Rozdział 7

13.8K 332 12
                                    

Bella:

To wszystko było nie tak, nasz wypad do klubu od razu stał się koszmarem, później Alessandro który próbował obwinić Viki za to wszystko... A no właśnie, Alessandro Boże co ja zrobiłam! Tyle czasu byłam w niego wtulona że aż prawie zaczęło mi się to podobać... ale prawie. A w dodatku on nie oponował, miałam wrażenie że wręcz przeciwnie, a tak nie powinno być, nie między nami. Moje przemyślenia przerwała Viki
- ej Bells, naprawdę przykro mi że tak to wszystko wyszło- powiedziała że smutną miną
- daj spokój, to nie Twoja wina i koniec tematu...chce zapomnieć o tym wieczorze - powiedziałam kładąc się na łóżku
- nawet to jak mój braciszek walczył o Ciebie i się troszczył? No i nie zapominajmy o jego zapewne ciepłych i bezpiecznych ramionach - zaśmiała się szyderczo, co za małpa ona kiedyś zginie i osobiście tego dopilnuję. Wzięłam pierwszą poduszkę jaką miałam i rzuciłam w nią, dostała w twarz i śmiała się dalej
- głupia jesteś ale i tak Cię kocham - Wytknęłam do niej język
- nie pierdziel farmazonów, wiem co widziałam - dodała rzucając we mnie te samą poduszkę po czym położyła się obok - jeszcze nie widziałam żeby ten pajac martwił się o kogoś tak mocno - stwierdziła zakładając ręce pod głowę
- no i?...jednorazowy przejaw człowieczeństwa, tak bym to nazwała- spojrzałam na nią a Viki na mnie
- taaaa,.niech Wam będzie....- powiedziała zbyt podejrzenie
- bez durnych knuć i nadinterpretacji - wskazałam szybko na nią palcem na co Viki uniosła szybko ręce w geście obronnym
- jaaaa? Gdzież bym śmiała!- wystawiła swoje zęby i się szczerzy
- no właśnie ty ty, byś śmiała i to bardzo - dodałam - a teraz idę się ogarnąć i chce spaaaaaaaaaać!- zawyłam z bezsilności i zmęczenia na co Viki się zaśmiała
- dobra starucho, leć się ogarnąć i niuniu...nie zapomnij wydziergać sweterka na święta - śmiała się ze mnie na co pokazałam jej środkowy palec,ta udała oburzoną i chwyciła się teatralnie za serce - ta dzisiejsza młodzież, zero szacunku - udawała głos starej kobiety, na co parsknełam śmiechem i poszłam do łazienki. Wybrałam dzisiaj długą gorącą kąpiel dla lepszego oczyszczania umysłu, wlałam olejek lawendowy, włączyłam spokojną muzykę, zapaliłam świece i zanurzyłam swoje zmęczone ciało w tej cudownej wodzie. Oooo tak! Życie właśnie stało się lepsze i już czuję jak cały ten cholerny stres schodzi ze mnie. I szczerze nie mam pojęcia ile tak leżałam, miałam wrażenie że nawet przez chwilę odplynełam, z transu bądź snu wybudził mnie dźwięk otwieranych drzwi, nie otwierając oczu zaczęłam mówić.
- już się stęskniłaś wredna małpo, czy przyszłaś po ten wydziergany sweterek?- zapytałam nadal nie otwierając oczu
- nie wiedziałem że dziergasz sweterki...ale mogłaś sobie darować te wredną małpę po tym co dzisiaj dla Ciebie zrobiłem - oooo kurwa !!! Podskoczyłam z wrażenia i otworzyłam oczy a w drzwiach stał oparty z cwaniackim uśmiechem Alessandro, szybko zgarniałam pianę tak żeby zasłonić się jak najbardziej
- Aaalessandro...cco tyy tu robisz - wydukałam zapewne czerwona jak burak nie patrząc na niego
- obiecałem że zajrzę później do Ciebie, a ja słowa dotrzymuję - powiedział spokojnie zakładając ręce na piersi- i widzę że bardzo dobrze zrobiłem - dodał i zaczął podchodzić w moim kierunku, cholera w co on gra? Co on odpierdala?
- wyjdź stąd Alessandro...ale już - krzyknęłam z paniką w głosie i wtedy spojrzałam na niego ukradkiem. Patrzył na mnie , ba pożerał mnie wzrokiem...o nieeeeee chłopczyku nie jestem jedną z tych co rzucą Ci się teraz w podzięce za ratunek w ramiona i rozkładają od razu nogi, co to, to nie.
- wolałbym zostać chwilę - uśmiechnął się głupio i znowu zaczął podchodzić
- stój do jasnej cholery!- krzyknęłam teraz głośno
- oj piegusku nie bądź już cykor, nic się złego nie dzieję, nawet nic nie widzę od tej ilości piany - mówiąc to uklęknął przy wannie, bliskoooo mojej twarzy i patrzył mi w oczy. Chryste trzymaj mnie w swej opiece, bo nie wiem czy go pierdalnąć czy pocał...czy pierdalnąć. Zagryzłam dolną wargę i czułam jak moje poliki płoną! - nie rób tak Russo bo inaczej się nie powstrzymam - warknął a ja nie wiedziałam o co mu chodzi. Musiał widzieć moje zdziwienie ponieważ kontynuował swoją wypowiedź - nie rób tak z tą wargą, przestań ją tak kurewsko seksownie przygryzać - jaką on dostał chrype w głosie, matko jedyna, aż ciarki mnie przeszły. Nagle zaczął zbliżać swoją twarz do mojej... Oj Castello nie podoba mi się to
- w co Ty grasz Alessandro?- zapytałam szeptem, popatrzył na mnie , później ewidentnie na moje usta
- już w nic Bella, już w nic - wyszeptał w moje usta po czym szybko wstał i poszedł.
Co.się.tu.odjebało! No ja się pytam?! Cholerny Castello, dupek jak zawsze, on coś kombinujesz bo zachowuję się dziwnie, już ja go znam! I przez niego to by było na tyle z mojego relaksu i oczyszczaniu umysłu, ughhhh! Moje przemyślenia znowu przerwał dźwięk otwieranych drzwi,. nosz co za tupeta ma ten imbecyl
- nie napatrzyłeś się Alessandro przed chwil....- i zobaczyłam Viki a nie jej brata, teraz to ona nie da mi żyć! Patrzy na mnie zakładając ręce na piersi i już widzę jak jej trybiki aż się przegrzewają z wrażenia
- ciekawe... bardzo ciekawe moja droga - powiedziała z tym swoim uśmiechem psychopaty.
- cóż jest takiego ciekawego?- udawałam głupią
- a zatem był tutaj przed chwilą mój brat...w łazience...jak brałaś kąpiel.... interesujące - drapała się po brodzie
- nic nie widział, nic nie zaszło... obiecał że zajrzy do mnie i tak zrobił - tłumaczyłam się siedząc nadal w wannie
- yhym...tak to wszystko jest logiczne - i parskneła śmiechem
- oboje macie widzę nawyk wchodzenia mi do łazienki jak się kąpie,więc tak z łaski swojej zaczekaj na mnie w pokoju - starałam się brzmieć poważnie na co ona zaśmiała się jeszcze głośniej
- oj Izabello Russo ściemniasz mi tu coś - i posłała mi buziaka w powietrzu po czym wyszła. Chryste co za żenada! I to wszystko przez Alessandro, no zapłaci mi za to... chociaż nie lepiej będzie go unikać jak ognia, a za parę dni wrócę do pracy, więc nie będę go za często widywać. I tym pomysłem zakończyłam kąpiel i wyszłam z wanny opatulona w puchowy szlafrok. Weszłam do garderoby i szybko ubrałam piżamę, czyli krótkie, czarne spodenki i do tego czerwona koszulka na cienkich ramiączkach. Weszłam do pokoju a tam stał Alessandro z Viki i szeptali o czymś, jednak po ich minach wnosze że to nie była zwykła rozmowa a raczej sprzeczka, odchrzaknęłam żeby zwrócić ich uwagę po czym spojrzeli na mnie równo. Viki znowu się szczerzyła a Alessandro... pożerał mnie całą wzrokiem
- kurwa - usłyszałam warknięcie Alessandro...

(nie)Pragnę Cię gangsterze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz