Rozdział 21 czy na pewno przyjaciele na zawsze?

885 79 9
                                    

Wycieczka do Hogsmeade jest co dwa miesiące. Licząc od dziś. Warto było czekać na kolejny rok w Hogarcie, Hogsmeade jest niesamowite! wyszłyśmy tam trójkę, bez załamanej Soph, która została z McGonagall. Rozejrzałam się. Zauważyłam Snape'a. Uśmiechnął się i kiwnął palcem przywołując mnie. Popatrzyłam na dziewczyny.
-Muszę iść...- uśmiechnęłam się nie wiem z jakiego powodu.
-Uuuuuu!- zaczęły buczeć i popchnęły mnie w stronę Severusa.
Podeszłam do niego i powiedziałam:
-Cześć.
-Cześć.
-Co tam?
-Dobrze. Chcesz pójść ze mną na piwo kremowe? Stawiam.
-Ale jesteśmy za młodzi na alkohol!
-To bezalkoholowe. Chodź!- złapał mnie za rękę i poprowadził do pubu.
Piwo było przepyszne. Raz, jak Snape wziął łyka zrobiły mu się białe wąsy. Śmialiśmy się do rozpuku. Potem poszliśmy na małe zakupy: do Zonka i Miodowego Królestwa. Gdy był zachód podeszliśmy do płotu kończącego uliczkę. Jakieś 500 metrów stąd stała Wrzeszcząca Chata. A więc tak wygląda z zewnątrz... Taki jakby mały, opuszczony, drewniany domek. Miał swój urok. Dalej było widać Hogwart. Jak z bajki po prostu! Nagle usłyszałam wycie. Wzdrygnęłam się i ścisnęłam ramię Severusa. To był Lupin. Miał przemianę. Popatrzyłam Snape'owi oczy. Jego oczy były niemal tak uśmiechnięte jak usta. Był ode mnie wyższy o siedem centymetrów ale miałam złudzenie, że więcej. Severus złapał mnie za podbródek i się schylił. Pocałował mnie. Gdy skończył popatrzył na mnie. Poczułam motyle w brzuchu. Tak, to niby nie istniejące uczucie. Teraz ja się uśmiechnęłam. Jak nigdy dotąd. Rozejrzałam się. Już czas wracać.
-No to cześć.- uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
-Pa...- wciąż był skołowany.
W podskokach pobiegłam do dziewczyn widocznie na mnie czekających. Wzięłam obie pod ramię i poszłyśmy z resztą grupy do szkoły.
-No co tam robiłaś? - gdy tylko wróciłyśmy do pokoju Ash siadła koło mnie i patrzyła na mnie wyczekująco.
-O co ci chodzi?- popatrzyłam w jej niebieskie oczy.
-Nie udawaj! - po mojej drugiej stronie usiadła Rozalie.- Ja dziwię się, że ci skrzydła nie wyrosły i nie latasz pod sufitem! No dawaj!
-No...- zająkałam- Ja... chyba ktoś mi się podoba.- Dziewczyny pisnęły.
- W tym Ślizgonie? Ma fajne włosy.- w odpowiedzi uśmiechnęłam się pokazując białe zęby. Znowu pisnęły.
-I co dalej? - Roz podparła głowę na dłoniach.
-On mnie pocałował...-wyszeptałam.
-Całowaliście się?! - krzyknęły chórkiem. Przyłożyłam palec do ust, by je uciszyć, ale sama padłam na łóżko i roześmiałam się. Obok mnie położyły się dziewczyny. To był niezapomniany dzień. Na pewno. Dziewczyny zaczęły skandować:
-Snily!Snily!Snily!Snily!Snily!Snily!Snily!Snily!
Wtedy weszła Sophie. Popatrzyła na nas i wyszła. Ostatnio ciągle siedzi sama, unika nas. Coś mi się nie podoba. 

Zasnęłyśmy wszystkie w moim łóżku.Jak się obudziłyśmy zauważyłyśmy, że szafka Soph jest pusta. Spanikowane biegałyśmy po pokoju. W końcu pobiegłyśmy do pani McGonagall.

-A to nie słyszałyście, że już wyjechała?
-Co?- powiedziała Ashley.
-Podobno zostawiła wam wiadomość. A ja sądziłam, że takie mądre dziewczęta mają porządek!
Faktycznie, pod poduszką łóżka Sophie był liścik. Wyjechała wcześniej, chciała nam to powiedzieć, kiedy leżałyśmy u mnie, ale nie miała odwagi. Wciąż nie mogę uwierzyć, że nas zostawiła. Ale to nie jej wina. Dziś niedziela, po śniadaniu wyszłam na dwór. Położyłam się na trawie, by wszystko przemyśleć. Zamknęłam oczy i usłyszałam kroki. Znajome. Otworzyłam oczy i spojrzałam w bok. Obok mnie leżał Snape. Pogładził mnie po włosach.
- P-p-pięknie wyglądasz.-Sev owinął sobie wokół palca jeden zagubiony kosmyk moich rudych loków i włożył mi za ucho.
-Dzięki. - już poczułam, jak się rumienię. Rumieniec i moje lisie włosy to dziwne połączenie. Popatrzyłam w niebo. Było niemal bezchmurne, jakby hipnotyzujące. Usiadłam i oparłam głowę o ramię też siedzącego Snape'a. Popatrzył na mnie:
-Czy... Czy ty... Chciałabyś kiedyś... nie mówię, że teraz.... zostać moją dziewczyną? - z torby, którą miał na ramieniu wyjął stokrotkę. W ramach odpowiedzi pocałowałam go delikatnie. To chyba wystarczyło. Wzięłam kwiatek, oderwałam większość łodygi i włożyłam we włosy. Jaki on uroczy...

Przysięgam Uroczyście, Że Knuję Coś Niedobrego [do korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz