Epilog

6K 180 193
                                    

                                          Epilog

                                     4 lata później

Po czterech latach, które upłynęły szybciej, niż przypuszczałam w końcu wracam.

Wracam do domu.

Z niecierpliwością spoglądam na to, co już spakowane, i nie mogę się doczekać chwili, gdy przekroczę Forest City. Myśli o tym, że już wkrótce zobaczę wszystkich, sprawiają, że trudno mi usiedzieć na miejscu.

— Ja pierdole trzęsie, jak garaleta - mruknął Liam, który jedzie autem. - Panie, wolniej! Ja tu zara pawia puszczę!

Zaśmiałam się, pakując ostatnie rzeczy do torby.

— Jakie plany na pierwsze dni po powrocie? - zapytała z tajemniczym uśmieszkiem Emily.

— Bzykanko, a jak? - skwitował Liam. - Alvaro już na to czeka.

Parsknęłam śmiechem i usiadłam na fotelu, chwytając telefon. Przeczesałam swoje włosy do tylu i wzruszyłam ramionami.

— Moje życie to spontan, więc pewnie okaże się po powrocie - wymamrotałam. - Emily, gdzie twój mężuś?

Zauważyłam u Emily ten typowy chytry uśmieszek, który z całą pewnością nie świadczy o niczym dobrym. Zmarszczyłam lekko brwi, czując ciekawość, która coraz bardziej wzrasta w moim wnętrzu.

— Wysłałam go po brokatowe tampony - powiedziała powstrzymując swój śmiech.

Ja niestety nie powstrzymam go. Wybuchłam głośnym śmiechem.

— Boże, co za idiota. Nawet ja wiem, że to gowno nie istnieje - wymamrotał Liam.

— A mam Ci przypomnieć kto szedł po podpaski, które same się zmieniają? - podniosłam brwi, a gdy Liam przewrócił oczami, ponownie wybuchłam śmiechem.

— Chyba zgubił się po drodze, bo nie wraca od godziny - zaśmiała sie Emily.

I już miałam ochotę coś opowiedzieć gdy nagle do moich uszu dobiegły jakieś dźwięki po drugiej stronie. Słyszałam głośne wzdychanie, więc mogę śmiało stwierdzić, że to Marcus wrócił po długiej podróży szukania tamponów brokatowych.

— Ja pierdole, ta baba coś mówiła, że nie maja czegoś takiego. Ja tam nie wracam już bo zrobiłem zadymę na cały sklep. Idioci powinni być zaopatrzeni w takie sprawy - syknął Marcus. - To, kurwa poszedłem jeszcze po zwykły brokat. Jestem geniuszem. Masz białe tampony i brokat, może być? Włożysz go i będą sie mienić.

Po chwili ciszy między naszą czwórką, tylko nasza trójka wybuchła śmiechem, a Marcus patrzył ze zmarszczonym wyrazem twarzy. Po chwili zorientował się, że Emily jest na FaceTime'e.

Przewrócił oczami i z uśmieszkiem machnął nam dłonią.

— Rossi i Martinez, jak ja sie cieszę, że was widzę. Kiedy będziecie na miejscu? Trzeba rozpieduche zrobić w tym miasteczku.

— Ja za jakąś godzinę - oznajmił Liam, który bawił sie filtrami. - Zajebiste, jestem klaunem.

Nic nowego.

— A ty Rossi?

— Za jakieś 5 godzin - mruknęłam nie usatysfakcjonowana.

Wolałabym znacznie szybciej, ale niestety nie mogę tego przyspieszyć.

Rozmawialiśmy jeszcze kilka minut, a następnie rozłączyłam się. Wzięłam głęboki wdech i przez chwilę skupiłam wzrok na niezidentyfikowanym punkcie, zastanawiając się nad wszystkim i nad niczym.

United in painOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz