Rozdział 23

4.6K 122 92
                                    

                                        ♥ ♥ ♥ ♥
     Victoria

Leżę na łóżku w pokoju Hugo, a mój wzrok utkwiony jest w nikłą plamkę na suficie. Palce rozmyślnie splatają się i rozplatają na moim brzuchu.

Ceremonia ślubna matki zbliża się nieubłaganie, a ja leżę tu, z przytłaczającymi myślami. Przed oczami mam obraz matki, pełnej uśmiechu i ekscytacji tym wydarzeniem.

— Co tak myślisz? - zapytał, patrząc na mnie uważnie.

Uniosłam wzrok w jego stronę, przerywając tą chwilową stagnację myśli.

— Dziwnie mi z myślą, że mieszka z nami jakiś mężczyzna. Od wyprowadzki ojca zawsze liczyliśmy na siebie tylko w trójkę - przygryzłam wewnętrzną część policzka.

— Przyzwyczaisz się, to tylko kwestia czasu.

— Alex, jest spoko. Do gościa nic nie mam. Jednak.. czuć zmianę. Jest w domu jakoś inaczej - zmarszczyłam brwi. - Przynajmniej będą mieć kogoś, gdy studia nadejdą.

— Zamierzasz iść na studia?

— Ta, ale nie wiem jakie. Szczerze mówiąc, to..jeszcze nie do końca się zdecydowałam. Chciałabym znaleźć coś, co naprawdę mnie zainteresuje, ale nie jestem pewna, czy znajdę coś odpowiedniego - westchnęłam cicho. - Może studia prawnicze. Chociaż.. zależy od ocen i wyników.

— Masz jeszcze czas na decyzje - mruknął. - Ja pierdole, co za gowno.

Zmieniłam pozycję, przechodząc na brzuch. Podparłam się na łokciach i spojrzałam w kierunku bruneta, który stał przed lustrem, walcząc z krawatem. Jego ruchy są pełne skupienia, ale z każdym kolejnym próbującym ruchem widać, że jest zdenerwowany.

Wzruszam lekko ramionami i uśmiecham się sama do siebie.

— Potrzebujesz pomocy? - pytam, cichutko śmiejąc się wewnętrznie.

On podnosi głowę, a jego oczy spotykają się z moimi w lustrze. Widać na nim mieszankę zdziwienia i ulgi.

— Nieźle, że akurat teraz to zauważyłaś - podniósł brew. - Zdecydowanie potrzebuje pomocy z tą bestią.

Zaśmiałam się i wstałam z łóżka. Podeszłam do chłopaka, który usiadł na łóżku. Chwyciłam delikatnie jego krawat i zaczęłam przy nim majstrować, a w międzyczasie zauważyłam, że jego spojrzenie głęboko się w moich zagnieżdża.

— To musisz robić delikatnie, a nie szarpać.

— Znalazła się ekspertka od krawatów.

Przewróciłam oczami.

— Ktoś musi zapanować nad twoim krawatem, zanim zacznie się wydawać, że masz jakiś powalony węzeł gordyjski.

Chłopak się zaśmiał, a mój kącik ust drgnął w górę.

— A może.. zrobiłem to celowo?

Patrzy na mnie z taką intensywnością, że poczułam, jak motylki zaczynają się burzyć w moim brzuchu. Jego dłonie niepostrzeżenie zaczęły sunąć po mojej nodze w górę, wywołując wewnętrzne dreszcze i podniecenie, które starałam się zachować pod kontrolą, choć nie było to łatwe.

— Panie Hugo Alvarez, bardzo niestosowne zachowanie - uśmiechnęłam się wrednie. - Prosze trzymać raczki koło siebie.

Pacnęłam go w dłonie, przez co przewrócił oczami, ale kącik ust drgnął w górę.

— Gapisz się - mruknęłam.

— Ciężko nie patrzeć, gdy zasłaniasz mi inne widoki.

Podniosłam brwi ze zdumienia.

United in painOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz