W pomieszczeniu zastali przestraszoną Elitę, Huncwotow, Rona, Hermionę i Ginny. Matt bez zbędnych ceregieli, kazał się odsunąć od łóżka, a sam razem z uzdrowicielem podszedł do chłopaka. Zaświecił mu latarką w oczy, sprawdził puls i temperaturę, po czym uśmiechnął się lekko.
- Wreszcie, śpiąca królewno - rzekł z rozbawieniem, podczas, gdy Czarny rozejrzał się po pomieszczeniu spod pół przymkniętych powiek. Uniósł lekko kącik ust, widząc szczęśliwe twarze bliskich.
- Jesteś dupkiem, wiesz? - spytała z wyrzutem Werta. Jej zachowanie przeczyło jej słowom, gdyż, siadając na krześle głaskała go po włosach, próbując je jakoś sensownie ułożyć. - Miało już wszystko być dobrze, ale nie! Ty oczywiście musisz wylądować w szpitalu, bo nie byłoby zabawy!
Junior uśmiechnął się lekko, słysząc jak dziewczyna wyrzuca z siebie wszystkie żale, które trzymała w sobie od czasu bitwy. Obok niego ktoś zaśmiał się cicho. Z delikatnym skrzywieniem obrócił głowę w tą stronę, napotykając pełne szczęścia i miłości spojrzenie Ginny. Chwyciła go za dłoń w geście wsparcia. Chwilę później razem z resztą musiała wyjść z pomieszczenia, gdyż Matt wygonił ich pod pretekstem zbadania pacjenta.
***
O wiele weselsza niż jeszcze kilka godzin temu, weszła do Wielkiej Sali, by zjeść kolację. Jej dobry nastrój zwrócił uwagę wielu uczniów, gdyż w ostatnim czasie wszędzie chodziła przygnębiona i jakby nieobecna duchem. Nałożyła sobie na talerz kilka grzanek z dżemem, z lekkim uśmiechem przypominając sobie, jak wmuszała je w Harry'ego.
Teraz wiedziała, że wszystko się ułoży.
***
Czarny dość szybko wracał do zdrowia. Skoro po przbudzeniu nie wystąpiły już żadne komplikacje, stwierdzono, że jego dość długa śpiączką musiała być skutkiem ubocznym zaklęcia, którym oberwał. Jednak jego świadomość miała swoje minusy, w postaci ciąglego narzekania. Możnaby pomyśleć, że przez tyle czasu, jaki Czarny spędził w różnych szpitalach, powinien się przyzwyczaić do tego, że najczęściej musi zostać na obserwacji, jednak u chłopaka działało to zupełnie na odwrót. Z każdym pobytem w szpitalu stawał się coraz bardziej upierdliwy. Mógłby przysiąc, że uzdrowiciele zrobiłby by wszystko, żeby tylko moc obejść procedury i wypisać go po ostatnim wieczorze, który Junior spędził na ciągłym pytaniu kiedy będzie mógł wyjść.
- Jak dziecko. - jęknął Matt, zatykając uszy. Harry nie przejął się pieczeniem w gardle, ciągle uparcie powtarzając słowa "Chcę wyjść!". Żyleta klepnął lekarza w plecy na pocieszenie, po czym razem z Ekipą opuścił pomieszczenie.
***
Ze Świętego Munga wyszedł po tygodniu leżenia. Wciąż nie czuł się całkowicie zdrowy i wyglądał jak trup, jednak Uzdrowiciele stwierdzili, że wystarczy trochę ruchu i regularne spożywanie posiłków. Nie musiał się o to martwić, gdyż pani Weasley odwiedziła go z całą masą jedzenia, gdy tylko dowiedziała się, że chłopak został wypisany.
Jego powrót do Hogwartu został przyjęty entuzjastycznie. Przez kilkanaście minut próbował odgonić od siebie uczniów, niepozwalajacych mu w spokoju zjeść śniadania. Ustąpili, dopiero, gdy zagroził, że następną osobę, która do niego podejdzie, potraktuje jak Voldemorta. Wzrok miał leży tym tak morderczy, że nawet Snape, przechodzący obok przełknął ślinę.
Rok minął im w spokoju. Wakacje, jak ustalili wszyscy razem spędzali na Grimnund Place. Dzień przed swoimi urodzinami, Harry siedział w swoim pokoju, z słuchawkami na uszach, nucac coś pod nosem. Razem z Elitą nie mieli zamiaru kończyć z muzyką, więc podpisali umowę z wytwórnią, która miała pomóc wydać im pierwszą płytę. Fakt, że byli niepełnoletni nie stanowił problemu, gdyż w magicznym świecie podchodzono do tego luźniej niż w mugolskim. Uniósł wzrok, gdy na łóżko obok niego usiadł zamyślony Łapa. Zdjął słuchawki, patrząc na niego pytająco.
CZYTASZ
Oblubieniec Zła | Harry Potter Fanfiction
FanfictionHarry od zawsze w jakiś sposób przyciągał do siebie wszystko co złe. W świecie mugolskim - na własne życzenie, zaś w magicznym wręcz odwrotnie. Nowe, a może po prostu dotąd nieznajome powiązania chłopaka ze "złym" mugolskim światem z pewnością wpłyn...