Rozdział 25 Skrzydło szpitalne i sumy

930 92 9
                                    

Następne, co pamiętałam to skrzydło. Leżałam na szpitalnym łóżku.Otworzyłam oczy, a tam... Oczywiście Potter.
-Cześć Evans.-przywitał mnie tym swoim głupkowatym tonem.
-Co ja tu... Ałłłł!!!- popatrzyłam na źródło bólu- zagipsowaną nogę.
-Popatrzmy, złamanie zamknięte, gips do końca tygodnia,jutro wyjdziesz.
-Ale ...
-Spokojnie, jeszcze mnie spotkasz...- uśmiechnął się. Ta próba flirtu była żenująca.
-Skromny...-powiedziałam, a w tym momencie wbił do skrzydła szpitalnego Severus, podbiegł do mojego łóżka i rzucił Potterowi zimne spojrzenie zaciskając pięści. Dałabym głowę, że chętnie by mu przywalił.
-Co tu robisz?-spytałam Snape'a.
-Ja...-zająkał.
-Nie masz powodu mnie odwiedzać.- powiedziałam, ale sama czułam pustkę gdzieś w okolicach serca.-Twoi kumple mnie nie lubią, moi dziwią się, że z tobą rozmawiam. Wszystko jest przeciw nam. Wyjdź, nie utrudniaj sytuacji.-Było mi żal Jamesa, że musiał tego słuchać. Snape podniósł głowę, rzucił mi zimne spojrzenie i wyszedł, trzaskając drzwiami. Odetchnęłam. Sekundę później weszły Rozalie i Ashley. Uśmiech się pojawił na mojej twarzy.
-Oh!-pisnęły i usiadły obok mnie. Przeniosły wzrok na Jamesa.- Co on tu robi?
-Wyjdziesz na chwilę?- poprosiłam chłopaka. Ten pokiwał głową i w podskokach wyszedł z sali. Dałam za dużo swobody tej myśli, że możemy być razem. On już praktycznie myśli, że po wczoraj jesteśmy parą. To nie tak.
-Jak tu trafiłaś?- Ash była wyraźnie przejęta moim stanem.
-Chyba się przewróciłam na czymś mokrym...-skłamałam. Opowiedziałam im o wczorajszym dniu.-...Ale nie ma szansy, byśmy byli razem.
-Ja od samego początku nie lubiłam Severusa. Był dziwny. Natomiast ty i Potter do siebie pasujecie. Podobny temperamencik się kłania! -Roz ma niesamowite poczucie humoru. zachichotałyśmy.
-Ale o matko:on cię przytulił! To już prawie pocałunek!
-To było nierozsądne, wiem...
-I tak osiągnęłaś więcej niż ja.- Ash puściła mi oczko. Jeszcze pamiętam, jak zemdlała i skompromitowała się w jego ramionach.- To do jutra! Idę się uczyć!- przerażona nagłą zmianą przyjaciółki tylko przytaknęłam i wyszczerzyłam zęby. Wrócił James.
-Słyszałem, że o mnie gadałyście...- kolejna nieudana próba flirtu z jego strony.
-Coś ci się na uszy chyba rzuciło...- No bo po co się przyznawać?! Ja nigdy się nie przyznawałam.-Ja... Przepraszam, że cię spoliczkowałam.
-Zasłużyłem na to... Zresztą na przytulasa też.- zawadiacko puścił mi oczko, co przypłacił dla niego chyba nieodczuwalnym uderzeniem w brzuch.Właściwie w sześciopak. Gdzie moje myśli polazły?!
-No nie wiem, maltretujesz bezbronnych uczniów, dbasz tylko o swoje cztery litery... To nie jest dobre James, naprawdę. Proszę, idź już. -czułam się źle, odesłałam już drugą osobę.
-To pa...
-Pa.
Następnego dnia nadrobiłam zaległości. Oceny Ash znacznie się polepszyły, byłam z niej dumna.
Zostały 2 tygodnie do wakacji, dziś SUMy. Uczniów wyczytywano alfabetycznie, więc byłam w pierwszej połowie zdających. Wszystko zdałam na W I PO, Ashley na PO, a Potter... Nawet nie wspomnę. Jednak jest mała zmiana: coraz rzadziej dokucza innym. Ale nadal średnio mu ufam.
Na peronie, po zakończeniu roku spotkałam tatę i Tunię.
-Gdzie mama?-spytałam pogodnie. Na twarzach rodziny pojawił się smutek. -Gdzie ona jest? Co się stało?


Przysięgam Uroczyście, Że Knuję Coś Niedobrego [do korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz