Rozdział 35

19 6 0
                                    

Po północy wróciliśmy do domu, od razu musiałam się skierować do naszego wspólnego pokoju. Cały ten dzień był taki szalony i nawet nie spodziewałam się tej wielkiej niespodzianki ze strony Ethan'a.

Przykro mi było gdy dowidziałam się, że moi bracia postanowili olać całą tą sytuację, ale na szczęście była moja kochana babcia.

Poznałam większość osób z rodziny Parkera i niektórzy nawet już posiadają żony i liczne rodziny.

Ethan pomógł mi się rozebrać po czym położyłam się do łóżka zasypiając jak dziecko.

***

W poranną niedzielę obudził mnie dźwięk stłumionej muzyki w dolnej części domu. Na zegarku jest dopiero godzina dziewiąta rano.

W nocy usnęłam jak dziecko po tak szalonym dniu. Przed oczami nadal mam obraz wczorajszego dnia, tej randki na plaży i idealnego momentu w domku letniskowym.

Jestem narzeczoną Ethan'a Parkera!

Jestem najszczęśliwszą kobietą na tej ziemi, choć wydawałoby mi się, że są szczęśliwsze osoby ode mnie, ale tym teraz przejmować się nie będę.

Przyglądam się diamentowemu pierścionkowi na moim serdecznym palcu. Jest taki śliczny. Taki pierścionek sobie wymarzyłam, ale nawet jakby był jakiś gorszy i tak byłabym zadowolona.

Powoli wstaje z łóżka i idę do łazienki, aby wziąć gorący prysznic. Wszystkie te emocje muszą ze mnie w końcu zejść bo zwariuję.

Gorące kąpiele na takie dni są dla mnie zbawieniem relaksacji i pomagają mi zawsze.

Wkładam na siebie świeże ubranie i siadam przy toaletce, by ogarnąć spuszone włosy.

Z rozmyślań wyrywa mnie głos otwieranych drzwi. Odwracam głowę w ich kierunku i mój wzrok pada na Ethan'a, który zrobił mi śniadanie do łóżka.

-Hej, kruszynko. - mówi radosnym tonem głosu.

Uśmiecham się bo uwielbiam, gdy słyszę od niego takie zdrobnienia.

-Hej, Ethan.

-Zrobiłem ci śniadanie i myślałem, że jeszcze śpisz. Chciałem zrobić ci śniadanie do łóżka, ale coś mi nie wyszło.

Cicho chichocze i siadam na łóżku. Ethan również się przyłącza. Obok mnie stawia dużą tacę z naleśnikami i płatkami zbożowymi.

-Dziękuję, ale nie musiałeś tego robić.

Ethan stał się bardziej dojrzały od momentu poznania go. Jestem dumna z niego, że potrafi być lepszą wersją siebie i jest taki romantyczny, a teraz jeszcze bardziej.

-Musiałem, w końcu muszę rozpieszczać swoją przyszłą żonę, prawda?

Przyszłą żonę? Mój nastrój nieco się zmienił i zaczęłam bardziej się stresować. Czy on właśnie planuje nasz ślub?

Przecież można go wziąć później, a nie tak od razu.

-Co? Że jak? - wymamrotałam. -Jak to przyszłą żoną? - dodałam.

-To ci się nie spodoba, ale w mojej rodzinie jest pewna zasada o której nikt za bardzo nie mówi... - urywa.

-Jaka zasada? - zdenerwowanie powoli zaczyna dawać o sobie znać.

Ethan przeczesuje ręką swoje potargane włosy i kontynuuje:

-Gdy oświadczyłem się tobie wczoraj to za tydzień musimy wziąć ślub... Jeśli tego nie zrobię nie będę mógł przejąć władzy nad firmą dziadka i nie będę jakby głową całego tego zarządzania.

-To dla mnie za szybko, nie wiem czy chce...

Nerwy przerodziły się w panikę. Czy za tydzień będę musiała zostać żoną Parkera i przejąć jego nazwisko?

-Kruszynko... Wiem, że dla ciebie to zbyt wiele, ale tylko tego wymagają ode mnie, a raczej od nas.

-Dobrze. Jeśli tylko to stoi ci na przeszkodzie do tego, abyś przejął rodzinne interesy to zgoda, ale nigdy więcej nie chcę cię widzieć na żadnych nielegalnych wyścigach. - podałam mu dłoń na znak zgody.

-Dobrze. - uścisnął ją, a potem wstał i stanął w drzwiach.

-Smacznego i dziękuję, że przy mnie jesteś.

Powiedział to i wyszedł, a ja sama już nie wiem co mam ze sobą zrobić.

Mam studia i jeszcze muszę zamartwiać się swoim weselem w tak młodym wieku. To przechodzi ludzkie oczekiwania.

Igniting Flames [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz