-Masz chłopaka?- zapytała Ashley jak gbyby nigdy nic.
-Kto to? Ten Ślizgon?- zaciekawiła się Rozalie.
-Ja?! Nie!!! - Lekko się zarumieniłam.-To mój kumpel!
-Od tego się zaczyna!- pisnęła Ashley, złapała mnie za rękę i pociągnęła do naszego pokoju.
Posadziła mnie na swoim łóżku i kazała opowiadać. Co mam jej powiedzieć? I tak mnie nie posłucha. Była dopiero 7.30 a już chciałam iść spać.
-Może chodźmy na śniadanie? - zasugerowałam patrząc się na zegarek z kukułką siedzącą przy stole, zajadającą jajka z bekonem.
-Jeszcze porozmawiamy...- wymamrotała i wychodząc trzasnęła drzwiami.
Po śniadaniu starsze klasy szły do Hogsmeade, a my - pierwszoroczni - musieliśmy zostać. Poszłam do biblioteki pisać referat o składnikach eliksiru wielosokowego. Prawie skończyłam, kiedy usłyszałam za sobą głos Filcha - woźnego:
-Zapraszam do dyrektora!- wrzasnął po czym wbił we mnie swój wzrok tak, że nie miałam odwagi się ruszyć. Jeszcze chwilę siedziałam, ale w końcu wstałam, spakowałam do torby pergamin i pióro i ruszyłam za woźnym. Zeszliśmy z 4 piętra na parter, gdzie stanęliśmy przed wielkimi drzwiami. Po obu ich stronach stały marmurowe posągi gargulców.
-Kwachy! - Powiedział Filch, dzięki czemu drzwi się otworzyły. Kwachy... Muszę zapamiętać.
Za drzwiami były schody, a jak tylko na nich stanęliśmy, zaczęły przesuwać się w górę.
Gabinet dyrektora był ogromny. Na ścianach wisiały obrazy poprzednich dyrektorów Hogwartu, którzy się poruszali (wyglądali jak żywi), a na dębowej podłodze stało wiele przedmiotów. Niestety ich zastosowania nie znałam. Rozpoznałam tylko wykrywacz kłamstw-w bibliotece też takie coś jest.
Czemu zostałam wezwana? Severus mnie okłamał! Pewnie osądzą mnie o to, że czarowałam! Tylko czemu nie ma tu Snape'a...?
-Dzień dob...-Dyrektor nie zdążył dokończyć kiedy zaczęłam mówić:
-Ale ja nie chciałam! Po prostu czarowanie jest niesamowite i chciałam wypróbować... Severus mówił, że nic się nie stanie...- Za wszelką cenę nie chciałam trafić do Azkabanu. Te upiory... Brrrrr!
-O co panience chodzi, panno Evans?- zapytał dyrektor wyraźnie zaciekawiony.
-To nie chodzi panu o to, że czarowałam?
- Po pierwsze planowałem się przedstawić...-Dyrektor uśmiechnął się i dał mi czas do namysłu.- Nazywam się Albus Dumbledore. Prosiłem o spotkanie z panią z innego powodu. Chociaż pani wypowiedź pozwoliła mi się domyślić, co jest powodem sprawy, z jaką się do pani zwracam.
-Co?!- Czułam się zagubiona i czekałam na wyjaśnienie.
-Pani siostra, Petunia Evans wysłała list z prośbą o pozwolenie uczęszczania do Hogwartu. O ile mi wiadomo, wysłaliśmy listy do wszystkich czarodziejów...
Nie wytrzymałam- zaczęłam się histerycznie śmiać i usiadłam na podłodze, nadal nie mogąc się uspokoić.
-Jeśli chcesz posprzątać podłogę to przyjdź w czwartek. Mam wtedy wolny termin.
Kiedy tylko spotkanie się skończyło, poszłam do biblioteki napisać list do rodziny, a następnie do sowiarni by przekazać list mojej sowie. Dałam jej od razu smakołyk, by Tuni nie skubnęła i wróciłam do pokoju wspólnego, gdzie dokończyłam referat. Ogólnie w liście napisałam o tym, jak musiałam się za Petunię tłumaczyć u dyrektora (to było trochę naciagnięte), że tęsknię, i że na święta na pewno będę.
Ciągle nie mogę uwierzyć, że Tunia to zrobiła. Ona?! Lepsza ze wszystkiego w normalnym świecie zazdrosna O MNIE?!
CZYTASZ
Przysięgam Uroczyście, Że Knuję Coś Niedobrego [do korekty]
Fanfiction"Wtedy zrobiłam coś, czego sama się nie spodziewałam: podbiegłam do niego i go pocałowałam. James, zaskoczony, przez chwilę nie wiedział, co zrobić, po czym wsunął rękę w moje włosy i oddał pocałunek namiętnie. Nie pamiętam, ile się całowaliśmy, ale...