1. Moje (podwójne) życie

420 11 2
                                    

*Narracja Trzecioosobowa*

Obóz Herosów. Jedyne miejsce, gdzie półbogowie mogą czuć się bezpiecznie. Za barierę obozu wszak nie może przedostać się żaden potwór czyhający na życie dzieci półkrwi. Między innymi nieuznanymi jeszcze półbogami pod łobuziaraskimi oczami dzieci Hermesa, wyznaczony kawałek podłogi w domku numer jedenaście swoje miejsce grzała Chloe Torres. Jedenastolatka trafiła do Obozu Herosów miesiąc temu z pomocą swojego przybranego ojca, który zaopiekował się nią po tragicznej śmierci jej matki, Sonji Torres. Gdy Chloe miała zaledwie trzy lata, wybuchła zacięta walka między czarodziejkami i ich poplecznikami, a wiedźmami krwi. Z opowieści Silvy, który poza obrębem obozu sprawował opiekę prawną nad Chloe, ta wiedziała, iż jedna z wiedźm zmusiła jej matkę do samobójstwa. Jednakże nic więcej nie opowiedział jej o tamtych wydarzeniach. Przez lata dziewczynka uchodziła za całkiem zwyczajną, aż te pamiętne miesiąc temu Chloe została zaatakowana przez chimerę. Poza jej własną smykałką do posługiwania się mieczem, z opresji uratowała ją jedna z Łowczyń Artemidy. Kobieta wyjaśniła zdezorientowanej dziewczynce i jej przybranemu ojcu, iż stworzenie zaatakowało ją, gdyż najpewniej jednym z jej rodziców jest któryś z olimpijskich bogów. Temat herosów nie był zupełnie obcy osobom zamieszkującym innoświat, także poprowadzony przez łowczynię, Silva zawiózł córkę w miejsce, gdzie żaden potwór nie był w stanie jej dorwać. Mimo upływu dni, Chloe wciąż nie doczekała się uznania, jednakże szybko znalazła wspólny język z punktowymi domku Hermesa, braćmi Hood oraz innym nieuznanym herosem, Michaelem Aronem. Chloe miała to szczęście, iż nigdy nie należała do śpiochów, więc łazienkę dla siebie miała, jako jedna z pierwszych, mimo zatłoczenia jedenastego domku, który poza zamieszkałymi tu dziećmi Hermesa, przyjmował wszystkich gości oraz nieuznanych półbogów. Cóż poradzić, Hermes to przecież patron podróżnych. Kończąc myć zęby, blondynka usłyszała mocne pukanie do drzwi.

- Hej, kto tam tyle siedzi! - wraz ze stukaniem po domku rozniosło się wołanie dziewczyny, której nie dało się pomylić z nikim innym. Chloe od razu rozpoznała Norę jedną z córek Hermesa.

- Już wychodzę. - blondynka zaśmiała się cicho i po wytarciu twarzy w ręcznik, opuściła łazienkę. Nie zaskoczył jej widok długiej kolejki obozowiczów chcących skorzystać, gdyż była to już dla niej codzienność. Nieuznana heroska spojrzała w kierunku Michaela, który dopiero przewracał się na drugi bok swego materaca. Chloe pokręciła głową z dezaprobatą, po czym zaczęła szturchać przyjaciela.

- Mike, idioto, wstawaj! Śniadanie niedługo, kolejka do kibla ma chyba z kilka kilometrów, a ty nadal śpisz!

- Bo lubię. - nieuznany półbóg chciał ponownie przykryć się kocem, lecz Chloe wytargała mu go prosto spod ręki. Michael podniósł się z niezadowoleniem, po czym posłał dziewczynie nienawistne spojrzenie.

- Oj, przecież wiesz, że też cię kocham. - poranna toaleta w domku Hermesa skończyła się na pięć minut po tym, gdy herosom dane było usłyszeć odgłos konhy wzywającej na śniadanie. Dzieciaki z jedenastki może i ustawiły się przed domkiem w dwuszeregu, ale do pawilonu jadalnego i tak przybyli w jednej wielkiej kupie. Ze wspomnianych już przyczyn domek ten był najliczniej zamieszkiwany, dlatego też i miejsca przy stole było mało. Mike i Chloe czuli się ściśnięci, jak sardynki w puszce, niemniej jednak nie przeszkadzało im to w wesołej konwersacji. Oboje zamówili sobie gofry z czekoladą i owocami. Jedynie koktajle mieli różne. Michael zamówił sobie truskawkowy, Chloe z kolei zdecydowała się na waniliowy. Jak tradycja nakazała, przed posiłkiem każdy z herosów podchodził do ogniska umiejscowionego na środku pawilonu, by z części swojego posiłku złożyć ofiarę dla bogów. Chloe i Michael nie byli wyjątkami. Od miesiąca Mike wraz z ofiarą składał do bogów jedną jedyną prośbę. Uznanie. Chciał wreszcie poznać swojego boskiego rodzica. Mimo że wiedział, iż wielu obozowiczów czeka na to latami, on głęboko wierzył, że jego boski rodzic na pewno o nim nie zapomniał. Chloe rzecz jasna także chciała wiedzieć, czyją jest córką, niemniej jednak jej zapał był znacznie chłodniejszy, niż ten przyjaciela. Ważniejsze wszak dla niej było nie to, kim jest jej boski rodzic, ale czy zdoła sprawić, że ten będzie z niej dumny. Po wrzuceniu po kawałku swoich gofrów do ogniska, dwójka przyjaciół wróciła wraz z resztą współlokatorów do stolika Hermesa. Michael od razu zaczął rozglądać się po stolikach, w duchu zastanawiając się, gdzie pasowałby najlepiej. 

Przeznaczenie Saga Winx & Olimpijscy Herosi : Żywioł WojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz