Rozdział 16

5.2K 133 238
                                    

                                        ♥ ♥ ♥ ♥
Victoria

Uczciwość. To właściwie szczerość i rzetelność w jednym. Czasami zastanawiam się, czy w dzisiejszym świecie jeszcze ktoś przywiązuje do tego wagę. Jednak nie zawsze jest to najłatwiejsza droga do podążania, zwłaszcza w świecie pełnym kłamstw i pozorów.

Przez większość mojego życia byłam przekonana, że uczciwość to coś oczywistego, nieodzownego. Dlaczego więc teraz, stojąc u progu dorosłości, mam wrażenie, że świat zaczął mi ją wyrywać z rąk?

Bycie uczciwym w życiu bywa trudne, gdyż nie zawsze jest to możliwe. Czasem może wpłynąć na to pewna sytuacja, przez którą dane zaufanie trzeba złamać.

Zastanawiając się nad kolejnym ruchem, wybrałam skórzaną torebkę i włożyłam do niej niezbędne rzeczy. Oddech mi przyspieszał, bo mam kluczowe spotkanie.

Włożyłam na siebie czarną, seksowną sukienkę, która przylegała do ciała niczym druga skóra. Zawiązałam wokół szyi delikatną chokerkę. Nie zastanawiałam się nawet dwa razy, ubierając się w ten look. Może to nie jest mój typowy strój, ale czasami trzeba wyjść ze strefy komfortu.

Muszę zdobyć potrzebne dokumenty dla Michaela.
Być może to ryzykowne, ale muszę zbliżyć się do Kai'a, by pozyskać kluczowe informacje lub chociażby dowiedzieć się czegoś od niego.

— I jak? Co sądzicie o moim wyglądzie? Skusi się? - zapytałam niepewnie, gdy przyjaciele patrzyli na mnie z rozdziawionymi ustami.

— Kurwa, powiem tak - zatrzepotał brwiami, Liam. - Gdyby nie fakt, że się przyjaźnimy, już dawno bym cię przeleciał.

— Gdybym była lesbijką, brałabym ciebie - dodała Emily.

To.. chyba dobrze?

— Dobra, dasz radę agent 001

Zmarszczyłam brwi.

— Skąd wytrzasnąłeś tę nazwę, Liam?

— Z dupy. Ja jestem agent 69, Emily agent 002, a ty agent 001. Pasuje?

— Czemu jesteś agent 69? - podniosła brwi blondynka.

— Bo.. - zaczął z uśmieszkiem. - Nazwa była wolna, to se ją zająłem. Idziemy na misje, to musimy mieć ksywki, no nie?

My idziemy?
Kurwa, ja idę.

Kto by pomyślał, że będę grała agentkę pod przykrywką? Moje życie właśnie stało się scenariuszem z sensacyjnego filmu.

Ironia losu.

— Dobra, ja wychodzę. Trzymajcie kciuki! Bye!

Ostatni raz zerknęłam w lustro, upewniając się, że wyglądam tak pewnie, jak to tylko możliwe, a także czy jest coś do poprawki.

Wyglądam zacnie.

Schodząc na dół do kuchni, zastałam mojego brata w typowym stylu – siedział, przeglądając coś na swoim telefonie (jak zwykle), a jednocześnie pochłaniał swoje ulubione płatki. Serio, ten gość może jeść płatki o każdej porze dnia i nocy.

— Ty i płatki, czyli dzień jak co dzień - rzuciłam żartobliwie. - Nie nudzi ciebie to jedzenie?

— Wypierdalaj od moich płatek - pokazał środkowy palec, nawet nie odrywając wzroku od komórki.

— Nara, szmaciarzu - odparowałam, wchodząc na korytarz.

— Nie zapomnij gumeczek, bo inaczej urodzi się drugi bezmózg.

United in painOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz