Porozmawiajcie z rodziną

1.6K 38 24
                                    

*Perspektywa Shan'a*

Zobaczyłem znowu pusty pokój nikogo i niczego nie było nawet łóżek na którym spał Will i Hailie. Zrobiło mi się gorąco i się wystraszyłem.

Pobiegłem do recepcji

-Gdzie jest Hailie i Will Monet?-Zapytałem nie spokojnie

-A pan to?

-Brat,gdzie oni są?

-Aha no tak przepraszam już sprawdzam, em oby dwoję są pilnie operowani ponieważ w rany postrzałowe wdało się poważne zakażenie przez co nastąpiło zatrzymanie akcji serca, sala operacyjna numer 23 i 24.

-Dobra dzięki.-Ja pierdole jeszcze zakażenia brakowało

Po kilku minutach byłem już przed salą gdzie wszyscy siedzieli i płakali? TAK WSZYSCY PŁAKALI nie pamiętam bym widział ich w takim stanie.

-Gdzie byłeś?-Zapytał blizniak

-Sorry wyjarałem ci wszystko.

-Ja pierdole dobra siadaj bo jesteś blady jak kurwa trup.

-Wiadomo co z nimi?

-Szanse na przeżycie u Willa to 68%.-Odezwał się mój najstarszy brat

-A Hailie?

-3%

-CO KURWA?!- Wstałem z krzesła i zacząłem chodzić w kółko chyba przez 30 minut a wszyscy siedzieli w grobowej ciszy, widziałem jaki Dylan był blady niby jego stan był dobry ale chyba mu się pogorszyło po takiej dóżej ilości stresu.

Nagle otworzyły się drzwi sali 23 i pielęgniarki wyciągneły z sali łóżko z Willem.

-Jak z nim?- Zapytał Dylan

-Zaskakująco dobrze w ciągu 2/3 tygodni powinien się wybudzić i wrócić do funkcjonowania po ok 1/2 misiącach.

-Jezu jak dobrze.-W głosie Tony'ego było słychać wielką ulgę, prawię tak wielką jak ego Dylana czyli kurwa gigantyczną.

 -A Hailie?

-Niestety dalej jest operowana, jej stan jest krytyczny, przykro nam.

-Naprawdę jest aż tak zle?

-Niestety, zakażenie wdało się jak i w rany postrzałowe jak i w rany na ręce oraz nodze, a teraz przepraszam musimy odwieść pacjenta na sale, Do Widzenia.

-Do widzenia.

Siedzieliśmy tak jeszcze 3 godziny w ciszy nawet na siebie nie patrząc nikt nie miał na to ani siły ani ochoty.

-Wiecie co? Ja to pierdole, ile można ją operować przecież oni pogorszą jej stan, osłabią organizm jak ona się nie wybudzi albo umrze jak tak dalej pójdzie!-Wykrzyczał Dylan z łzami w oczach 

-Dylan spokojnie, proszę cię- Odezwał się Monty

-Ale no kurwa nie możemy nic z tym zrobić? Mam tak czekać,ile jeszcze? Godzinę? Dwie? Osiem? przecież to jest jakiś żart, o ile można? Siedzimy tutaj zamiast mieć ulgę z tego że z Willem jest lepiej to od paru godzin wszyscy siedzimy cicho bo nikt nie ma siły się odezwać!

-Dylan chodz ochłoniesz.-Odezwałem się do starszego brata 

-Idę z wami.-Zapowiedział się mój blizniak 

-Chodzcie

Wyszliśmy w ciszy na zewnątrz szpitala, Dylan od razu poszedł usiąść bo w ogóle to on powinien leżeć a nie popierdalać po całym szpitalu ale nikt nie zwracał na to uwagi.

-Stary spokojnie, uratują ją.

-Ona ma tylko 3% na przeżycie i ty mi każesz być spokojnym?!

-Kurwa mamucie jeden głupi wszyscy się o nią w chuj martwimy ale darcie pizdy nic nie pomoże.

-Masz fajki?

-Tsa, masz.-Powiedział Tony wyciągając pudełko z papierosami.

-Stary ile ty tego masz, przecież ja ci wypaliłem juz dzisiaj jedną paczkę.

-Mam jeszcze tylko 2 paczki.

Po wypaleniu przez każdego z nas kilku papierosów weszliśmy do szpitala

Kierowaliśmy się zpowrotem na korytarz przed salą 24 ale nikogo tam nie było oprócz lekarza który właśnie wychodził z sali operacyjnej.

-Gdzie jest Hailie? Gdzie są wszyscy?-Zapytałem ze strachem w głosie

-Idzcie do sali i porozmawiajcie z rodziną, do widzenia.





                                 Hejka <33333

Rodzina Monet-Panna (nie)idealna (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz