38. Siejąca chaos mistrzyni manipulacji

25 2 2
                                    

*Hailie*

Lecąc na pegazie w kierunku zamku królowej Luny, opowiadałam Beatrix, co działo się w Alfei, kiedy jej nie było. Opowiedziałam też o Obozie Herosów, naszej wyprawie na Domino i jak to okazało się, że tamtejsi władcy, Oritel i Marion są moimi rodzicami. Beatrix nie zdała mi się jednak szczególnie zainteresowana moim wywodem. Próbowałam ją zatem wypytać, co takiego działo się u niej. Chciałam też dowiedzieć się czegoś więcej na temat swojej ciotki, a także tego, dlaczego wzywa mnie akurat teraz. Dotąd zawsze utożsamiałam ją z odpowiedziami na pytania dotyczące mojej rodziny, ale teraz, kiedy udało mi się odkryć prawdę z pomocą moich przyjaciół, nie miałam pojęcia, co właściwie powinnam myśleć o naszym nadchodzącym spotkaniu. Bea jednak zbywała moje pytania, twierdząc, że wszystkiego dowiem się na miejscu. Trudno mi było się z tym nie zgodzić. Wszak leciałam tam głównie po to, by ustalić, kto posiadł patronat wiedźm krwi, by później móc przekazać to Chloe i reszcie. Muszę zatem zachować pełną czujność. Tamta bogini z pewnością nie da się tak łatwo zdemaskować. Z tymi myślami zdołałam dolecieć do celu. Ja i Beatrix zeszłyśmy z Thunder, która to z gracją wylądowała na pałacowym dziedzińcu. Dwójka pilnujących bramę strażników spojrzała w naszą stronę, jednak nie zareagowała na nasze przybycie w żaden inny sposób. Najpewniej zostali uprzedzeni, że się zjawimy i dostali rozkaz przepuszczenia nas. Albo dostają go w tym momencie, co można było wywnioskować po charakterystycznej dla ofiar wiedźm krwi, trupiobladej cerze i czerwonych oczach. Przeszłam obok mężczyzn z lekkim wzdrygnięciem. Widok ludzi przypominających wampiry z wypranym mózgiem, do najprzyjemniejszych nie należał.

- Sebastian zyskał naprawdę wielką moc. - zagadnęłam do Beatrix, gdy szłyśmy korytarzem, jak mniemam w kierunku sali tronowej.

- Zasłużył na nią. Znacznie bardziej, niż ktokolwiek inny.

- Kosztem królowej Luny i mieszkańców Solarii. - zauważyłam, na co Bea spojrzała na mnie gniewnie.

- Kiedy to wiedźmy były dyskryminowane i spychane na margines społeczny, nikt jakoś z tym problemu nie miał. Ale kiedy te wyszły z ukrycia, by upomnieć się o swoje... To już jest skandal na miarę całego magicznego wymiaru.

- Nie to miałam na myśli. Chodziło mi o to, że podążanie po trupach do celu, nie jest właściwe.

- Czasami jednak innego wyjścia nie ma. - rzuciła, ewidentnie nie mając ochoty na prawienie jej morałów. Z drugiej strony, kto ma jej je prawić, jeśli nie ja? Być może Bea nie była taka, jak dziewczyny z Winx, ale wciąż uważałam ją za swoją przyjaciółkę i gotowa byłam jej pomóc, gdyby ta mojej pomocy potrzebowała. Na kontynuację rozpoczętego tematu niestety nie miałyśmy możliwości, gdyż właśnie wkroczyłyśmy do sali tronowej. W środku zastałyśmy Sebastiana, który rozmawiał z jakąś rudowłosą kobietą. Nie mam pojęcia, czego mogła dotyczyć ich rozmowa, gdyż przerwali ją, dojrzawszy, że już się zjawiłyśmy.

- Mistrzyni, Hailie przybyła tu, jak prosiłaś. - Bea skinęła głową na rudowłosą, ta jednak nie zwróciła na to większej uwagi, swoje zielone oczy utkwiwszy we mnie. Aura. Skup się na aurze. Próbowałam coś wyczuć. Cokolwiek, co mogłoby mnie naprowadzić na tożsamość stojącej przede mną bogini. Nie byłam jednak w stanie się skoncentrować. Za bardzo zaślepiała mnie ochota spopielenia Sebastiana za to, co zrobił mieszkańcom Solarii. Musiałam jednak utrzymać fason, by cały plan doszedł do skutku.

- Witaj, Hailie. Księżniczko Domino.

- Jest pani nową patronką wiedźm krwi. - zagadnęłam, mając nadzieję na skłonienie ją do powiedzenia mi czegoś o sobie. Muszę ustalić, kim ona tak naprawdę jest, inaczej wraz z przyjaciółmi powrócimy do punktu wyjścia.

Przeznaczenie Saga Winx & Olimpijscy Herosi : Żywioł WojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz