Rozdział 33

4.1K 114 42
                                    

                                        ♥ ♥ ♥ ♥
Victoria

Pustka...

To uczucie, które jest jak cień przesuwający się po duszy. Czasami wydaje się, że jestem otoczona przez tę niewidzialną ciemność, która pochłania każdą iskierkę radości w moim życiu.

Poczułam delikatny dotyk na moim ramieniu, który nagle wstrząsnął mną do przytomności. Zmrużyłam oczy i podniosłam głowę, próbując zrozumieć, gdzie się znajduję. Rozmyte obrazy stopniowo się wyklarowały, a ja zorientowałam się, że leżę w szpitalnym łóżku.

Przybliżyłam swoje spojrzenie i dostrzegłam obok siebie Hugo, który spał jakby w głębokim śnie, jak przez ostatnie trzy tygodnie.

Lekarka, stojąc nieopodal, spojrzała na mnie z cierpkim uśmiechem, jakby wiedziała, że właśnie się obudziłam. Jej obecność tylko potwierdziła, że to, co wydawało mi się snem, było rzeczywistością. Szybko zmrużyłam oczy, próbując zrozumieć, jak to się stało, że znalazłam się tutaj.

— Zasnęłaś tutaj, kochanie - odpowiedziała na moje wewnętrzne pytanie.

— Oh, przepraszam ja..

— Rozumiem, wiec nie musisz się tłumaczyć. Jednak.. uważam, że powinnaś odpuścić sobie na jakiś czas spotkania. Jesteś tutaj zbyt często, a twój organizm jest wykończony. Widzę to kochana. Zasnęłaś przy nim z wymeczenia.

Wstałam na równe nogi, poczuwszy delikatny ból w plecach. Spojrzałam na lekarkę, czując, że moje zdenerwowanie zaczyna wzrastać. Zdaje sobie sprawę z tego, że mówi to dla mojego dobra, ale miałam trudność z zaakceptowaniem myśli o ograniczeniach w odwiedzinach.

— Rozumiem, że chce Pani, abym odpoczęła, ale naprawdę nie potrzebuję żadnych ograniczeń. Przychodzę tu, żeby być przy nim. To, co robię, daje mi poczucie, że chociaż w jakimś stopniu jestem blisko. Nie zostawię go, choćbym miała ze zmęczenia upaść.

Lekarka spuściła wzrok na chwilę, a potem spojrzała na mnie ze zrozumieniem. Być może widziała w moich oczach stan nieustannej tęsknoty, który sprawiał, że było mi trudno oderwać się od tego miejsca.

— Rozumiem, że to dla ciebie ważne - odparła - ale musisz zadbać także o własne zdrowie. Jeśli coś się tobie stanie, to nie będziesz mogła mu pomóc. Myśle, że Hugo chciałby abyś odpoczęła. Jak się w końcu obudzi będzie chciał widzieć ciebie wypoczętą, a nie wyglądająca jak żywy trup.

Wzięłam głęboki wdech, wiedząc, że lekarka ma rację. Jednak nie potrafię tak po prostu odpuścić sobie dnia bez niego. Chce być przy nim cały czas. Gdyby nie szkoła i nacisk matki, to zamieszkałabym tutaj z nim.

— Victorio, wracaj do domu. On ma tutaj stałą opiekę nie będzie sam.

— Będziesz go pilnować? By ktoś tutaj nie wszedł i nie zrobił mu krzywdy?

Zmarszczyła lekko brwi.

— Oczywiście, ze tak. Będzie pod stałą obserwacją. Nic mu się nie stanie. Jedz do domu i odpocznij.

Skinęłam głową i ostatni raz chwyciłam dłoń chłopaka.

— I tak przyjdę jutro - szepnęłam ledwie słyszalnie.

Podniosłam swoją torebkę, głęboko oddychając i próbując zachować spokój. Ruszyłam w kierunku wyjścia, pokonując korytarze szpitalne, które zaczęły mi być już zbyt dobrze znane.

Gdy wyszłam na zewnątrz, prawie potknęłam się o niewielki schodek. Szybko zdołałam się zrównoważyć, ale to byłby koniec, gdyby nie chwytająca mnie dłoń. Obróciłam się zaskoczona i spojrzałam w oczy Kai'a. Był tak blisko, że serce zaczęło mi bić mocniej, a usta przyspieszyły w oddychaniu.

United in painOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz