*Perspektywa Willa*
Po 15 minutach zadzwonił telefon, telefon Vincenta.
-No Vincuś i jak będziesz teraz słuchał?
-Tu William z kim rozmawiam?
-O malutka słyszałaś? Willuś odebrał-W słuchawce było słychać płacz Hailie i śmiech tych idiotów.
-Czego chcecie?
-Oh Willy nie denerwuj się złość piękności szkodzi.
-Mam powtórzyć?Czego chcecie?
-Pieniędzy Williamuś i zabawy z twoją siostrą, co w sumie już zaczeliśmy.
-ZOSTAWCIE JĄ DO CHOLERY!!!
-Co Vincentuś nie przekazał? Oddamy malutką za tydzień jak będziemy mieć dobry humor. Twoja mała siostrzyczka została wyceniona na 60 mln.
-Zapłacę wam 80 jeśli oddacie ją dzisiaj.
Słyszałem płacz Hailie co absolutnie mnie załamało chciałem ją tylko przytulić powiedzieć że będzie dobrze mogłem nawet odpuścić pogadankę na temat jej ucieczki ale niech tylko ona wróci cała i zdrowa.
-Oj Williamku, Williamku widzę że jesteś lepiej wychowany od Vincencika ale i tak nie słuchasz mnie co bardzo, bardzo mi się nie podoba bo nie posłuszeństwa nie lubię mała się już o tym przekonała a teraz ona zapłaci za wasze nie posłuszeństwo.
W słuchawce usłyszałem kroki a potem krzyk Hailie... Chyba jej coś złamali albo skręcili
-To co Willy 60 mln i malutka za tydzień u was, Vincuś wie gdzie pa pa...
*Perspektywa Hailie*
Obudziłam się tym razem na jakimś strychu i usłyszałam jak ci faceci dzwonią do Vincenta znowu ale odebrał Will.
(Cała rozmowa porywaczy i Willa)
-...a teraz ona zapłaci za wasze nie posłuszeństwo.-Czekaj co kurwa, co znowu ja, dajcie wy mi jebany spokój
Ten 2 facet podszedł do mnie i kopnął mnie w żebra i wykręcił nadgarstek.
-To co Willy 60 mln i malutka za tydzień u was Vincuś wie gdzie pa pa...
-Malutka chcesz się pobawić?- Zapytał facet który wcześniej rozmawiał z moim bratem.
-N-nie zostaw mnie p-p-proszę.
-Oj tam Hailiś nie narzekaj. Mówił i zaczął zdejmować mi spodnie... Krzyczałam szarpałam się ale nic z tego...Zrobił to po raz kolejny, a potem ten drugi pet....
Gdy skończyli jak gdyby nigdy nic ubrali się i wyszli
Zobaczyłam okno, ale było zabite deskami. Nie ma opcji że tu wysiedzę tydzień ja tu umrę.
Wstałam i podeszłam do okna.
JEST!!! Deski były tylko ułozone na sobie pionowo, zaczełam zdejmować jedna po drugiej ale po cichu bo hałas mógł by tu zwabić tych zboków.
Wyszłam na parapet, 4 piętro, KURWA.
*Perspektywa Willa*
Siedziałem załamany na fotelu Vinca i dostałem powiadomienie to nasi ludzie, namierzyli kartę Hailie. Prawie 2 godziny drogi, wypadłem jak poparzony z gabinetu.
-Monty!
-Maya!
-Dylan!
-Shane!
-Tony!
-Wszyscy do salonu!
Po 2 minutach w salonie siedzieli wszyscy oprócz Vinca.
-Co się stało?-Zapytał Shane jedząc żelki
-Namierzyli kartę z telefonu Hailie.
-Gdzie to?-Zapytał emo blizniak
-2 godziny drogi z tąd.
-Jedno pytanie-Odezwała się Maya
-Tak?
-Gdzie jest do jasnej cholery Vincent?
-Ej no właśnie
-Vincent jest chwilowo em... nie osiągalny
-Czyli?-Dopytywała
-Idiocie dziadkowi wielkiemu Vincentowi zachciało się kokainy!-Wypalił Dylan, a wszyscy spojrzeli na niego a potem na mnie
-Słucham?!-Monty zaczął krztusić się powietrzem.
-Pojebało go?
-A nam wypomina picie hipokryta jebany!
-Jazda po Hailie a ja zostanę z tym przerośniętym ćpunem-Zaoferowała Maya
-Dobrze jedziemy
I poszliśmy do garażu Ja jechałem z Montym, Tony na motorze a Dylan i Shane pojechali razem samochodem Vincenta.
*Perspektywa Hailie*
Gdy zdejmowałam deski nie usłyszałam jak jeden z porywaczy wchodzi tutaj
-Monet co ty odpierdalasz?!-Zapytał i wyciągnął pistolet.
Odsunełam się od okna i patrzyłam się na niego jak na obrazek, szybko podbiegłam do niego chcąc wyszarpać mu broń.
Strzał.
I jeszcze jeden.
Podczas naszej szarpanint broń wystrzeliła 2 raz, raz nikogo nie trafiło ale za drugim razem....
Hejka <33333
Generalnie nie mam pomysłu co pisać z perspektywy świętej trójcy więc narazie ich będzie mniej.
Buziaki <3333
![](https://img.wattpad.com/cover/345694597-288-k925268.jpg)
CZYTASZ
Rodzina Monet-Panna (nie)idealna (ZAWIESZONE)
DiversosNie wiem jaki dać opis Historia pojebana