28. Zbrodnia i Kara cz.2

40 6 1
                                    

*Chloe*

Stałam, jak wryta, nie mając pojęcia, co powiedzieć. Zaczęłam podejrzewać, że Hekate może mieć jakiś związek z zaginięciem nauczycieli. Bądź, co bądź, wśród nich był mój śmiertelny rodzic. Najpierw Skay z Rivenem, a teraz Soul. Wszyscy, którzy poznali prawdę o mojej naturze, zostają karani po kolei. I to przeze mnie.

- Przepraszam, ale kim pani jest? - z Winx, jako pierwsza odezwała się Aisha.

- Słusznie, adeptko Posejdona. Wcześniej nie miałam okazji oficjalnie się przedstawić. Jestem Hekate. - zerknęłam przez ramię na dziewczyny. Każda z nich wyglądała na zszokowaną. I to niemniej, niż podczas konfrontacji Herą. Jeszcze się nie przyzwyczaiły do napotykania bogów, mimo powszechnego zakazu ich wstępu. Było to jednak moje najmniejsze zmartwienie. 

- Dziewczyny, idźcie stąd. - poleciłam, zaciskając pięść na Szerszeniu, w każdej chwili gotowa na zrobienie z niego należytego użytku. 

- Nie, nigdzie się teraz nie ruszymy. - z trudem powstrzymałam się od wywrócenia oczami, usłyszawszy wypowiedź Flory. Jak raz, Winx mogłyby dać za wygraną.

- Słyszałaś? Nigdzie się teraz nie ruszą. Za dużo widziały, żeby od tak móc odejść. - w głosie bogini magii zabrzmiała pretensja.  

- Co zrobiłaś nauczycielom? To twoja sprawka, że nigdzie ich nie ma? - spytałam wprost, nie spoglądając już w kierunku Winx. Nie chciałam nawet myśleć, jak przerazić musiała się Terra, której to ojciec także zaginął bez śladu. Ja sama ledwie potrafiłam nad sobą zapanować.

- Bez obaw. Wasi mentorzy nie zdają sobie sprawy z mojej obecności tutaj. W przeciwieństwie do ciebie, ja potrafię dochować tajemnicy.

- Wiem, że zawaliłam. - zaczęłam już dużo spokojniej.

- Naprawdę nie chciałam, żeby tak wyszło. To... To był wypadek. Do miasteczka wiedźm przybyła Hera, ja musiałam coś zrobić. - słyszałam samą siebie. Wiedziałam, jak beznadziejnie brzmi moje tłumaczenie się. Bogini w każdej chwili mogła uznać, że jedynie zwalam winę na swą mściwą macochę. Poniekąd tak było. Przecież mogłam lepiej pilnować swojej tajemnicy. Hera przecież grozi mi nie od dzisiaj, a ja mimo to, dałam jej się podejść. Zawaliłam... Ale nie mogłam stąd odejść... Nie w tym momencie. - W Innym Świecie źle się dzieje. Wrogowie otaczają nas ze wszystkich stron. Wiedźmy straciły swoją pierwotną patronkę, a...

- To nie jest twoja rzecz. Ty powinnaś skupić się przede wszystkim na tym, iż za chwilę wszyscy będą wiedzieć, że podrzuciłam ci narzędzie do łamania najbardziej restrykcyjnej zasady panującej w mym królestwie.

- Wiedz, że nie powiedziałabym im o niczym, gdybyś nie napuściła empuz na moich przyjaciół. - tym razem to mój głos zabrzmiał w pretensjonalny sposób. Wiem, że zawiodłam, ale czasem trzeba umieć odłożyć spory na bok. Hekate powinna o tym wiedzieć, przecież żyje na tym świecie dużo dłużej, niż ja.

- Zresztą, dziewczyny nic nikomu nie powiedzą. Już z nimi na ten temat rozmawiałam i mogę poręczyć, że każda z nich tajemnicy mojej dochowa. - to nie tak, że kłamałam bogini w żywe oczy. Ja po prostu sama nie do końca wierzyłam w to, co mówię, a to drobna różnica. Nie miałam jednak innego wyjścia, jak tylko spróbować zaufać dziewczynom. Być może finalnie okaże się, iż nie są one bystre jedynie w szkolnym dzienniku, ale także rozgarnięte na tyle, by pojąć, że czas na fochy dobiegł końca. Hekate rzuciła Winx krótkie spojrzenie, ostatecznie jednak jej wzrok ponownie spoczął na mnie.

- Cóż za ujmujące wyznanie, Chloe Torres. Zwłaszcza, że o ile pamięć mnie nie myli, to samo mówiłaś o swoim śmiertelnym rodzicu. Który to bez jakiegokolwiek zahamowania wyjawia szczegóły twej natury oraz naszego układu przed swoimi przyjaciółmi. Właśnie w tym momencie.

Przeznaczenie Saga Winx & Olimpijscy Herosi : Żywioł WojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz