Rozdział 25

36 5 14
                                    

Minęły dwa miesiące od śmierci mojej mamy, którą tak bardzo przeżyłam. Miałam okropne dni, które były walką z moimi myślami. Zaczęłam zamykać się w sobie, byłam agresywna bez powodu i chciałam ukryć się przed tym okropnym światem.

Parker dwa miesiące temu zapisał mnie na wizytę do psychologa bo jego zdaniem powinnam sięgnąć do ekspertów, którzy pomogliby mi z tą ciężką walką.

Na początku byłam sceptyczna i pokłóciliśmy się o to, ale po tych dwóch miesiącach terapii muszę przyznać, że to był dobry pomysł.

Moi bracia przestali się do mnie odzywać i nawet nie wiem jak żyją lub czy w ogóle żyją. Tak z dnia na dzień po sprzedaniu domu zerwali ze mną kontakt, ale po postach na portalach społecznościowych mogę wywnioskować, że świetnie sobie radzą.

Niedawno Ethan postanowił, żebyśmy odwiedzali moją ukochaną babcię, która również nie ma kontaktu z moimi braćmi. Powiedziała, że jak pieniądze im się skończą to wtedy wrócą.

Wracają do terapii. Po kilku spotkaniach dowiedziałam się, że we mnie ciąży depresja, która na ogół się nie pojawia tak jak każdy to widzi. Każdy może być szczęśliwy i żyć normalnie, ale czasami wkracza taki epizod, że nie mam ochoty wstawać z łóżka czy myć zębów.

Zwłaszcza po tym jak się dowiedziałam, że każde moje podanie zostało odrzucone. Jedynie na Stanford jestem na liście oczekujących, ale to oznacza tylko jedno. Nie przyjęli mnie.

Załamałam się bo jednak chciałam studiować prawo i wymierzać sprawiedliwość tym, którzy dokonali okrutnego zła. No cóż, nie każdy ma takie szczęście, a zwłaszcza ja.

Teraz siedzę na kolejnej wizycie u pani psycholog Sullivan, która jest przemiła i nigdy nie spotkałam tak ciepłej osoby jak ona. Za każdym razem, gdy chłopak mnie tu odwoził czułam ciepło rozlewające się w moim sercu.

Już od dawna chciałam iść do psychologa lub terapeuty, ale bałam się, że zacznie mnie oceniać lub co gorsza wyśmiewać. Na szczęście ta przemiła kobieta nigdy tego nie zrobiła, a wręcz przeciwnie zaczęła mi pomagać. Kobieta ma około trzydziestu lat jest czarnoskóra i bije od niej entuzjazmem.

,,Jesteś przekochaną, młodą kobietą i wiem, że poradzisz sobie z tymi demonami. Wierzę w ciebie. Pomogę ci przez to przejść bo w końcu to moja praca".

Jak już wcześniej wspomniałam wizyta u tej kobiety bardzo mi pomogła. Nie mam już sennego paraliżu czy nawet koszmarów. Nie budzę się krzycząc, płacząc.

Z moim przemyśleń wyrwał mnie jej spokojny głos.

-Victorio, nie myśl o tym już. - powiedziała spokojnie. Potrząsnęłam głową, odrzucając wszystkie niechciane myśli. -Dasz sobie radę, jeszcze kilka spotkań i przejdziesz przez to z uniesioną głową.

-Sama nie wiem. Nie dostałam się na żadne studia, moja mama nie żyje, a moi bracia mają mnie kompletnie w dupie. Czy pani myśli, że jestem szurnięta? Przez to wszystko co pani powiedziałam? Bo przez całe moje życie wszyscy uważali mnie za szurniętą, brzydką, zakompleksioną idiotkę. - moja tama, która powstrzymywała mnie od łez właśnie pękła. Choć Jamie Sullivan uważa, że powinnam oddawać się emocją.

-Jeśli w tym roku się nie dostałaś to zrób podejście w następnym. Teraz jest czas dla ciebie na odpoczynek bo tak wiele cię spotkało. I nie mów tak o sobie. Nie jesteś szurnięta po prostu chorujesz na depresję, która miewa różne epizody. Jesteś przemiłą, kochaną, pomocną, silną kobietą, która ma wsparcie we mnie, swojej przyjaciółce i chłopaku. Jesteś nastolatką, która buduje siebie od nowa. - wyznała łamiącym się głosem.

Igniting Flames [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz