Rozdział 4 Wielkie Zakupy

1.6K 140 12
                                    

- Witam w sklepie pani Madame Malkin! W czym mogę służyć?

- Popatrz na pierwsze cztery punkty listy! - szepnął Severus tak, że tylko ja usłyszałam.

Popatrzyłam:


Umundurowanie

Studenci pierwszego roku powinni mieć:

1. Trzy komplety szat roboczych (czarnych)

2. Jedną zwykłą spiczastą tiarę dzienną (czarną)

3. Jedną parę rękawic ochronnych (ze smoczej skóry albo podobnego rodzaju)

4. Jeden płaszcz zimowy (czarny, zapinki srebrne)

UWAGA: Wszystkie stroje uczniów powinny być zaopatrzone w naszywki z imieniem.

- Poprosimy trzy czarne szaty robocze, tiarę dzienną, też czarną, rękawice ochronne ze smoczej skóry oraz płaszcz zimowy dla mojej koleżanki - powiedział za mnie Severus. - I oczywiście płaszcz zimowy z srebrnymi zapinkami a wszystko z naszywkami.- triumfalnie dokończył chłopak.

- A z jaką to naszywką? - zapytała się miła staruszka, pewnie pani Malkin.

- Lily - wyprzedziłam Snape'a chociaż miał już otwarte usta. Tak śmiesznie to wyglądało!

- W takim razie, panno Lily zaraz będziemy mierzyć, a kochasia proszę o wyjście, chyba że pani się zgodzi. - Madame uśmiechnęła się.

-Severus, czekaj na zewnątrz. - ładnie poprosiłam.

Gdy Snape wyszedł, pani Malkin zaprowadziła mnie do niesamowitego pokoju - wszędzie latały igły i materiały, w powietrzu lewitowały maszyny do szycia samoszyjące, po prostu niesamowite! Madame przez 5 minut mierzyła mnie to w pasie, to wokół głowy, to ramiona... Aż w końcu zawołała jedną maszynę i wydała jej polecenia, natomiast do mnie rzekła :

- To twój pierwszy dzisiaj sklep, kochanieńka?

- Tak proszę pani. - grzecznie odpowiedziałam.

- W takim razie jak zakończysz swoje zakupy możesz przyjść na przymiarkę. Miłego dnia!

-Dziękuję. Do zobaczenia!

Ledwie wyszłam ze sklepu to Severus znowu mnie gdzieś pociągnął. Ledwie zdążyłam przeczytać ... Esy-Floresy! Co za nazwa! Była to ogromna, przeogromna księgarnia przepełniona książkami i gazetami różnej wielkości. Spojrzałam na listę:


Podręczniki

Wszyscy studenci powinni mieć po jednym egzemplarzu następujących dzieł:

Standardowa księga zaklęć (1 stopień) Mirandy Goshawk

Dzieje magii Bathilda Bagshot

Teoria magii Adalberta Wafflinga

Wprowadzenie do magii (dla początkujących) Emerika Switcha

Tysiąc magicznych ziół i grzybów Phyllidy Spore

Magiczne wzory i napoje Arseniusa Jiggera

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Newta Scamandera

Ciemne moce: Poradnik samoobrony Quentina Trimble'a


No to nie będzie tak beztrosko jak mi się wydawało, westchnęłam.

Zakup tych podręczników trwał niezmiernie długo, ponieważ wszyscy dzisiaj pomyśleli, by pójść na Pokątną. Strasznie trudno było je znaleźć. Jak w końcu się udało ruszyliśmy do sklepu z kociołkami.

-Cynowy... rozmiar 2... Co?

- Każdy kociołek służy do czegoś innego wiesz? Na razie będziemy uczyć się prostych eliksirów więc potrzebujemy cynowego.  Co teraz... Zestaw szklanych lub kryształowych fiolek... Teleskop... Miedzianą wagę... Sowę już chyba masz? To idziemy?

- Oczywiście! - Taka byłam podniecona tymi zakupami. Trudno w ogóle pomyśleć, że nadal byłam w Londynie!

Kupiłam te wszystkie rzeczy i jeszcze podstawowe składniki eliksirów. Zostało mi tylko przymierzyć stroje Madame Malkin i... No właśnie, różdżka. Ale zżerał mnie stres!

Weszliśmy do wielkiego sklepu i -  jak było napisane na szyldzie - należał on do rodziny Ollivanderów.

Wyglądał nędznie w porównaniu do pozostałych sklepów na tej uliczce. Gdy weszliśmy, w dali zadzwonił dzwoneczek. Wyglądał tak, jakby od ponad stu lat nikt tu nie był.

- Dobry wieczór. - nagle jak z pod ziemi wyrósł staruszek

- Yyy.. Dddobryy...-wyjąkałam. Muszę przyznać ten - pan budził respekt.

- Szuka pani różdżki zapewne? Pan też? - zapytał Ollivander.

-Nie, ja tylko koleżankę oprowadzam. - odpowiedział Severus.

- To kochany lepiej się odsuń by Panna nie zrobiła Ci krzywdy! Która ręka u Pani ma moc?

- Eee...

- Jest praworęczna.- odpowiedział za mnie Severus. Skąd on to wiedział?

Snape odsunął się parę łokci w bok. Pan Ollivander zaczął krzątać się między regałami.

- Najpierw spróbujmy tą... - westchnął.

Wzięłam ją do ręki, machnęłam i usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła.

- Drugi raz w tym tygodniu nowe szyby... A dopiero środa... - Znowu wrócił do swoich biblioteczek.

Kilka następnych różdżek miało równie nieudane próby użycia, gdy dostałam już 7 różdżkę stało się coś niesamowitego: nagle zaczęła jasno błyszczeć, wydobyło się z niej światło, które z trochę większym natężeniem mogłoby oślepić.

- Nareszcie! - prawie krzyknął staruszek, co było do niego niepodobne.

Wyszłam z sklepu cała w skowronkach. Dostałam różdżkę!

Poszliśmy jeszcze tylko przymierzyć stroje (okazały się być w idealnym rozmiarze), kupiliśmy je, wybrałam rękawiczki ze smoczej skóry i byłam gotowa!

Przysięgam Uroczyście, Że Knuję Coś Niedobrego [do korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz