Rozdzial 49: List wyboru

179 12 12
                                    

Po tygodniu wreszcie wrócił do szkolnej rzeczywistości i zaczął przyzwyczajać się do wczesnego wstawania.

Jadł w spokoju śniadanie razem z przyjaciółmi, gdy na sklepieniu Wielkiej Sali zobaczył chmarę sów z pocztą. Nie spodziewał się, że coś dostanie, dlatego niezmiernie się zdziwił, gdy Hedwiga z godnością wylądowały przed jego talerzem. W dzióbku trzymała elegancką kopertę zaadresowaną do niego. Wziął ja od sowy, rzucając jej kawałek ciastka. Złapała je w locie, zagruchała z wdzięcznością i odleciała, uprzednio szczypiąc go pieszczotliwie w ucho.

- Co to? - zaciekawiła się Hermiona

- Nie wiem - wymruczał, otwierając kopertę.

Szanowny Panie Potter,

Mamy przyjemność poinformować o ustaleniu terminu odbycia się magicznego konkursu muzycznego - Eurowizji. Wedle ustaleń i konsultacji konkurs powinien odbyć się za równo miesiąc. W tym czasie prosimy o wyćwiczenie jednej piosenki. W ustalony dzień, proszę stawić się w budynku Międzynarodowego Muzeum Muzycznego, gdzie odbędą się zawody.

Z wyrazami szacunku,
Ryan Culley

Wpatrywały się w list niewidzącymi oczami. W ostatnim czasie zupełnie zapomniał o wybraniu go na Eurowizje i taka wiadomość z samego rana, uderzyła go jak zderzenie z ścianą. Jego przyjaciele, widząc jego reakcje zaczęli ciekawsko zerkać mu przez ramię, by przeczytać list. Milka i Nela również podeszły do stołu Gryfonów, by rozeznać się w sytuacji. Otrząsnął się dopiero, gdy dostrzegł idącą w jego stronę Avis.

- Dostałeś już list, jak widzę - rzekla, bez wcześniejszego przywitania - Musimy się wziąć do roboty - jej głos był nerwowy, jakby trochę drżący - Doprowadzę cię do zwycięstwa. Najważniejsze jest, żebyś się nie stresował, bo wtedy nic się nie nauczysz...

- Ja się nie stresuję - rzekł Harry z lekkim rozbawieniem - To ty przychodzisz i zachowujesz się jakby od tego zależało twoje życie.

- Bo to jest równie ważne! - oburzyła się Avis - Jeszcze nigdy nie przygotowywałam nikogo do czegoś tak ważnego - wymamrotał, chowając twarz w dłoniach.

- Miej wyjebane, a będzie Ci dane - stwierdził Czarny. Kobieta zaśmiała się słabo. To właśnie w niej lubił. Nie była resztą nauczycieli, sztywna, zachowywała się raczej jak nastolatka, albo Syriusz, Remus i Tonks.

- W każdym razie, przyjdź do mnie po lekcjach - poprosiła i odeszła dl stołu nauczycielskiego, zarzucając długimi włosami związanymi w wysoki kucyk.

- Myślałeś już, co będziesz śpiewać? - spytała Milka, gdy chwilę później wszyscy, oprócz Ginny i Żylety kierowali się do szklarni na lekcje zielarstwa.

- Chwilę się zastanawiałem - przyznał Junior - Na pewno rocka, ale nie metal, bo niezbyt pasuje na Eurowizjię.

- Linkin Park? - spytał Ron

- Najprawdopodobniej - westchnął, przytrzymując drzwi do szklarni, by jego przyjaciele mogli wejść - Ale myślałem też o Papa Roach.

- Zajebiście - ucieszyła się Werta, zajmując miejsce przy stole. Profesor Sprout jeszcze nie było, więc mogli swobodnie rozmawiać - Może Kill the noise? - zaproponowała

- Jeszce nie wiem - odparł, zmarszczywszy brwii w zastanowieniu. Sekundę później jednak węzła nauczycielka, więc nie mógł już nic powiedzieć. Ich zadaniem było rozmnożenie owoców jakiejś dziwacznej rośliny, której nazwy Czarny nie zdołał zapamiętać. Podzielili się na trójki, więc on był z Ronem i Hermioną, a Żyleta, Milka i Werta razem. Granger w ręce trzymała jakiś niewielki nożyk.

- Przytrzymajcie go - zarządziła, widząc dziwnie pulsujący owoc. Ron spełnił jej prośbę, unieruchomiajac roślina dłońmi. Dziewczyna z precyzja zrobiła nacięcie na środku owocu, z którego posypały się żółtawe nasiona. Zebrała je do woreczka i podała Harry'emu, sama rozcinając kolejny pęczek - Zasadź je.

Junior sięgnął po niewielką donicę i worek z ziemią, która wsypała do środka. W odpowiednich, jak ku się wydawało, odległościach zasadził każde nasionko. Następnie, wiedziony instynktem i jego niewielką wiedzą na ten temat, podlał je woda z różdżki i zasypał nawozem. Przypomniał sobie zaklęcie, którego uczyli się na poprzedniej lekcji i rzucił je. Skutek był taki, że z ziemi wyrosły krzaki jagód. Strzelił głupia minę i pociągnął Hermionę za rękaw.

- Hermiiiii - stęknął - To ma tak wyglądać? - spytał żałośnie. Dziewczyna obróciła się na niego i z westchnięciem wzięła się za naprawianie nasionek.

***

- To jak? - zaczęła Avis, gdy razem siedzieli w jej gabinecie - Zdecydowałeś już się na piosenkę?

- Jeszcze nie - mruknął Harry

- Metal od razu odpada - stwierdziła kobieta - Jest za ostry, nie przejdzie. Myślę, że chcesz śpiewać też w swoim języku - spojrzała na niego z pytaniem w oczach

- No raczej - potwierdził, kiwając głową. Wyciągnął z kieszeni telefon i pogrzebał w nim chwilę, pod spojrzeniem nauczycielki - Myślisz, że może być to? - Mówiąc to, puścił z telefonu piosenkę. Po chwili rozległy się pierwsze nuty

I kissed the scars on her skin
I still think you're beautiful
and I don't ever want to
lose my best friend
I screamed out, "God, you vulture"
bring her back or
take me with her
Tear it down, break the barricades
I want to see what sound it makes
I hate this flavor with a passion and I fucking hate the aftertaste*

- Nie - stwierdziła Avis. Chłopak wyłączył muzykę, nucąc ją dalej pod nosem - Nie może być o śmierci w tekście, ani przekleństw.

- To połowa moich pomysłów odpada - załamał się Czarny

- Spokojnie, mam pomysł - oznajmiła nagle Avis z dziwnym błyskiem w oku. - Przyprowadź jutro Elitę, przećwiczycie to razem, żeby było ci łatwiej.

- Co ty znowu wymyśliłaś? - spytał Junior, patrząc podejrzliwie, jak kobieta snuje się po gabinecie.

- Zobaczysz

------------
*Pierce the veil - A match into water
Avis ma pomysl ale ja za to żadnych



Oblubieniec Zła | Harry Potter Fanfiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz