Rozdział 17

38 6 16
                                    

W samochodzie Michael zawsze trzyma zapasową ładowarkę, więc postanawiam podłączyć telefon. Chwilę zajmuje zanim on się ponownie włączy.
Kiedy go już odblokowałam, musiałam przytrzymać się kierownicy.

-Japierdole. - zaklęłam, widząc pięćdziesiąt nieodebranych połączeń od mamy i trzydzieści wiadomości.

Uderzyłam twarzą w klakson. Mogłam już wyobrażać sobie swoją nadchodzącą smierć. Jestem pewna, że moja mama czeka na mnie z jakimś ostrym przedmiotem.

Ufa mi i pozwala wychodzić, gdy tylko jej to oznajmię. Nie wróciłam na noc, a do tego nie odzywam się od kilkunastu godzin. Nawet Michaelowi nie powiedziałam gdzie idę, choć on zawsze się domyślał.

-Ona mnie zabije. - powtarzałam, jakby coś mnie opętało.

Nie mogę dłużej zostać u Riley bo i tak przegięłam po wczorajszej nocy. Na szczęście rozsądek mi wczoraj podpowiedział, żeby więcej już nie pić, dlatego teraz jestem trzeźwa. Położyłam telefon na drugim siedzeniu i ruszyłam z parkingu.

Droga zajęła mi dwadzieścia minut, choć w mojej głowie już słyszałam głos wściekłej Molly.

Z drżącymi dłońmi, cicho weszłam do domu czując jak napięcie powoli wzrasta. Mam nadzieję, że mama jeszcze śpi, co raczej by się nie zdarzyło.

Zdjęłam buty najciszej jak tylko potrafiłam i ruszyłam w stronę schodów. Kiedy już chciałam wejść po schodach, nagle mnie zawołała.

-Do mnie.

Podskoczyłam z przerażenia, słysząc jej wściekły ton głosu. Przymknęłam oczy, o samym myśleniu co chce mi powiedzieć, mam kołatanie serca. Powoli odwróciłam się w jej stronę. Z kamienną miną siedziała w salonie na kanapie, trzymając telefon w dłoni.

Ubrana jest w różowy szlafrok.

-Od zawsze ci ufałam. - zaczęła, spokojnym tonem głosu, gdy ja powoli do niej się zbliżałam. -Za każdym razem pozwalałam ci na późne wyjścia. Nie robiłam ci problemów, gdy chciałaś wyjść na imprezę czy wyjeżdżałaś gdzieś ze swoimi znajomymi za miasto. Ale są granice, Victorio.

-Mamo... - mruknęłam cierpiętniczo. Czułam jakby miała zaraz wybuchnąć.

-Teraz wyobraź sobie moje zdziwienie, gdy po randce wróciłam o dwunastej do domu, a mojej córki nie było. A jej brat dobrze wiedział gdzie jest. - przerwała mi, nabierając coraz ostrzejszego tonu. -I możesz sobie wyobrazić jak się zdenerwowałam, gdy Michael powiedział mi, że wyszłaś nie mówiąc gdzie jesteś, ale on dobrze wiedział po co wyszłaś. Na dodatek nie odbierałaś telefonu, a ja dzwoniłam kurwa pięćdziesiąt razy!

Już wiedziałam, że to jest koniec. Moja mama wybuchła niczym wulkan na Hawajach. Ona nigdy wobec mnie nie była taka jak teraz. Krzycząc, zerwała się gwałtownie z kanapy.

Ze spuszczoną głową wpatrywałam się w panele.

-A po tym wszystkim wracasz pijana do domu. Obiecałaś mi, że w środku tygodnia nie będziesz piła, a ta męska bluza to od kogo co? Przespałaś się z kimś? Jak mała dziwka? - zapytała, szarpiąc za materiał. -Już miałam wzywać policję. Myślałam, że mogłoby coś ci się stać. Tyle w tej telewizji o porwaniach w okolicy! Nie spałam całą noc, żaden z twoich znajomych nie odebrał! Ty myślisz, że możesz się tak nocami włóczyć?

-Nie mamo i mam osiemnaście lat przypominam ci! - krzyknęłam. -Ale masz rację, przepraszam.

-Jak tak bardzo czujesz się dorosła to się wyprowadź. Gdzie byłaś pytam się?! - zapytała, unosząc się.

Igniting Flames [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz