Rozdział 30

28 5 11
                                    

-No nie wierzę! - wrzeszczę, ponieważ przed chwilą miałam mieć cudowne doznania.

Chłopak wpatruje się w swój telefon ze skwaszoną miną po czym spogląda na moją twarz.

-Przykro mi, ale to jest ważne. - odpowiada, jakby przed chwilą nic się nie wydarzyło.

Podciągnął spodnie do góry i już powoli odchodził, gdy ja wstałam ze sofy.

-Mam dosyć tego! Jeśli to jest ważniejsze od tego co w tej chwili mieliśmy przeżyć, to ja wychodzę z tąd i nie chce cię więcej widzieć. - nerwy mi puściły, ale wiedziałam, że to odpowiednio dobrane słowa.

Ponownie spojrzał na moją twarz nie wyrażając żadnych emocji.

-Chcesz ze mną zerwać? - powiedział to tak, jakby go na prawdę obchodziło.

Już myślałam, że tylko ten jego świat go interesuje. Z wypowiedzianymi jego słowami, poczułam ukłucie w sercu, ale wiem, że to dobra decyzja jeśli ma tak dalej między nami być.

-Jeśli ma tak dalej być, to tak. Mam prawo to zrobić. - poczułam rosnącą gulę w gardle.

Parker chwilę patrzył w moje oczy, trzymając telefon, który wydobywał z siebie różne dźwięki. Ale ja nie mogłam tak dużej stać i patrzeć na niego po prostu stamtąd wybiegłam przed tem zabierając najważniejszą rzecz telefon.

Wybrałam numer do przyjaciółki, która niby dzisiaj miała być już w domu mimo, że wcześniej pisała co innego.

Po dwóch sygnałach odebrała.

-Proszę zabierz mnie stąd. - błagam, łamiącym się głosem.

-Vi, coś się stało? Albo nie mów teraz. Za pięć minut tam będę tylko wyślij mi pinezkę. - odpowiedziała stanowczo po czym się rozłączyła.

Dobiegłam gdzieś między dwoma skrzyżowaniami i dopiero wtedy wysłałam jej pinezkę. Nie chciałam dłużej stać obok jego ,,bogatego" domu. Nie chciałam, żeby wybiegł za mną tłumacząc co się dzieje w jego świecie. Aktualnie mnie to już nie interesuje.

Faktycznie po pięciu minutach zjawiła się Riley, a jej twarz wyrażała smutek i troskę.

Gdy dotarłyśmy do jej domu kazała mi się przebrać w jej wygodną piżamę z Victorii Secret's. Położyłam się do jej łóżka i zaczęłam płakać bo człowiek, który jest dla mnie tak bardzo ważny zranił mnie w sekundę.

-Opowiedz mi co się stało. - w jej głosie słyszałam troskę.

-Zaczęło się od tego, gdy miałam przeżyć z nim swój pierwszy raz, ale nagle zadzwonił mu cholerny telefon i jak gdyby nigdy nic przestaliśmy to robić bo dla niego był ważniejszy jego pierdolony świat. - łzy spływały mi po policzkach niczym strumień.

Przyjaciółka wstała z łóżka otwierając przy tym szeroko usta.

-Co za dupek! - krzyknęła, na co się wzdrygnęłam. -Będziesz mieszkała u mnie ile tylko chcesz, a nim się nie przejmuj jeszcze wróci i będzie błagał na kolanach, żebyś do niego wróciła.

Przytuliła się do mnie, a ja myślałam nieco inaczej niż ona. Myślałam, że to już koniec, że nas już nie będzie. Wszystko co między nami było... właśnie przepadło.

***

Sześć dni studiów minęły mi bardzo powoli, ale jestem zadowolona z wybranego kierunku i miejsca w którym będę studiowała przez najbliższe trzy lata.

Nigdy nie sądziłam, że prawo będzie dla mnie tak interesujące. Na wykłady nie chodzę z szerokim uśmiechem na twarzy, ale nie daje po sobie poznać, że coś jest nie tak. Przed rozpoczęciem studiów myślałam, że będę szczęśliwa i wszystko co się do tej pory spełniało będzie tym czego będę pragnęła na codzień. Jednak los inaczej potasował nam karty, ale nie tego się spodziewałam.

Każdy może być ze mnie dumny bo do tej pory nie opuściłam żadnych zajęć ani nie byłam spóźniona mimo, że Riley długo się szykuje. Nie stać mnie na własne auto czy wynajęcie mieszkania. Nie dostałam żadnego spadku po mamie bo moi bracia wszystko zgarnęli dla siebie.

Ciągle rozmyślam nad nim. Ciągle wyobrażam sobie jego zapamiętaną twarz, słodki uśmiech czy zapach, którego nigdy nie zapomnę. Ciekawe czy za mną tęskni, a może znalazł sobie inną? Od sześciu dni zadaję sobie te pytania.

Wiele razy chciałam do niego napisać czy zadzwonić ale powstrzymywałam się. Pomyślałby, że jestem jakąś idiotką czy coś.

Dzisiejsze zajęcia kończę dwie godziny wcześniej bo niektóre wykłady przełożyli nam na inne dni z czego będę musiała dłużej zostawać. Riley jest na tym samym kierunku co ja i w tej samej klasie. Dzięki niej nie muszę wracać zatłoczonym autobusem.

Wsiadamy do samochodu Riley, żeby mogła mi pokazać zdjęcia ze swoich wakacji. W trakcie przewijania pojawia się jej wspólne zdjęcie z Derekiem. Tak z tym Derekiem, którego tak zawsze unikała.

Nie mogę powstrzymać cichego pisku, gdy ono się pojawia - zdjęcie z jakiejś drogiej restauracji. Derek obejmuje ją ramieniem i całuję jej policzek. Pewnie to randka.

Podnoszę zdziwione spojrzenie.

-No, no szkoda, że o niczym nie wiem. Z kiedy to?

-Nie pamiętam. Może z miesiąca.

-Miesiąca? To oficjalne twój chłopak? - pytam ją, gdyż jestem pod wrażeniem i próbuje tego nie okazywać.

Widzę, że chce coś powiedzieć. Ale... co chwilę się powstrzymuje.

-To jest najseksowniejszy chłopak, jakiego w życiu widziałam, Vi.

Rzuca. Przyglądam jej się i cicho chichoczę.

-To nie do końca prawda. - mówię wymijająco.

Jeszcze pisała mi, że widziała seksownych kelnerów na wakacjach.

-A co z tymi kelnerami? - wytykam.

Marszczy brwi. Pewnie zapomniała o tym incydencie z wakacji. Wysyłała mi tyłki kelnerów, którzy byli w pracy.

-Nie pamiętam tego. - mówi lojalnie, Riley.

Czerwieni się jak burak.

Ja ledwo co byłam na jednej poważnej randce z Ethanem, ale jestem zszokowana, że moja przyjaciółka tak kłamie.

-Sama pewnie byłaś na wielu randkach.

-Wielu? Jeśli jedna to dla ciebie wiele to chyba żyjemy w innym świecie. Ethan prawie w ogóle nie był romantyczny.

Samo wymówienie jego imienia sprawia mi znajomą przyjemność wraz z ukłuciem w sercu. Jego imię jest jak kawałek mojej ulubionej czekolady, która pod wpływem ciepła rozpływa się na języku.

-Oj. - mówi. -Sądziłam, że taki alwaro jest tym romantycznym typem. Tak bynajmniej słyszałam od Dereka bo dużo mi opowiadał o Ethanie. W końcu to przyjaciele.

Czuję ucisk w sercu.

-Serio? Nadal są przyjaciółmi? - Parker nie wiele opowiadał mi o tej przyjaźni. Myślałam, że już nie odzywają się do siebie od jakiegoś czasu.

W jej oczach pojawiło się powątpiewanie, ale nie z wypowiedzianych przeze mnie słów tylko z takiej osoby jak Ethan Parker. Mimo to uśmiecham się bo wspominki o nim wywołują we mnie taką reakcję.

-Uśmiechasz się. - mówi i też się uśmiecha.

-Musisz się z nim pogodzić, okej? Chce, żebyście do siebie wrócili.

-To nie jest takie proste. - mówię.

Chociaż może mogłoby być?

-To łatwe. Wciąż cię chce, po prostu wyjaśnicie sobie wszystko. I już! Jesteście z powrotem razem, tak jakbyś nigdy z nim nie zerwała.

Moje oczy się wytrzeszczyły. Mimo to spoglądam na swój ekran telefonu i rzucam okiem na zdjęcie Parkera. A potem Riley odpala silnik samochodu.

-Mogę ci powiedzieć tyle, że nie zerwałabym z takim chłopakiem, a jedynie wyjaśniła sobie z nim pare rzeczy.

Na te słowa moje ciało zaczyna mrowić. Nie chce odczuwać minionych uczuć, dystansu, kiedy mimo największych wysiłków, zamykam oczy i nagle pojawia mi się jego twarz. Zawsze chcę ją pamiętać.

Igniting Flames [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz