Rozdział 1 Czarodziej

4.6K 214 39
                                    

Było wietrznie . Zachciało mi się podejść do kolejnej próby moich zdolności magicznych - tym razem w powietrzu. Usiadłam na huśtawce stojącej przed domem, po czym zaczęłam się rozhuśtywać. Leciałam w górę i w dół , widziałam słońce i bezchmurne niebo. Nagle przybiegła z wrzaskiem moja starsza siostra - Petunia - mówiąc, bym przestała.

Serio?! Mam się jej słuchać? Wiem, że mamie też to się nie podoba, ale to takie fantastyczne! Nie posłuchałam się - wzbiłam się w powietrze, i to dosłownie! Frunęłam! Ale zamiast upaść na ziemię i rozbić sobie kolano, zawisłam w powietrzu.

Petunia zatrzymała huśtawkę, po czym, jak już bezpiecznie wylądowałam, znów mi przypomniała:

- Lily, mama mówiła, że nie wolno!

-Spokojnie ! Przecież nic mi nie jest! - zażenowana spojrzałam na nią z wyższością. -Widziałaś, co potrafię, Tuniu?

Petunia rozejrzała się. Na placu zabaw oprócz nas nie było nikogo. A przynajmniej tak myślałyśmy.

Zerwałam opadnięty kwiatek z krzaczka. Tunia, mimo że przestraszona, podeszła. Zaczęłam czarować - ciągle to zwijałam, to rozwijałam płatki, aż w końcu Petunia nie wytrzymała:

- Przestań!

- Przecież Ciebie to nie boli! - odgryzłam się i rzuciłam kwiatek na ziemię.

-Nie wolno Ci tego robić! - Powiedziała siostra z przekąsem, jednak gdy obserwowała opadający kwiat zmieniła swoje podejście - Jak ty to właściwie robisz? - zapytała, a w jej głosie wyraźnie było słychać zazdrość.

- To ty jeszcze nie wiesz?! - krzyknął nieznany mi chłopiec, który siedział w ukryciu za krzakiem.

Petunia głośno wrzasnęła i uciekła do domu. Ja, mimo iż cała się trzęsłam, zostałam i czekałam, co się wydarzy.

- Czego nie wie? - spytałam niepewnie nieznajomego.

- Wiem, kim jesteś.

- A niby kim? Nie przypominam sobie, bym Ci się przedstawiała...

- JESTEŚ CZAROWNICĄ!

- Nie uczono Ciebie, że nie wolno przezywać?! - naprawdę się zdenerwowałam i już biegłam do domu gdy złapał mnie za rękę.

Nie idź!- krzyknął, chociaż stałam tuż obok. Pociągnął mnie w miejsce, gdzie się poprzednio ukrywał.

- Bo... bo ty jesteś czarownicą!-szepnął - A na pewno nie jesteś Mugolem. Obserwuję cię od paru tygodni. Spokojnie, to nic złego! Moja mama też jest czarownicą. Fajną czarownicą. Natomiast ja jestem czarodziejem!-pochwalił się.

- Phi! Czarodziejem!- fuknęłam mu prosto w twarz- Ej! Ja Cię kojarzę! Ty jesteś ten od Snape'ów! A tak właściwie... Szpiegujesz mnie?!

-Nie... Nie tak miało wyglądać nasze spotkanie... - jęknął Snape. - Chcesz coś zobaczyć?

- Ale najpierw powiedz co to znaczy mugol! - Bardzo zainteresowała mnie ta nazwa.

- To osoba nienależąca do magicznego świata, na przykład twoja "Tunia".

-Ej! Nie obrażaj jej! W końcu to moja siostra!

- Dobra, dobra... Ale teraz patrz...

Nagle z pod płaszcza wyjął patyk - zapewne różdżkę - i gdy wyszeptał niewyraźnie parę wyrazów zobaczyłam coś pięknego...

Z różdżki wystrzeliły promienie - oświetlając kruczoczarne włosy Snape'a - niczym zimne ognie i fajerwerki układając się w piękne wzory. Może się przewidziałam, ale wśród iskierek zauważyłam moją twarz...

Przysięgam Uroczyście, Że Knuję Coś Niedobrego [do korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz