Rozdział 22 Jakiś czas później...

879 85 7
                                    

Chodziliśmy wtedy ze sobą trzy lata. Na piątym roku wszystko się zaczynało chrzanić. Wszystko zaczęło się tego wieczora,18 listopada , który miał być jednym z piękniejszych w moim życiu: Zaprosił mnie na randkę do Kawiarni Pani Puddifoot. Przyszedł z bukietem róż mojego ulubionego koloru: czerwonego. Usiedliśmy, gadaliśmy i śmialiśmy się. I to wtedy zaczęło się chrzanić:

-Co się stało Sev? Posmutniałeś.- zatroskana zapytałam go.- Chodzi o Jamesa?-odkąd zostaliśmy parą i odkąd odkrył kryjówkę i tajemnicę Lupina, banda wymyśliła kolejne przezwiska: Smarkerus, Wycierus, Śmiecierus...

-Ja... Muszę ci coś powiedzieć.
-Co?-byłam lekko przerażona.
-Ja... Mama poradziła mi zostać śmierciożercą. Chyba zgodziłem się.
-CO?! -krzyknęłam tak głośno, że wszystkie pary na nas spojrzały ipewnie pomyślały, że ze mną zrywa. Poderwałam się z siedzenia i wyszłam.

Do Bożego Narodzenia próbował mnie przeprosić, ale go unikałam, tak jak rozmowy o nim z przyjaciółkami. Czułam, jakby złamał mi serce. Pomyślałam o Lupinie. Dlaczego Severus się zgodził? Nie zależało mu na mnie?
W końcu z walizką pełną rzeczy wybierałam się do domu na święta. W pociągu, w moim ukochanym przedziale jak zwykle siedziałam z moimi przyjaciółkami. Każda z nas miała chłopaka.

-Co u ciebie i Syriusza? - zapytałam Ash. Odkochała się w Jamesie, bo dowiedziała się, że jest takim playboyem.
-Dobrze, a ty i Severus?-zwróciła się do mnie. Nie wiedziały. Załkałam. Przytuliła mnie.
-Co się stało?
-On... Chce zostać śmierciożercą! - dałam nacisk na ostatnie słowo. Dziewczyny przyłożyły dłonie do ust.
-CO?!
-Miałam identyczną reakcję. Proszę, nie rozmawiajmy o tym. Roz, a jak idzie ci z Lupinem?
-Jest uroczy, szkoda, że w pełnię się ukrywa, to romantyczna pora... - Rozalie znała już tajemnicę.
-Słuchajcie, idę do łazienki, zaraz wracam.- powiedziałam i otworzyłam przedział.
-Idę z tobą. - Ashley poderwała się i stanęła obok mnie.

Wyszłyśmy na korytarz. Było cicho. Poszłyśmy wzdłuż niego, gdy usłyszałam swoje imię. Przyłożyłam ucho do drzwi rozsuwanych. To Potter.

-Jesteś pewny? Mówiłeś to samo w 2 klasie.- usłyszałam głos Lupina.
-Tak, jestem pewny. Może wiecie coś o niej, co lubi i tak dalej...?
-Niezbyt. Na pewno jest przecież z Smarkerusem...
-Już raczej nie. Ktoś słyszał ich kłótnię jakieś półtora miesiąca temu. Od tego czasu nawet ze sobą nie rozmawiali!
-Jednak mam szansę! Albo nie... Ona mnie nienawidzi!
-Nie poddawaj się! Spróbuj sprawić, by cię polubiła.
-Czy to się sprawdzi?- usłyszałam szelest papieru.
-No nie wiem... To nasza tajemnica!
-No proszę... Bo co innego jej zaimponuje?
-No dobra... Ale jeden raz!
-Dzięki stary! Życzcie mi w przyszłości powodzenia!
-Spoko.-uścisnęli się.

Przerażona spojrzałam na Ash, by sprawdzić, czy też to słyszała. Była oszołomiona, tak jak ja.
Rozejrzałam się. Już nie miałam ochoty iść do łazienki. Wróciłyśmy nic nie mówiąc Rozalie. Jak mogłam tego nie zauważyć...

Przysięgam Uroczyście, Że Knuję Coś Niedobrego [do korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz