Rozdział 18

4.5K 119 69
                                    

              ♥ ♥ ♥ ♥
Victoria

Blog napisany, przez pewną idiotkę nie daje mi spokoju. Dosłownie przez cały dzień rozmyślałam nad tym i doszłam do wniosku, że muszę potwierdzić swoje słowa.

Bo nikogo nie zdradziłam.

Wjechałam na rezydencje Kai'a i zaparkowałam swój samochód. Wysiadłam z auta i pokierowałam się w stronę drzwi wejściowych.

Przez chwile niepewnie stałam pod nimi, aż zdecydowałam się wcisnąć dzwonek. Odczekałam chyba z 2 minuty, a nikt nie otwierał, wiec już planowałam odchodzić, ale nagle usłyszałam odkluczanie drzwi.

Stanął w nich Kai z odsłoniętym torsem, lekko spoconym.

Cholera..

— Victoria? Co ty tutaj robisz?

— Możemy pogadać? 

Szatyn westchnął cicho, po czym przejechał niedbale swoją dłonią po zmierzwionych włosach, a następnie gestem dłoni zaprosił mnie do swojego mieszkania.

— Ale tak szybko dosyć, bo jestem zajęty - zaczął nerwowo, przez co zmarszczyłam brwi.  - Co chciałaś?

— Wszystko okej?

— A czemu miałoby nie być?

— Bo jesteś spięty.

Chłopak westchnął i usiadł na kanapie.

— Wydaje się tobie, co chcesz? 

Bardzo uprzejmie.

— Widziałeś tego bloga? Post szkolny.

— Nie oglądam tego ścierwa, a co?

— Jakaś idiotka stwierdziła, że sypiamy ze sobą, wiec mogę prosić o przysługę? Mógłbyś odwołać się do tego, że wcale nie doszło między nami do niczego konkretnego?

Chwile obserwowałam chłopaka, który patrzył się na mnie z chwilowa rezerwą. Swoje zielone oczy kierował prosto w moje, a mi serce biło znacząco szybko.

Jeszcze jak sobie przypomnę swoje idiotyczne sny, to czuje zażenowanie, a policzki pewnie już dawno zarumieniły się, przez te złe myśli.

Czas się wyspowiadać.

— A co zrobisz w zamian za tę przysługę?

Na to pytanie podniosłam wysoko brwi. Za prawdę mam coś zrobić? On sobie ze mnie jakieś jaja robi?

— Jak to co? A co mam niby zrobić, przecie..

— W końcu w domu  - odezwał się jakiś głos, który z pewnością należy do starszej osoby.

Spojrzałam ze zmarszczonym wyrazem twarzy na chłopaka, który wydawał się zestresowany, bo jego mięśnie się znacznie spięły, a szczeka zacisnęła.

Nagle do pomieszczenia wszedł mężczyzna, który emanował dziwną aurą. Był wysoki, dobrze zbudowany i wyglądał, jak na swój wiek całkiem dostojnie. Był ubrany w garnitur, a w dłoni trzymał czarną teczkę.

Gdy jego spojrzenie trafiło na mnie, poczułam niewyobrażalny strach, bo jego oczy były..ciemne i takie.. puste? Brwi mu się nastroszyły, a szczękę zacisnął, odchrząkując.

— Kai, przedstawisz mnie swojej - obejrzał mnie od góry do dołu. - Koleżance.

Powiedział to dosyć prześmiewczym tonem.
Chuj.

United in painOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz