*Narracja Trzecioosobowa*
Asterdelle. Ileż się tutaj zmieniło od pamiętnej nocy, gdy te piętnaście lat temu tę małą wioskę zaatakowało stado Spalonych. Tych bezlitosnych bestii zrodzonych ze zwęglonych ciał ludzi żywcem pożartych przez najpotężniejszy rodzaj ognia, jaki kiedykolwiek widział innoświat. Wiele wiedźm oraz wszystkie mieszkające tam wróżki wysiedliły się stamtąd. Jedni z racji, iż w tym jednym ataku utracili cały dorobek swojego życia. Inni z kolei odeszli parę lat później wykończeni wojną między czarodziejkami żywiołów, a wiedźmami krwi. Byli jednak tacy, co wiernie tam zostali. Dostąpili oni pewnego rodzaju zaszczytu. Zwłaszcza on, Sebastian Valdez, wiedźmin krwi, który niejednokrotnie gościł w swym domu niezwykłą monarchinię oraz istotę, którą każdy przedstawiciel jego rasy miał za swą mistrzynię. Tak też było i tym razem.
- Do rzeczy, proszę. Mówiłaś, że masz jakieś wieści. - królowa ponagliła swą rozmówczynię niecierpliwym spojrzeniem.
- Rozmawiałam ja, sobie wyobraź z naszą kochaną Irydą. - mistrzyni wiedźm krwi posłała kobiecie szatański uśmiech.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Sebastian wspominał, że słyszał przeraźliwe krzyki dobiegające z jego piwnicy. Mów zatem, czego się dowiedziałaś.
- Czarodziejka Smoczego Płomienia. Po tylu latach ponownie zawitała do innoświata. - monarchini prychnęła z zadowoleniem.
- Nareszcie podano ci ją, jak na tacy. Obyś tylko tym razem nie zaprzepaściła szansy na dorwanie jej.
- Nigdy więcej, moja droga. - mistrzyni wykrzywiła twarz w grymasie na kształt uśmiechu. - Już raz wyrwano mi ją z rąk. Więcej do tego nie dopuszczę.
- Może powinnyśmy powierzyć sprowadzenie jej do nas naszej pomocnicy? W ten sposób uniknęłybyśmy przedwczesnego zdemaskowania.
- To bardzo dobra myśl. W końcu po coś zostawiłaś ją tu z Sebastianem, zamiast odnieść z powrotem na miejsca po tej... niedorzecznej pomyłce. - rudowłosa prychnęła, wspominając wpadkę sprzed lat swojej rozmówczyni. Ta jedynie zgromiła ją spojrzeniem, jednak nie skomentowała w żaden sposób drwin z jej strony.
- Jeśli odzyskasz dziewczynę i smoczy płomień, dotrzymasz słowa? - królowa spojrzała na mistrzynię w sposób dość nieufny.
- Ja zawsze dotrzymuję słowa, moja droga. Także nie obawiaj się. Pomogę ci uporać się z tym twoim bezczelnym kłopotem. Wtedy w końcu zaznasz upragnionego spokoju.
*Hailie*
Po przerwie na lunch miałyśmy jeszcze zielarstwo oraz magię w teorii. Wykończona całym dniem intensywnej nauki, opadłam bezwładnie na łóżko. I pomyśleć, że to dopiero pierwszy dzień w Alfei. Moja chwila wypoczynku nie trwała jednak długo, gdyż zadzwonił mój telefon. Ożywiłam się, widząc, że osobami dzwoniącymi są moi rodzice. Odebrałam bez wahania, uruchamiając także kamerkę, byśmy bez problemu mogli się zobaczyć.
- Cześć. - uśmiechnięta od ucha do ucha przywitałam się z nimi oraz Amber. Dopiero ujrzawszy swoją rodzinę, w pełni dotarło do mnie, jak bardzo mi ich brakowało.
- Cześć, słoneczko. Opowiadaj, jak tam sanatorium. Nie dają ci tam popalić? - widać było duże zmartwienie w oczach mojej rodzicielki.
- Mam ogromny natłok zajęć, ale poza tym jest lepiej, niż myślałam. Mieszkam w pokoju z pięcioma fantastycznymi dziewczynami. - mimowolnie spojrzałam na przysłuchującą się rozmowie, Aishę. Wodna czarodziejka uśmiechnęła się delikatnie, po czym wróciła do porządkowania swoich rzeczy.
- Bardzo się cieszymy, skarbie. - tym razem odezwał się tata.
- Powiedz jeszcze, jak tam z chłopcami? Poznałaś kogoś interesującego? - nie wiem, czemu oczyma wyobraźni ujrzałam Rivena. Przecież przeprowadziłam z nim zaledwie jedną rozmowę, więc trudno było to nazwać jakimkolwiek zainteresowaniem.
CZYTASZ
Przeznaczenie Saga Winx & Olimpijscy Herosi : Żywioł Wojny
FanfictionWszystko zaczęło się od tego, iż Zeus podarował Hekate jej własny wszechświat. Wszechświat zwany innoświatem, tudzież wymiarem Magix. Z tejże okazji większość bogów ofiarowało bogini magii dary dla jej nowostworzonego ludu. Wróżek. Hefajstos dał og...