#1 Liść

5.2K 77 68
                                    

*Perspektywa Haile*

Nie, ja mam po prostu dość-Pomyślałam gdy po raz kolejny Dylan przyczepił się do mojego stroju a właściwie to do zwykłego topu. Że niby to za dużo, że nie powinnam się tak ubierać bla bla bla.

-Wiesz co Dylan?-zapytałam wściekła 

-No co panienko ''muszę sie pokazać bo inaczej się zesram''-jezus maria jaki on był tępy

-SPIERDALAJ!- Wydarłam się tak że zdecydowanie było mnie słychać w ogrodzie- Po prostu spierdalaj mam cię dość, mam dość CIEBIE rozumiesz? Po prostu daj mi człowieku święty spokój-Krzyczałam trochę ciszej niz pierwsze słowo 

Dziewczynko-Zaczął wściekły podchodząc do mnie coraz bliżej i grożąc mi palcem- Po pierwsze słownictwo dziecko, po drugie nie drzyj tak tej mordy bo w nią oberwiesz-Mówiąc to podszedł do mnie bliżej.

-Nie dotkniesz mnie nawet małym palcem chłopczyku!- w tym momęcie Dylan mnie uderzył.Tak DYLAN MNIE UDERZYŁ. Poleciałam od razu na podłogę przy stole w jadalni bo właśnie tam się kłóciliśmy. Oj nie tego było zawiele, wstałam i praktycznie od razu wziełam swój telefon i wybiegłam na dwór gdzie stało moje auto wsiadłam odpaliłam je i odjechałam

*Perspektywa Dylana*

Mam po dziurki w nosie tej rozpieszczonej gówniary która się ze mną kłóciła nie wiele myśląc wziołem rozmach i ją spoliczkowałem. Ocknołem się dopiero gdy usłyszałem trzaśnięcie drzwiam i silnik auta, wybiegłem na dwór po 10 sekundach ale jej już tam nie było.

-KURWA, KURWA, KURWA- Powtarzałem do siebie głośno-Co ja zrobiłem?- Naprawdę uderzyłem swoją 16 letnią siostrę? Jebany skarb tej rodziny, Mój skarb... PO 2 minutach zadzwoniłem do Hailie chciałem ją przeprosić byłem gotów paść na kolana by mi wybaczyła. Nikogo innego nie było w domu Vincent z Willem Pojechali w delegację i mieli wrócić dopiero za 12 Dni, a blizniacy wyszli na impreze która co najmniej do jutra do wieczora się nie skończy.

Dzwoniłem do niej wiele razy, po 10 minutach łącznie zadzwoniłem aż 58 razy.

Nie odebrała ani razu. Zaczynałem się bać że coś jej się stanie Przecież nie zadzwonie do chłopaków i nie powiem "Hej Vince dałem z liścia naszej siostrzyczce bo się wkurwiłem a ona wsiadła w samochód i odjechała nie chciał byś jej może poszukać czy coś hm?'' Przecież ta cała czwórka przeteleportowała się tu w sekunde i włączyła tryb:wpierdol Dylana.

*Perspektywa Hailie*

Gdy wsiadłam do auta od razu zaczeły napływać mi  łzy do oczu włączyłam samochód i odjechałam, nawet nie wiem po co nie miałam gdzie pojechać gdybym pojechała do którejś z moich przyjaciółek Dylan by mnie od razu znalazł więc zaczełam po prostu jechać A po 3 telefonie Dylana wyciszyłam jego numer wiedziałam że nie zadzwoni do chłopaków bo miał by przejebane do potęgi entej. Moja podróż chwilowo zakończyła się na parkingu galerii handlowej. Chwilę pomyślałam i wpadłam na pomysł ucieczki, ale nie teraz najpierw muszę wrócić po swoje rzeczy. Wysiadłam z auta i zaczełam chodzić po galerii rozmyślając, przecież do ucieczki potrzebuje telefonu a w moim przecież był nadajnik.

Nie wiele myśląc udałam się do sklepu elektronicznego, nie potrzebowałam jakiegoś super hiper extra mega duper telefonu więc kupiłam jakiś przecięty podobny do tego który kupiła mi kiedyś mama. Całe szczęście pod etui swojego obecnego telefonu miałam swoją kartę. Po zakupie poszłam jeszcze do maczka bo zrobiłam się głodna, po zjedzeniu postanowiłam że pora na powrót.

Gdy włączyłam telefon z którego przez cały czas mojej krótkiej ucieczki nie korzystałam  zamarłam.

698.

698 nieodebranych połączeń od Dylana, zlitowałam się nad nim i gdy zobaczyłam 699 połączenie odebrałam.

-Hm?- Mruknełam

-H-Halo? Hailie boże święty gdzie ty jesteś?!-wykrzyczał mój wściekły ale i zmartwiony brat.

-Zaraz będę nie sraj dupy Chłopczyku-Powiedziałam i się rozłączyłam



                             Hejka < 333

Rodzina Monet-Panna (nie)idealna (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz