Było wietrznie . Zachciało mi się podejść do kolejnej próby moich zdolności magicznych - tym razem w powietrzu. Usiadłam na huśtawce stojącej przed domem, po czym zaczęłam się rozhuśtywać. Leciałam w górę i w dół , widziałam słońce i bezchmurne niebo. Nagle przybiegła z wrzaskiem moja starsza siostra - Petunia - mówiąc, bym przestała.
Serio?! Mam się jej słuchać? Wiem, że mamie też to się nie podoba, ale to takie fantastyczne! Nie posłuchałam się - wzbiłam się w powietrze, i to dosłownie! Frunęłam! Ale zamiast upaść na ziemię i rozbić sobie kolano, zawisłam w powietrzu.
Petunia zatrzymała huśtawkę, po czym, jak już bezpiecznie wylądowałam, znów mi przypomniała:
- Lily, mama mówiła, że nie wolno!
-Spokojnie ! Przecież nic mi nie jest! - zażenowana spojrzałam na nią z wyższością. -Widziałaś, co potrafię, Tuniu?
Petunia rozejrzała się. Na placu zabaw oprócz nas nie było nikogo. A przynajmniej tak myślałyśmy.
Zerwałam opadnięty kwiatek z krzaczka. Tunia, mimo że przestraszona, podeszła. Zaczęłam czarować - ciągle to zwijałam, to rozwijałam płatki, aż w końcu Petunia nie wytrzymała:
- Przestań!
- Przecież Ciebie to nie boli! - odgryzłam się i rzuciłam kwiatek na ziemię.
-Nie wolno Ci tego robić! - Powiedziała siostra z przekąsem, jednak gdy obserwowała opadający kwiat zmieniła swoje podejście - Jak ty to właściwie robisz? - zapytała, a w jej głosie wyraźnie było słychać zazdrość.
- To ty jeszcze nie wiesz?! - krzyknął nieznany mi chłopiec, który siedział w ukryciu za krzakiem.
Petunia głośno wrzasnęła i uciekła do domu. Ja, mimo iż cała się trzęsłam, zostałam i czekałam, co się wydarzy.
- Czego nie wie? - spytałam niepewnie nieznajomego.
- Wiem, kim jesteś.
- A niby kim? Nie przypominam sobie, bym Ci się przedstawiała...
- JESTEŚ CZAROWNICĄ!
- Nie uczono Ciebie, że nie wolno przezywać?! - naprawdę się zdenerwowałam i już biegłam do domu gdy złapał mnie za rękę.
Nie idź!- krzyknął, chociaż stałam tuż obok. Pociągnął mnie w miejsce, gdzie się poprzednio ukrywał.
- Bo... bo ty jesteś czarownicą!-szepnął - A na pewno nie jesteś Mugolem. Obserwuję cię od paru tygodni. Spokojnie, to nic złego! Moja mama też jest czarownicą. Fajną czarownicą. Natomiast ja jestem czarodziejem!-pochwalił się.
- Phi! Czarodziejem!- fuknęłam mu prosto w twarz- Ej! Ja Cię kojarzę! Ty jesteś ten od Snape'ów! A tak właściwie... Szpiegujesz mnie?!
-Nie... Nie tak miało wyglądać nasze spotkanie... - jęknął Snape. - Chcesz coś zobaczyć?
- Ale najpierw powiedz co to znaczy mugol! - Bardzo zainteresowała mnie ta nazwa.
- To osoba nienależąca do magicznego świata, na przykład twoja "Tunia".
-Ej! Nie obrażaj jej! W końcu to moja siostra!
- Dobra, dobra... Ale teraz patrz...
Nagle z pod płaszcza wyjął patyk - zapewne różdżkę - i gdy wyszeptał niewyraźnie parę wyrazów zobaczyłam coś pięknego...
Z różdżki wystrzeliły promienie - oświetlając kruczoczarne włosy Snape'a - niczym zimne ognie i fajerwerki układając się w piękne wzory. Może się przewidziałam, ale wśród iskierek zauważyłam moją twarz...
CZYTASZ
Przysięgam Uroczyście, Że Knuję Coś Niedobrego [do korekty]
Fanfiction"Wtedy zrobiłam coś, czego sama się nie spodziewałam: podbiegłam do niego i go pocałowałam. James, zaskoczony, przez chwilę nie wiedział, co zrobić, po czym wsunął rękę w moje włosy i oddał pocałunek namiętnie. Nie pamiętam, ile się całowaliśmy, ale...