*Hailie*
W towarzystwie Chloe, Willa oraz Nico dotarłam do pawilonu jadalnego, gdzie herosi spożywali wszystkie posiłki. Po drodze wyjaśniono mi, dlaczego obozowicze pozwolili sobie pozostawić to miejsce bez dachu. Nie był on zwyczajnie potrzebny, gdyż herosi mają możliwość zamówienia sobie pogody nad terenem Obozu na taką, która im obecnie odpowiada. Nieszczególnie byłam zaskoczona tym faktem. Powoli już przyzwyczajałam się do dziwactw panujących w tymże świecie. Na stołówce Will pożegnał nas jako pierwszy, tłumacząc, że jako punktowy domku numer siedem, musi sprawdzić obecność swoich braci i sióstr przy stole Apollina. Zaiste nie dało się nie zauważyć, że każdy z bogów prócz domku, ma również swój własny stolik w mniej, lub bardziej licznym gronie okupowanym przez swoje pociechy. Wędrując spojrzeniem za Willem, dojrzałam Stellę gawędzącą o czymś z jakąś dziewczyną siedzącą obok. Blondyn po podejściu także zwrócił się do solariańskiej księżniczki. Nie słyszałam tego, ale zgaduję, że ją witał. Nico również gdzieś zniknął. Nawet nie wiem, w którym momencie się ulotnił. Rozejrzałam się po stolikach, rozglądając się nie tylko za nim, ale i za resztą dziewczyn. Dostrzegłam Musę rozmawiającą o czymś z Piper przy stoliku Afrodyty. Jak i również nasze czarodziejki natury nawiązujące nowe znajomości z dzieciakami Demeter. Spostrzegłam też Skaya i Rivena pośród jednej z najliczniejszych grup herosów. To musieli być potomkowie Hermesa... albo jakichś innych bogów, którzy jeszcze nie zostali uznali. Tylko Aisha siedziała samotnie przy stoliku Posejdona. No tak, ten słynny Percy Jackson pojawi się w Obozie dopiero za dwa miesiące. Czarodziejka więc nie może liczyć na jego towarzystwo. Jason także wydawał się samotny, a w każdym razie do momentu, kiedy to nie dojrzał Chloe i nie zaczął do niej machać. No dobra, a gdzie ja mam usiąść?
- Tam jest stolik Aresa. - Chloe skinęła głową w kierunku stolika, gdzie posiłek spożywała grupa umięśnionych nastolatków. Chcą usadowić mnie wśród największych goryli. Uroczo.
- Może uda ci się zintegrować, ale na zbyt wiele nie licz. - poleciła, następnie poszła usiąść obok brata. Jasne, spoko. Wzięłam głęboki wdech, następnie usiadłam u brzegu stołu. Miałam nadzieję, że nikt nie będzie mnie zaczepiał. Z drugiej jednak strony, wyjdę na straszną ofermę, jeśli się nie odezwę. Postanowiłam więc zagadać do chłopaka, który siedział obok.
- Hej... - rzuciłam, starając się brzmieć uprzejmie. Ten jednak bez ogródek posłał mi pogardliwe spojrzenie.
- Jesteś jedną z tych, które przylazły tutaj z Chloe?
- Wystarczy Hailie. - poprawiłam go, momentalnie żałując, że zaczęłam z nim gadać. Odczułam jednak silną potrzebę pokazania mu, że nie tak łatwo mnie spławić, więc odezwałam się ponownie.
- A ty... Jesteś synem Aresa, tak? - zagadnęłam tym samym tonem, co on, przez co oberwało mi się paroma nieprzyjemnymi spojrzeniami ze strony rodzeństwa chłopaka. No, co? Ja też jakoś szczególnie nie przepadam za ich ojcem... I może faktycznie nie powinnam sugerować tego tak otwarcie, ale jednak.
- Ależ, skąd. Usiadłem tu sobie tak tylko dla zabawy. - prychnął brunet.
- Dajże jej spokój, Mike. To nie jej wina, że Chloe zepsuła ci uznanie. - odezwała się rudowłosa dziewczyna. Nie powiem, zaintrygowały mnie jej słowa.
- O czym mówicie?
- Michael i Chloe zostali uznani przez swoich boskich rodziców tego samego wieczoru. Z tym, że to Chloe skradła całe show. - wyjaśniła ta sama dziewczyna, która to postanowiła wybronić mnie przed Michaelem. - Chociaż, "skradła show" nie jest tu raczej szczególnie trafnym określeniem.
- No, twoja kumpela jest tu znana. - odezwał się inny syn Aresa, jednak on mówił o Chloe raczej z rozbawieniem, niżeli irytacją.
- Sama jej spytaj, co tu się odpieprzyło, kiedy ją uznali. - mimowolnie spojrzałam w kierunku Chloe, która to przy obiedzie zawzięcie rozmawiała o czymś z Jasonem. W miarę swoich możliwości zerknęłam również po dziewczynach. Flora z Terrą także wydawały się zaniepokojone. Czyżby dzieci Demeter powiedziały im to samo, co potomkowie Aresa mnie? W miarę możliwości wymieniłam spojrzenia też z Musą, która to zajmowała stolik Afrodyty. Empatka z całą pewnością wyczuła moje emocje, gdyż niepewnie wzruszyła ramionami, sama nie rozumiejąc, o co chodzi. Skoro Piper jej tego dokładnie nie wyjaśniła... Albo jest to jakaś grubsza sprawa, albo najzwyczajniej w świecie Chloe w dalszym ciągu nie skończyła z tajemnicami i notorycznymi kłamstwami wobec nas. Echh, i jak my niby mamy jej w pełni zaufać, skoro nigdy tak do końca nie wiadomo, ilu jeszcze kart przed nami nie odkryła?
CZYTASZ
Przeznaczenie Saga Winx & Olimpijscy Herosi : Żywioł Wojny
FanfictionWszystko zaczęło się od tego, iż Zeus podarował Hekate jej własny wszechświat. Wszechświat zwany innoświatem, tudzież wymiarem Magix. Z tejże okazji większość bogów ofiarowało bogini magii dary dla jej nowostworzonego ludu. Wróżek. Hefajstos dał og...