Rozdział 15 Pierwsza kłótnia z przyjaciółką

1K 84 6
                                    


Dostałam szlaban. I to dwa.

Na każdej lekcji zdarzało mi się dzisiaj przysnąć. To wszystko przez głupi sen, który spowodował to zaburzenie spania. Im częściej widzę Jamesa, tym coraz bardziej się od niego oddalam. Nie mogę do tego dopuścić. Nie mogę. A może ktoś mi w snach grzebał? A może to prawda? Wolę, żeby to było to drugie. Ale oba są ohydne. Ja i ON ?! Już wolę Severusa, ale on jest moim przyjacielem. A ja jego przyjaciółką. 

Znowu do późna pracowałam, ale nie w ogródku, tylko myłam z Filchem puchary, stojące na dziedzińcu transmutacji. Jego kotka ciągle ocierała mi się o kolana. W końcu ją rzuciłam daleko od siebie, a woźny za karę dał mi jeszcze do wymycia kieliszek, z którego pił. Na krawędziach było pełno śliny. Blee!

Jak tylko wróciłam do pokoju wspólnego, od razu pobiegłam do łazienki. Od rana omijam też wszystkie dziewczyny z mojego pokoju i Snape'a. Jednak jak znalazłam się w sypialni, wszystko im opisałam, cały sen ze szczegółami i każdymi wizjami. Ashley się strasznie się zezłościła:

-Zmyślasz! Przyznaj, sama się w nim bujasz i chcesz, bym się odkochała!

-Nie! - zaprzeczyłam. Tylko dolałam oliwy do ognia. Spoliczkowała mnie. Au. To bolało.

-Ash, przesadziłaś! Skąd wiesz, że kłamie? - Zaczęła mnie bronić Roz.

- Po prostu to wiem!- powiedziała, po czym wybiegła z sypialni trzaskając drzwiami.

Podeszłam do mojego lusterka koloru magenta i spojrzałam w nie. Na policzku miałam czerwoną plamę w kształcie dłoni. Pierwsza moja kłótnia z przyjaciółką. O chłopaka, którego nienawidzę. Paranoja. To takie głupie! Ja Ash bardzo lubię, jest moją najlepszą przyjaciółką! Strasznie mi smutno. Czemu to jej powiedziałam? Mogłam się tego spodziewać. Znam ją zbyt dobrze, by tego nie przewidzieć! To przez tę jedną, bezsenną noc! Dlaczego to się stało akurat mi?

Rozalie poszła ze mną do skrzydła szpitalnego, miałam twarz przesłoniętą kawałkiem szaty, a koleżanka trzymała mnie pod rękę. Na miejscu usiadłam na pustym łóżku. Wtem do skrzydła wpadła cała paczka Jamesa. Schowałyśmy się za łóżkiem i podglądałyśmy, co robili. Podbiegła do nich pani Pomfrey. Patrzyła ze zdziwieniem na Jamesa, który miał rogi jelenia, Syriusza, któremu wyrosły psie uszy oraz na małego Petra, któremu znad spodni wystawał ogon. Remusowi dziwnie nic się nie stało.

-Co tym razem zrobiliście?!

-My...- zaczął lider.

- Wiem, że chcecie być blisko z Lupinem podczas przemiany, ale bycie niezarejestrowanym animagiem jest zabronione!

Przemianie? Animag? Co?

- Prawie nam się udało! Na własne zawołanie nam to wyrosło!- wskazał rogi.

-Oh! Wiem, że chcecie pomóc, ale jednak to trochę za wcześnie. Może puszczę to później mimo uszu, ale jak będziecie starsi. Poza tym pełnia ma silne wpływy na wszystkie zwierzęta.

Pełnia?! Remus jest wilkołakiem?! To wszystko wyjaśnia! To, jak byli pod wierzbą... Ciągle to zbyt do mnie nie dotarło.

Nawet zapomniałam, po co tam przyszłam, tylko od razu pobiegłyśmy pod portret. Znowu po ciszy nocnej.

-Ile jeszcze razy wrócisz po 22?- spytała mnie Gruba Dama.

- Eeee...-Zastanowiłam się nad odpowiedzią. - Jeszcze na pewno jutro... W tym roku to wyjdzie jeszcze z 3 razy.- Policzyłam do tego spotkanie Klubu oraz jeden na wypadek.

Chciałam to powiedzieć w formie żartu, ale mi nie wyszedł. Co gorsza, Gruba Dama jeszcze bardziej się naburmuszyła.

-Jesteś bardzo nieodpowiedzialna!

-Mimbuluuulus ooaaa Mimbleeetoniaa.- powiedziałam ziewając.

W końcu zdołałam przejść do pokoju wspólnego. Ashley i Sophie już spały. Poszłam w ich ślady jak najszybciej mogłam. Dziś koszmary mnie nie męczyły. Jestem wielce wdzięczna. Ale ten tekst: "After all this time? Always." nie chciał mnie opuścić. Kto to powiedział? I kiedy? Ja już się nie orientuję. Szeptem powiedziałam : pomocy. Więcej z tego dnia nie pamiętałam.

Przysięgam Uroczyście, Że Knuję Coś Niedobrego [do korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz