Koniec

1.2K 32 31
                                    

*Perspektywa Hailie*

Rozmawiałam z Vincem gdy nagle poczułam że samolot spada...

Zamknełam oczy i do telefonu powiedziałam ,,Kocham Was'' po chwili poczułam wielkie uderzenie najwyrazniej spadliśmy w wodę


*Perspektywa Vincenta*

Rozmawiałem z Hailie gdy usłyszałem huk i po chwili połączenie się przerwało. Rzuciłem telefon na łóżko Willa a chłopacy się na mnie spojrzeli

-Co jest?-Zapytał przez łzy Shane

-Koniec

-JAK KURWA KONIEC? NIE MOŻNA NIC ZROBIĆ?

-Nie mogliśmy dokładnie jej namierzyć bo jest nad wodą, a połączenie się zakończyło.-Powiedziałem a łzy zaczeły napływać mi do oczu

-Kurwa jedziemy, załatw jakiś helikopter cokolwiek!

-Nie znajdziemy ich nie wiemy nawet jak daleko są od brzegu.

Dylan zaczął kopać w ścianę, Tony wyszedł najpewniej na papierosa a Shane zaczął jeszcze bardziej płakać

Wstałem i zabrałem swój telefon z łóżka, zacząłem dzwonić do naszych ludzi żeby zaczeli szukać wraku samolotu oraz ciał, może ktoś przeżył?

-Dylan idz proszę do pielęgniarki po coś uspokajającego dla ciebie i Shane

-Nie potrzebuję żadnych prochów 

-Owszem potrzbujesz idz albo zadzwonię po kogoś żeby odwiózł cie do domu.

-Dora kurwa już idę

Wyszedł i trzasnął dzrzwiami a ja zacząłem zawiadamiać jeszcze kilku naszych współpracowników w tym Adriena żeby uważali na swoje rodziny ponieważ na nie też może czekać nie bezpieczeństwo.

Gdy skończyłem pisać ostatnią wiadomość właśnie do Adriena do sali wrócił Dylan

-Pielęgniarka powiedziała że zaraz przyjdzie i wstrzyknie coś Shanowi jak jej powiedziałem w jakim jest stanie.

-Dobrze siadaj 

-Wysłałeś tam kogoś prawda? Szukają jej?

-Tak wysłałem ale nie wiem czy coś to da.-Znowu zebrały mi się łzy w oczach, jezu ja nigdy tyle nie płakałem, dostałem wiadomość od Santana

-Jaki Wypadek?!  Żyje prawda? Co jej jest?

-Niestety tego nie wiem, musimy spodziewać się najgorszego

-Wysłałeś już kogoś żeby to sprawdził?

-Tak już tam jadą

-Wyślij mi gdzie to wysśę tam też swoich ludzi, tak będzie szybciej

-Dobrze już wysyłam

Wysłałem mu lokalizację a on wysłał ludzi  tak przeszukają więcej obszaru w krótszym czasie.

W tym czasie do sali weszła pielęgniarka z jakimś płynem w strzykawce lecz wydała mi się podejrzana

-Co tam pani ma?

-Em.. no te... uspokajające c'nie? (Musiałam, c'nie?)

-Odłóż to w tym momecie

-Miałam podać leki 

-Tak, owszem leki a nie trutkę

Poznałem ten płyn podobny podawaliśmy ludziom którzy ładnie mówiąc byli bardzo nie pomocni.

-Ale co pan mówi jaka trutkę?!

-Taką.-Podszedłem do niej i wyrwałem strzykawkę z ręki.-Skoro to nie trutka to sama to sobie wstrzyknij.

-A-ale ja nie potrzebuję leków

-Potrzebujesz, na głowę. Idziemy do dyrektora bo taką kurwę zatrudnić jest zadziwiająco trudno a jednak mu się to udało.

Wziąłem tą bebe za ramie i wyszarpałem z sali po czym zaciągnąłem do gabinetu dyrektora

-Możesz mi wytłumaczyć kto ją tu u licha zatrudnił?-Zapytałem jeszcze bardzo spokojnie

-Ale o co chodzi? To nasza nowa pielęgniarka, czy coś się stało?

-Owszem stało, ta kurwa chciała otruć mojego brata kłamiąc że to leki uspokajające, w strzykawce miała truciznę która powoduje bardzo bolesną śmierć przez wiele godzin.

-SŁUCHAM?-Facet zakrztusił się kawą którą pił

-Właśnie tak, ta pożal się boże pielęgniarka chciała wstrzyknąć to mojemu rozchisterowanemu bratu.

Właśnie sobie uświadomiłem że podała ona też coś Dylanowi...

-Co podałaś Dylanowi?

-Jakiemu znowu Dylanowi?

-Temu który przyszedł do ciebie po uspokajające i powiedzieć żebyś dała też coś Shanowi.

-A temu, tylko cyjanek, zdechnie nie długo

-Jesteś zwolniona dyscyplinarnie!

-Panie dyrektorze już ja się nią zajmę tak że więcej jej tu pan nie zobaczy, do widzenia

-Do widzenia

Znowu wziąłem dziewczynę za ramie i wyprowadziłem ze szpitala w tym czasie pisząc do jednego z ochroniarzy żeby tu przyjechał i do Dylana żeby wyszedł z sali i czekał na mnie przy schodach

Po chwili czekania na parkingu zjawiło się 4 ochroniarzy którzy po wysłuchaniu mnie zabrali tą kobietę to samochodu a ja poszedłem do Dylana.

-Dylan, musisz szybko iść na płukanie żołądka

-Co? Czemu?

-Ta pielęgniarka podała ci cyjanek a Shanowi chciała wstrzyknąć truciznę, właśnie co z nim?

-Lepiej, uspokoił się i zasnął na łóżku razem z Willem

-Dobrze, chodz idziemy na to płukanie

Naprawdę czy podczas jednego tygodnia musi stać się tyle?





                                                    Hejka <333


Rodzina Monet-Panna (nie)idealna (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz