Rozdział 2

83 13 28
                                    

Riley wysiadła kilka ulic wcześniej, a ja wpatruje się w okno autobusu. Gdy tylko usiadałyśmy razem w autobusie nasza podróż do domu była taka przyjemna, że teraz miejsce na którym siedziała wydaje się być takie puste. Spoglądając w okno autobusu, patrzę na ulicę mijającą, która jest tylko tłem moich myśli.

Ponownie wraca szara rzeczywistość, a na myśl przychodzą mi wszystkie problemy, które od dziecka mnie dręczą. Autobus wciąż jedzie, a ja zaczynam odczuwać potrzebę spokoju i zebrania wszystkich myśli. Obserwuje mijające krajobrazy za oknem i oddycham głęboko, staram się uspokoić atak paniki.

W myślach powtarzam ostatnie słowa Riley: Zawsze będę przy tobie, Vic. - a teraz muszę sobie wyobrazić, że jestem wspierana przez nią, nawet jeśli nikt obok mnie nie siedzi.

Gdy autobus zbliża się do mojego przystanku czuję narastający niepokój. Nie chce znowu wracać do domu w którym ojciec alkoholik ma wszystkich w dupie. Przychodzi do domu, żeby robić wszystkim kłótnie.

Wysiadając z autobusu, oddycham głęboko. Toksyczna atmosfera w naszym domu utrudnia mi odnalezienie spokoju czy nawet na odrobienie głupich lekcji. Sama nie wiem jak dostanę się na wymarzone studia.

Idąc wzdłuż ulicy, mijam piękne domy ozdobione ozdobami świątecznymi. Choć do świąt zostało niewiele.

Musze wytrzymać, w nowym roku wybieram się na studia i tam będę miała spokój. W końcu dojdę do siebie i wszystko wróci do normy.

Gdy zatracam się w swoich myślach, nagle uderzam ramieniem o kogoś. Szybko podnoszę wzrok i zauważam przystojnego chłopaka o oczach niebieskich i brązowych lokowanych włosach. Jest bardzo wysoki, chociaż moja opinia może być subiektywna, ponieważ mam tylko pięć stóp. Czuję jak moje policzki robią się czerwone.

-Długo będziesz się tak przyglądał czy mogę iść? - przerwałam ciszę lekko się uśmiechając.

Tajemniczy chłopak szeroko się uśmiechnął.

-To zależy od tego ile ty będziesz się na mnie patrzyła. - intensywniej wpatrywał się w moje brązowe tęczówki. -Wpadłaś na mnie, a teraz nie dajesz mi przejść i patrzysz na mnie w ten sposób - uśmiechnął się jeszcze szerzej ukazując linię białych zębów.

Przewróciłam oczami, po czym znowu wróciliśmy do kontaktu wzrokowego. Nie mogę poznać po sobie, że mi się spodobał.

-Śpieszy mi się. - odpowiedziałam zaciskając palce na plecaku.

-Mi również. - rzekł udawanym, znudzonym głosem.

-Nie trzymam cię przy sobie. - uniosłam ręce w geście obronnym.

-Twoje ciało mówi co innego. - zeskanował mnie wzrokiem.

Zagryzam wargę, sprawiając, że jego słowa nabrały dwuznaczności. Chłopak spojrzał na mnie lekko się rumieniąc.

-Stoisz na środku chodnika. - odpowiedziałam, patrząc na jego minę.

Tajemniczy chłopak odsunął się na bok. Zaczęłam iść do przodu, gdy nagle jego głos mnie zatrzymał.

-Może dasz mi swój numer telefonu? Możemy się już nie spotkać. - powiedział, lekko się uśmiechając.

Spojrzałam na niego od stóp do głów i odparłam:

-Jeszcze nie raz się spotkamy. - uśmiechnęłam się czule, patrząc w jego niebieskie tęczówki. Po kilku minutach zerwałam kontakt wzrokowy i ruszyłam w kierunku domu nadal czując jego wzrok na sobie.

***

Przekraczając próg domu zauważyłam tylko mamę, która serdecznie się do mnie uśmiechała. Ten uśmiech był pełen troski, a choć czasami nie czułam tego od niej, to zawsze robiła wszystko, aby mnie i moich braci chronić przed ojcem.

Widząc ją, czuję się odrobinę spokojna. Mam świadomość, że mimo tego zła, które nas spotyka, zawsze będzie dla mnie wsparciem. Moja mama czasem bywa toksyczna, ale nie dziwię się jej bo wiele przeszła.

Zamykam za sobą drzwi i odkładam plecak w przedpokoju. Ściągam płaszcz, wieszając go na wieszaku, a letnie buty stawiam obok. Chwilę wpatruje się w nasze zdjęcia, które zawsze w tym miejscu wisiały.

Przed zdjęciami, które wiszą w przedpokoju, czuję się momentalnie przeniesiona w tamten czas. To małe archiwum naszych wspomnień - uśmiechy, uroczystości rodzinne, wakacje.

Podchodzę do zdjęcia, na którym jesteśmy wszyscy razem - mama, ja i dwójka moich starszych braci. Mój ojciec nigdy nie uczestniczył w wakacjach czy uroczystościach rodzinnych.

To było tak dawno temu, kiedy świat wydawał się prostszy, a miłość w naszej rodzinie była bardziej widoczna.

-Mamo musimy poważne porozmawiać -zaczynam, czując jak serce bije mi coraz mocniej.

Mama patrzy na mnie zdezorientowana, ale również trochę zaskoczona.

-Twój nauczyciel od języka angielskiego dzwonił - odpowiada zmieszana.

Gdy usłyszałam te słowa nagle poczułam strach, nie wiedziałam jak zareaguje.

-Mamo, to nie tylko o to chodzi. Chcę porozmawiać o tym, co dzieje się w naszym domu. - mówię czując lekki niepokój.

Mama spogląda na mnie ze zmieszaną miną.

-Co się takiego dzieje? - pyta.

-Mamo wiem, że to trudne, ale ojciec nas wszystkich niszczy swoim toksycznym zachowaniem i alkoholizmem. Dawno powinnaś to zgłosić. Nie jestem w stanie się skupić na nauce, a chce osiągnąć dobre wyniki. Dzięki niemu mogę nie dostać się na studia.

Mama patrzy na mnie ze smutkiem w oczach. To pewnie dla niej trudne słyszeć te słowa.

-Rozumiem. Dla mnie też jest to trudne, ale nie musisz się już go obawiać. Dzisiaj wyciągnął nóż kuchenny z blatu i chciał podciąć mi żyły. Życzliwa sąsiadka z nad przeciwka w tamtym momencie zapukała. Dzięki niej nic mi się nie stało, a twój ojciec został zabrany przez policję.

Słysząc te słowa zamieram, nie pierwszy raz chciał jej to zrobić. Za pierwszym razem chciał podciąć jej gardło, ale mój brat w porę zareagował. Mogłam ją stracić w przeciągu sekundy, a z tego bym się nie pozbierała.

Mama patrzy na mnie z bólem w oczach, a ja widzę, że jest załamana i przerażona całym tym zdarzeniem. Choć przeczuwam, że bardziej bała się o swoje życie niż o ojca, który jej i tak nie kochał.

-Mamo, teraz będzie nam tylko lepiej bez niego i w między czasie musimy znaleźć dobrego psychologa bo ja już nie daję rady.

Mama przytakuje, zgadzając się ze mną, ale po jej wyrazie twarzy widzę, że chce mi coś powiedzieć.

-Hm... Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale od dłuższego czasu spotykam się z kimś. - mówi drżącym głosem.

Cieszę się, że w końcu kogoś ma. Mam nadzieję, że ten ktoś będzie o nią dbał. Od kilku lat wiem, że rodzice byli ze sobą z przywiązania albo ze względu na mnie i moich braci.

-A kto to? - pytam zaciekawiona.

-Noah Flynn. - odpowiada pewnie.

-Że co?

Noah Flynn to mój nauczyciel od języka angielskiego. Dlatego był dzisiaj taki miły dla mnie? Dlaczego akurat jego wybrała?

-Nie planowałam tego. Jego wsparcie i zrozumienie sprawiły, że się zakochałam. Wiem, że to dziwne, ale zaczęło się od niewinnych rozmów o tobie i twoich dziwnych zachowaniach na lekcjach, a później spotkaliśmy się na kawie. Narazie nie chce, żeby ktokolwiek o tym wiedział i proszę nie mów nikomu.

Mama nałożyła mi obiadu i zaczęła opowiadać o nauczycielu języka angielskiego. Opowiedziała mi, że Noah jest inny niż ktokolwiek, kogo poznała wcześniej. Właśnie to go w niej przyciągnęło - jego cierpliwość, wrażliwość, empatia. Był przy niej kiedy było jej ciężko.

Nie powiem o tym nikomu, dopóki ona sama nie zdecyduje, żeby podzielić się tą nowiną z naszą rodziną. Ufam jej i wiem, że dzięki niemu będzie szczęśliwa, ale jednocześnie martwię się o to, jak zareaguje moja klasa.

Dzisiejsza lekcja, przytyki Olivii, dwójka toksycznych znajomych, dwie nowiny od mamy i jeszcze to wpadnięcie na tego tajemniczego chłopaka - to wszystko brzmi jak zwariowany sen.

Igniting Flames [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz