ROZDZIAŁ 19 Deja vu

925 87 3
                                    


Wakacje wciąż trwają, a ja myślę o Ash, Roz, Soph, bandzie Pottera, nauce i Severusie. Za dużo! Dzisiaj idę z nim na pokątną po nowe podręczniki i składniki do eliksirów oraz wszystko, co mi będzie tym roku potrzebne. Tak, dostałam list z Hogwartu, tak, pewnej nocy moja sowa zniknęła i wróciła dzień później z listem, tak, znowu dostałam paczkę z przysmakami i galeonami, tak, tak...

Dostałam również listy od dziewczyn: bardziej widokówki. Ashley wysłała mi kartkę z gorącej Hiszpanii, Rozalie z Afryki - spodziewałam się- a Sophie ze Stanów Zjednoczonych. Mam nadzieję, że może w przyszłe wakacje uda nam się pojechać gdzieś w czwórkę.

Spojrzałam na zegarek. 12.30. Czas na mnie. Wzięłam z podłogi moją torebkę bez dna i zeszłam po schodach, kierując się w stronę drzwi wejściowych. Spojrzałam na siostrę siedzącą przy stole. Ona się nie odezwała, tylko odprowadziła mnie wzrokiem do wyjścia. Pomachałam jej na pożegnanie, a ona ku memu zdziwieniu mi odmachała. Ostrożnie zamknęłam drzwi i się rozejrzałam. Deja vu. Znowu na podjeździe stał czarny samochód, a z otwartego okna wystawała głowa przyjaciela. Trochę go ostatnio w szkole omijałam, nie wiedziałam zresztą dlaczego. Za dużo wrażeń? Może tak. Może nie. Założyłam torebkę na ramię, przytrzymałam drugą ręką spódniczkę przy ciele i pobiegłam w stronę pojazdu. Znowu mama Snape'a mnie zagadywała, a tata ciągle pomrukiwał. Znowu.

-Jesteśmy! - Od tego ciągłego powtarzania zakręciło mi się w głowie. Jednak tym razem ominęliśmy Madame Malkine i inne rzeczy. Esy Floresy, składniki, to trzeba było załatwić. Poszło jak po maśle, ale musiałam zajrzeć jeszcze do Ollivandera, po prostu musiałam. Taki miły staruszek...

- Witam panienko, różdżka się popsuła?

-Nie, cała... - Zapamiętał mnie. - Mogę panu pomóc?

- Właściwie nie... Albo w sumie możesz pomóc mi poukładać nowe różdżki. - Stanął za mną i lekko ręką popchnął mnie za ladę. Za drzwiami zdążyłam dostrzec Severusa patrzącego przez szybkę.

- Poukładaj je najpierw według rdzenia, a następnie każdą kategorię według drewna. Pamiętaj - alfabetycznie! - Wskazał prawie pustą półkę pod ścianą z tyłu sklepu. Ruszyłam tym kierunku, a do sklepu ktoś wszedł- zadzwonił metalowy dzwonek nad drzwiami. Rozejrzałam się. Do sklepu weszła ruda dziewczynka, pewnie rok młodsza ode mnie.

-D-Dzień dobry... - zająkała.

-O! Panna Prewett! Znałem panienki matkę. Urocza kobieta... - Powiedział do dziewczyny Ollivander. Przeszedł koło mnie i z koszyka z różdżkami do rozłożenia wyjął 3 pudełka. Najpierw podał jedną- zbiła się filiżanką z kawą, natomiast druga była ostatnia, idealna. - Niesamowity wybór. Rdzeń z włosa jednorożca, 13 cali, brzoza, piękna...- rozmarzył się i wręczył jej pudełko po różdżce. Dziewczyna rozpromieniona wyszła na dalsze zakupy. Znowu przeszłam do rozkładania różdżek. Gdy skończyłam pan Ollivander dał mi 2 cukrowe pióra- nauczycielom wydaje się, że ze stresu się je ssie, ale po prostu właściciel liże sam cukier. Niesamowite! Gdy wyszłam oczywiście jedną sztukę dałam Snape'owi, a jego mina była bezcenna. Jednocześnie zaskoczona i szczęśliwa jak nigdy dotąd.

Zakupy skończone. Znów siedzę w samochodzie rodziny Severusa, czarnym jak noc dookoła będąca. Wyszłam z samochodu lekko śnięta, ledwo stałam na nogach. Usiadłam na drewnianej ławce i wpadłam w ramiona Morfeusza. Gdy obudziłam się w środku nocy już leżałam w łóżku w moim pokoiku. W ręce ściskałam słodkie pióro. Jednak nie byłam długo na nogach i znowu padłam.

Przysięgam Uroczyście, Że Knuję Coś Niedobrego [do korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz