Kilka minut temu przyjechałam do domu Riley, ale jej nie ma. Zapewne znowu jest na kolejnej randce z Derekiem. Ich związek tak szybko rozkwitł, nawet nie wiedziałam, kiedy to się stało.
Położyłam się na jej wielkim łóżku i zaczęłam oglądać telewizję rozmyślając nad tym co stało się godzinę temu. Jak Ethan mógł ukrywać przede mną fakt, że jego mama przebywała w szpitalu psychiatrycznym.
Nienawidzę jak ktoś mnie kłamie, a zwłaszcza jeśli zależy mi na tej osobie.
Nagle do pokoju wchodzi Riley.
-Jest po wszystkim, Vic. - szepcze, zamykając drzwi od pokoju. -Zerwaliśmy, ale wiem, że już do siebie nie wrócimy.
Położyła się koło mnie, przyciskając czoło do mojego ramienia. Szlocha w moje ramię, a ja masuje jej skórę głowy, tak jak lubi.
Riley nigdy nie płacze bez powodu. Ale ten widok łamie mi serce. Wszystko jest takie skomplikowane.
-Powiedział, że licealny związek nie przetrwa na studiach.
Czuję się winna bo to przeze mnie Riley była w związku z Derekiem.
-Jeszcze będzie za tobą tęsknił.
Pociąga nosem.
-Nie sądzę.
-Jeszcze zobaczysz.
Nagle Derek zmienił zdanie, choć to jest bardzo dziwne. Wręcz szalał z miłości do Riley.
-Ja nadal go kocham. - mówi ciężko wzdychając.
-Wiem, słońce.
Nigdy wcześniej nie słyszałam żeby powiedziała to słowo, ale nie chce zwracać jakiejkolwiek uwagi.
Riley przeciera oczy rękawem od bluzy.
-Zerwał ze mną, żeby zabawiać się na studiach. Żałosne.
-On jest żałosny, ale ty wyjdziesz z tego jeszcze lepiej. Będziesz lepszą wersją siebie. Taką ciebie znam.
Riley przestaje płakać i odwraca głowę w moim kierunku, leżymy twarzami do siebie.
-Myślisz? - pyta, z uśmiechem na twarzy.
-Tak. Będziesz miała więcej czasu dla siebie i na zabawy w klubie. I uważam, że znajdziesz sobie kogoś lepszego.
-O matko. Tak długo płakałam, że moje oczy są spuchnięte jak pomarańcze. - Riley mruży oczy.
-Są spuchnięte... - stwierdzam. -Dawno nie płakałaś, ale mam pomysł!
Podnoszę się z łóżka i schodzę na dół do kuchni. Proszę miłą kucharkę o worek z lodem i wracam na górę. Riley leży na plecach wpatrując się w sufit.
-Zamknij oczy. - zarządzam, a ona wykonuje moje polecenie. -Przykładam worek z lodem do jej opuchniętych powiek.
-To będzie działało?
-Powinno. Mi to zawsze pomagało.
W między czasie opowiadam jej wszystko co wydarzyło się między mną, a Ethan'em. Kiedy woreczek z lodem zamienił się w wodę, Riley siada.
-Wiem jak bardzo kochasz Ethan'a. - przełyka głośno ślinę. -Nie możesz tego spieprzyć.
-W sumie to masz rację. Ale po części to też jego wina.
-Dla niego to trwało zbyt długo, a ja naiwna wierzyłam, że coś z tego będzie. On nie chce ze mną po prostu być.
-Jak widać studia go ograniczają. Woli zabawiać się w akademiku niż spędzać czas z tobą. Może i dobrze, że z tobą zerwał. Bynajmniej nie będziesz czuła się pominięta.
Kręci głową i jej mina się rozjaśnia.
-Koniec z tym tematem. Powiedz mi coś więcej o twojej relacji z Ethan'em bo ostatnio mało mówisz. Może to poprawi mi humor, chociaż trochę.
Siada po turecku i przeciera oczy.
-Udawał dzisiaj niedostępnego, choć zawsze jest taki otwarty i miły...
-Zacznij od początku, proszę.
Opowiadam jej o spotkaniu na ulicy, a później o tym wtargnięciu do mojego domu. Jak rozwinęła się ta relacja i dlaczego w liceum urwałam się z lekcji. W trakcie opowiadania Riley wyciąga z szafki nocnej swoje żelowe płatki pod oczy i nakłada je. Po tym całym zabiegu jej oczy wracają do normalnego stanu.
Długo to w sobie trzymałam i teraz zrobiło mi się nieco lżej. Wie o wszystkim tak samo jak ja wiem o jej poprzednim związku. Byłyśmy tak blisko, a te durne kłamstwa i sekrety tylko nas rozdzieliły.
Ciężko wzdycha, a później waha się nad pytaniem:
-Jest w ogóle romantyczny?
Czuję jak rumieńce wdzierają mi się na policzki.
-Przed tą całą kłótnią stał się bardzo romantyczny mimo, że ciężko mu było okazywać uczucia.
Riley wydaje z siebie okrzyk podekscytowania i ściąga płatki z oczu.
-Jak pantofel?
Chwytam jej płatki pod oczy i rzucam nimi w jej twarz.
-Ej!
Śmiejemy się głośno, kiedy próbuje ściągnąć je z czoła.
-Jak wyglądał twój pierwszy raz? Wiem... pytałam już o to, ale wolę szczegółowo wiedzieć.
Nie chce wymieniać tamtego związku ani imię jej byłego. Myślę, że to jeszcze bardziej by ją zabolało, ale teraz tak dziwnie mi się rozmawia z nią na ten temat. Nigdy wcześniej nie poruszałyśmy go.
-Zabrał mnie na randkę do tej drogiej restauracji. Wiesz jakiej prawda?
Kiwam potakująco głową.
-Po tym pojechaliśmy do niego i samo jakoś wyszło... - zaczyna się rumienić. -Nie potrafię ci tego wytłumaczyć jak było. To zbyt wstydliwe...
-Nie chce wyjść na taką, co nie potrafi nic zrobić... kiedy będzie mój pierwszy raz.
-Nie jestem aż tak doświadczona! To tylko jeden chłopak z którym uprawiałam sex. Ale lepiej nie śpiesz się do swojego pierwszego razu z Ethan'em. - kiwam głową. -I nie zmuszaj się do tego, po prostu bądź pewna, że tego chcesz. I najważniejsze to upewnij się, że nie zostawi cię tak jak mnie.
***
Do pewnego czasu nadal Riley będzie dzieliła ze mną pokój i łóżko.
-Po weekendzie mam zamiar wyrwać jakiegoś faceta. Nie będzie takiej okazji jak teraz.
-Ale nie umawiaj się z jakimiś podejrzanymi typami... Umów się z kimś to będzie lepszy niż ten poprzedni.
Riley chichocze i odwraca się w moją stronę.
-Faktycznie to byłoby ciekawsze. - mówi, nadal chichocząc -Smuci mnie fakt, że przy każdej imprezie będziemy dla siebie obcy. Już nie będzie tak jak kiedyś.
Posyłam jej smutne spojrzenie.
-Nie martw się! Jeszcze będzie zazdrosny jak zobaczy cię z kimś innym.
Tym razem ich związek się skończył.
-Wasz związek nie może tak skończyć się jak ten mój. Ale uważaj na swoje serce bo zerwania naprawdę bolą. Miłość znika tak samo jak ludzie bo nic nie trwa wiecznie.
Przełykam ślinę i spoglądam na sufit.
-Obiecuję, że tak się nie stanie.
Ale nie jestem pewna czy coś będzie trwało wiecznie. Jak mam uważać z wiedzą, że mogę go stracić?
CZYTASZ
Igniting Flames [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionNie ten czas, ale to ta miłość. Spokojna dziewczyna żyjąca na skraju depresji nie miała nic wspólnego z szalonym życiem. A jednak coś ją z tym łączyło, próbowała wymarzyć sobie idealnego chłopaka. Chowała się za maską skromnej, ukrywającej się przed...