30 Stycznia. Moje 11 urodziny. Severus powiedział, że w wieku jedenastu lat czarodzieje zaczynają się uczyć w szkole Magii i Czarodziejstwa - Hogwarcie. Już nie mogę się doczekać rozpoczęcia roku szkolnego! Będę mogła czarować non stop!
Snape dał mi w prezencie sowę.
-Będzie Ci bardzo potrzebna do wysyłania listów - rzekł i wyszedł pospiesznie.
To była samiczka. Nazwałam ją Tunia, by przypominała mi siostrę. Była mieszana. Miała dwukolorowe piórka: białe i bure. To był najlepszy prezent jaki pamiętam. Z Severusem bardzo często się widywaliśmy, praktycznie się zaprzyjaźniliśmy. Petunia ciągle kiedy mnie z nim widzi nuci "Zakochana para..." i wtedy chłopaka zalewa ogromna fala rumieńca.
- Opowiedz mi więcej o magii! - poprosiłam Severusa. - Czy jest jakaś specjalna Policja Do Spraw Magicznych?
-Nie, no coś ty!- powiedział z małym uśmieszkiem. - Nie ma czegoś takiego! Jest pewna organizacja, która nazywa się Ministerstwo Magii. Ona odpowiada za wszystko! Kiedy ktoś zrobi coś niedobrego to zamykają go w Azkabanie, więzieniu dla czarodziejów, którego strzegą upiory wysysające dusze!
-Łał! - Cokolwiek mówił o magicznym świecie strasznie się podekscytowałam.
- Wiesz, że dopóki czarodziej lub czarownica nie ukończy 17 lat, to poza szkołą nie może czarować?
- Ale my czarowaliśmy! - Bardzo się przestraszyłam.
-Spokojnie! Jesteśmy jeszcze dziećmi! Ale jak zaczną nas szkolić, to będziemy musieli uważać!
-Ja dzieckiem?! Mów tak o sobie! - Trochę się obraziłam.- Ja jestem nastolatką! - Podniosłam gałązkę i zaczęłam nią kręcić i wymawiać różne dziwne słówka wyobrażając sobie, że czaruję.
- Nie martw się. Ty też będziesz mogła sobie kupić różdżkę za około 12 galeonów...
- GALEONÓW?! JA NIE MAM ŻADNYCH GALEONÓW!
- W takim razie dostaniesz, ale dopiero z listem z Hogwartu od samego dyrektora!
- Severus?
-Tak?
- A naprawdę wysyłacie sobie listy sową?
- To po co kupiłem Tobie tą sowę?- powiedział z ironią.
Nie odezwałam się.
Minęło parę miesięcy. Praktycznie 2/3 czasu spędzałam z Snape'm. Nadeszła upragniona chwila - dostałam list z Hogwartu. Przyniosła mi go śnieżnobiała sowa.
Albus Dumbledore
Dyrektor w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart
Panna Lily Evans
Pierwszy pokój na lewo na 1 piętrze
Privet drive 4 Londyn
Otworzyłam kopertę i znalazłam w niej list. Brzmiał on tak:
Szanowna Pani Evans,
Mam przyjemność poinformowania Pani, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączam listę niezbędnych książek i wyposażenia. Również powinna Pani za chwilę otrzymać paczkę z zawartością równą 100 galeonów i 50 sykli. Proszę je rozważnie wydać!
P.S. Rok szkolny zaczyna się 1 września. List z potwierdzeniem należy wysłać sową do 31 lipca.
P.S.S. Dołączyłem do paczki również ptasie przysmaki. Sowom, które do pani przyleciały na moje polecenie należy dać po jednej sztuce,a reszta należy się Pańskiej sowie Tuni.
Z poważaniem Albus Dumbledore
Wkrótce dostałam też paczkę i zrobiłam wszystko ze wskazaniem Dumbledora : od nakarmienia sów po wysłanie listu z potwierdzeniem. Nie wiedziałam tylko, skąd znał imię sowy. Pierwsze, co potem zrobiłam, to pobiegłam do Severusa, który o tej porze zawsze siedzi u nas na placyku. Wybiegłam na zewnątrz. Zauważyłam, że chłopak też trzyma w ręce list.
-Dostałam list! - skakałam wokół niego podniecona.
-Pokaż... - wyrwał mi kartkę i zaczął czytać - To nie fair! Dostałaś list od samego Dumbledora a ja od zastępcy!
Zabrałam mu kartkę i spojrzałam na niego z wyższością. Od samego Dumbledora! Od początku wiedziałam, że jestem wyjątkowa!
CZYTASZ
Przysięgam Uroczyście, Że Knuję Coś Niedobrego [do korekty]
Fanfiction"Wtedy zrobiłam coś, czego sama się nie spodziewałam: podbiegłam do niego i go pocałowałam. James, zaskoczony, przez chwilę nie wiedział, co zrobić, po czym wsunął rękę w moje włosy i oddał pocałunek namiętnie. Nie pamiętam, ile się całowaliśmy, ale...