Rozdział 10 Klub Ślimaka

1.2K 98 10
                                    

Parę dni później mama odpisała, że nie może się doczekać i że tęskni, normalka. Poprosiła Tunię o swoje 3 grosze, a brzmiały one tak: "Mogłaś mamie nie wspominać o liście! Ledwie udało mi się wysłać go za jej plecami! Poza tym narażasz ją na stres a mnie na szlaban!". Ona nie wie, co to szlaban! Mimo, iż na wszystkich przedmiotach jestem znakomita, to dostałam szlaban-kiedyś z dziewczynami po ciszy nocnej śmiałyśmy się i wrzeszczałyśmy tak głośno, że przyszła McGonagall i następnego dnia o 16.00 już siedziałyśmy w ogródkach pani Sprout i wyrywałyśmy suche roślinki. Żeby nie było, ona ma z 20 ogrodów! Pracowałyśmy do ciszy nocnej i ominęłyśmy kolację! Na szczęście 3 dziewczyny z piątego roku przyniosły nam pełne talerze jedzenia. Skąd one wiedziały?

Pan Slughorn zaprosił mnie do Klubu Ślimaka. Pierwsze moje spotkanie będzie 3 dni przed przerwą świąteczną, która zaczyna się w poniedziałek. To jutro! Co ja mam założyć? Pobiegłam do pokoju wspólnego, napisałam list do mamy z prośbą o najładniejszą sukienkę z mojej szafy i natychmiast oddałam go sowie. Nie zapomniałam o przysmaku.

Jedliśmy śniadanie w Wielkiej Sali, sowy przyleciały.

-Paczki! - Wszyscy krzyczeli. Dookoła zrobił się straszny hałas. Ja też dostałam paczkę z suknią i liścik. Tunia ukłuła Petunię w rękę, gdy ta jadła ciastko. To musiało boleć!

-Co tam masz?- zajrzał mi za ramię Syriusz.-Prezencik od mamuni?

Banda zaczęła rechotać. Nie wytrzymałam.

-Auć!- usłyszałam tylko jęknięcie Blacka po tym, jak go spoliczkowałam, wzięłam paczkę i wróciłam do pokoju wspólnego.

Historia Magii dłużyła się w nieskończoność. Szczególnie, że to przedostatnia lekcja. Nie mogłam usiedzieć w miejscu tak, że Ashley, z którą siedzę 2 razy wbiła mi łokieć w miednicę.

Stałam na korytarzu w podziemiach kilkanaście metrów przed gabinetem profesora. Moja zielona, tiulowa, pofałdowana suknia nieraz próbowała pofrunąć w górę. Na włosach uwiązanych w kok miałam opaskę tego samego koloru co suknia, tylko że z ornamentami wyszywanymi złotą nicią. Buty, lekko za małe wbijały mi się w pięty, a na mojej ręce lśniła złota bransoleta - od Severusa. On też tu przyszedł.

-Cześć!-rzucił po czym praktycznie popchnął mnie w stronę gabinetu.

W środku wszyscy już byli. Byłam jedyną dziewczyną w tym gronie. Rozejrzałam się. Sala była tak udekorowana, że bardziej się nie dało. Przy stole rozpoznałam tylko 2 osoby: brata i kuzyna Syriusza. Z bratem Blacka spotkaliśmy się wzrokiem. Zaczął poruszać ustami, a ja zrozumiałam jego przekaz-pożałujesz. Syriusz trafił do skrzydła szpitalnego i odbarwiali mu tam skórę z czerwonej, podrażnionej na normalną, beżową. Tyle wiem z plotek. Usiadłam na swoim miejscu, po prawej stronie Slughorna. Severus siadł po lewej.

-A więc...- zaczął profesor.-...Witam was na pierwszym w tym roku szkolnym spotkaniu Klubu Ślimaka! W naszym gronie dziś są: Lucjusz Malfoy...- kuzyn Blacka wstał spokojnie i stanął na baczność. Rzucił wszystkim szybkie spojrzenia i usiadł.-Regulus Black...- wstał brat Syriusza. Po jego twarzy było widać, że jest zniesmaczony pobytem w jednym miejscu ze mną.- Barnabasz Cuffe, Dirk Cresswell, Ambrozjusz Flume, Cyceron Harkiss, Gwenog Jones, Eldred Worple, Severus Snape...-Severus wstał energicznie tak, że zrzucił szklankę na podłogę. Szkło się rozbiło.-Nie szkodzi, nie szkodzi!-profesor jednym machnięciem różdżki z powrotem ją "skleił".-I panna Lily Evans! Jeśli nie wiecie, świetnie radzi sobie na Eliksirach!

Profesor opowiadał o zdolnościach każdego ze zgromadzonych. Swoich też. Narzucał dziwne tematy, a my tylko mówiliśmy: Aha, tak, doprawdy, niemożliwe, niesamowite i tak dalej.

 Spotkanie się skończyło. Wszyscy oprócz mnie zabrali coś do pokoju ze stołu uginającego się pod górami słodyczy. Była za pięć 22.00. Cisza nocna. Biegłam ile sił w nogach, ale też jak najciszej do portretu. Nie zdążyłam. Usłyszałam głośne ośmiokrotne uderzenie zegara. W końcu dobiegłam na miejsce.

-Mimbulus Mimbletonia!- powiedziałam zasapana do Grubej Damy.

-Panienka wie, że już po ciszy nocnej!- spytała wyniośle kobieta.

Ale..- zaczęłam mówić, jednak przyleciał Prawie Bezgłowy Nick. On zawsze jest w dobrym miejscu w odpowiednim czasie.

-Panna Evans była na spotkaniu Klubu Ślimaka.- z wiecznym uśmiechem na twarzy powiedział duch.-Nieobecność oznaczałaby brak kultury z jej strony, więc proszę jej wybaczyć.

Przejście się otworzyło. Gdy wbiegałam po schodach słychać było podeszwy skaczące po marmurowych schodkach. Weszłam do pokoju. Cicho. Dziewczyny już spały. Przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka. Wtedy już tylko marzyłam o tym, by zasnąć.

Przysięgam Uroczyście, Że Knuję Coś Niedobrego [do korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz