Rozdział 9

13.4K 320 7
                                    

Bella:
Wiecie jak to jest czuć całkowitą niemoc i przychodzi taki etap w waszym życiu, że podpiszcie pakt z samym diabłem żeby coś zmienić? Ja właśnie to zrobiłam prosząc Alessandro o pomoc w odnalezieniu mordercy rodziców. Ostatnie dni udało mi się go tak dobrze uniakć że prawie zostałam mistrzem w tej dziedzinie. Ale dzisiaj w ten przeklęty dzień, w kolejną rocznicę śmierci rodziców, kiedy pojawił się znikąd i o nic nie pytał, po prostu był, nie umiałam już się powstrzymać i najpierw rozpłakałam się jak małe dziecko a później poprosiłam o te nietypową sprawę. Od początku staram się odszukać tego człowieka ale zawszę trop się gdzieś urywa, każdy potencjalny świadek ginie w niewyjaśnionych okolicznościach nim z nim ktoś porozmawia. Nie chciałam obarczać tym Viki i jej rodziców, ale Alessandro, jakoś wydał mi się nagle tym który jest w stanie mi pomóc. Czterech detektywów nie dało rady, ale on...to gangster więc ma inne źródła informacji, inne podejście do wielu spraw i zapewne nie boi się łamać prawa, a w tym przypadku jest to potrzebne.
- dla Ciebie odnajdę samego Lucyfera jeśli będziesz chciała, ale czeka nas rozmowa o tej sprawie. Chciałbym żebyś opowiedziała mi wszystko ze szczegółami, żebym mógł wiedzieć czego się chwycić - przerwał moje przemyślenia Alessandro - ale mogę zaczekać aż będziesz gotowa na tę rozmowę - dodał nadal trzymając mnie w swoich ramionach. Uniosłam głowę ku górze i napotkałam jego wzrok, był intensywny, przeszywający a zarazem troskliwy, uśmiechnął się do mnie co jeszcze bardziej mnie zdziwiło - a teraz wracajmy do domu - dodał po czy zaczął wstawać ze mną. Zaczęłam panikować, ponieważ chciałam tutaj zostać już zawsze
- nie, zostaw mnie tutaj, ja zostaję - szarpałam się lekko
- Bella to nic Ci nie da, a to że tutaj będziesz wiedziała nie da Tobie ukojenia, dlatego porywam Cię i koniec. Pojedziemy do domku tego w lesie, tam pozbierasz myśli i odetniesz się od wszystkiego - dodał a ja nadal się szarpałam i zaczęłam okładać go po klacie pięściami, zaśmiał się tylko.
- chociaż miałbym Cię tam porwać to i tak pojedziemy, tak więc możesz się wkurzać, możesz się rzucać na mnie z tymi małymi piąstkami ale to i tak nic nie zmieni - stwierdził a już po chwili siedziałam na miejscu pasażera w jego samochodzie
- głupek, imbecyl, pajac - zaczęłam mówić sama do siebie
- mmmm brakowało mi tych komplementów od Ciebie - powiedział z cwaniackim uśmiechem i ruszył. On naprawdę mnie wywozi do tego domku w lesie, nie żebym miała coś do tego miejsca no ale z nim, sam na sam w lesie, w jednym domku, bez zasięgu...jasna cholera pozabijamy się przecież.
- mam więcej takich komplementów gotowych dla Ciebie, chcesz posłuchać?- zapytałam z ironią w głosie i sztucznym uśmiechem. Alessandro parsknął śmiechem, czym bardzo mnie zadziwił
- oj piegusku, jesteś urocza gdy się złościsz - spojrzał ukradkiem na mnie z szerokim uśmiechem
- Alessandro Castello uważa że jestem urocza? Świat się kończy - chwyciłam się teatralnie za głowę, a on znowu się zaśmiał i cholera muszę przyznać że uwielbiam jego śmiech, szczególnie taki szczery jak teraz. Nabiera dzięki temu człowieczeństwa.
- widzisz, zapisz te datę w kalendarzu,  zdarzył się cud - mrugnął do mnie okiem i wrócił wzrokiem na drogę, ja przewróciłam na to oczami - dobrze wiem że wywrocilaś na to oczami piegusku - dodał szybko a ja udałam zaskoczenie
- pajac - wyszeptałam odwracając głowę w stronę okna
- słyszałem - powiedział z ironią
- wystawiłam zęby do niego szczerząc się jak głupia po czym wróciłam do podziwiania widoków.
Po jakiś 40 minutach byliśmy na miejscu, tutaj jakby czas stanął w miejscu i nic się nie zmieniło. W oddali było czuć zapach jeziora, domek mały, drewniany z małą werandą. Fotel bujany oczywiście stał niedaleko małego stolika na werandzie, na podwórku miejsce na ognisko...istny raj w którym może zaszyje się do końca życia? Ooo idealny plan, w końcu byłam tutaj nie raz z Viki, Alessandro i ich rodzicami w dzieciństwie więc czuję się tutaj wnet jak u siebie.
Weszliśmy do domku i westchnęłam nostalgicznie, ale i z czułością, naprawdę nic się tutaj nie zmieniło...no może ja i Alessandro jesteśmy dorośli i sami tutaj i na pewno oboje się zmieniliśmy. Nagle Alessandro ruszył w głąb domku, zapalił kilka świec poczym zaczął zdejmować materiał ochronny z mebli, postanowiłam mu pomóc i zaczęłam robić to samo.
- a tak właściwie jak długo tutaj będziemy, bo raczej jedzenia tutaj nie ma - zapytałam patrząc na Alessandro
- niczym się nie martw, napisałem już do swoich ludzi o dostarczenie wszystkiego, włącznie z ubraniami na zmianę - odpowiedział z uśmiechem
- nie podoba mi się to że jakiś obcy facet będzie grzebał mi w moich ubraniach - stwierdziłam zakładając ręce na piersi
- mogę im napisać że tylko moje ubrania mają mi dostarczyć i będziesz chodziła w moich rzeczach - szczerzy się triumfalnie pajac jeden
- ha ha ha, bardzo śmieszne - powiedziałam z ironią i wystawiłam mu język
- uważaj Russo bo Ci ten język ugryzę jak będziesz nim tak kusząco machać - zaczął podchodzić do mnie pewnym siebie krokiem. Postanowiłam nie wycofać się żeby nie pokazać mu strachu. Stanął blisko mnie,tak że nasze klatki prawie się stykały i mierzyliśmy się wzrokiem, on miał wyzywający, aż nadto. Oblizał powoli swoją wargę , aż mnie na ten gest zaschło w gardle i poczułam przyjemny prąd przechodzący przez moje ciało
- naprawdę piegusku kiedyś nie wytrzymam tego jak kusisz mnie przygryzajac te swoją wargę - warknął ale tak inaczej, tak seksownie... oczywiście na mnie to nie działa. Nagle jego twarz przybliżała się coraz bardziej aż czułam jego oddech na mojej skórze... cholera. Dotknął delikatnie a może bardziej musnął swoją dłonią mój policzek, wstrzymałam oddech ale nie cofnęłam się jakby moje ciało chciało tego i odcięło się od umysłu. Zaczął zbliżać wtedy powoli swoje usta
- Alessandro - wyszeptałam drżącym głosem, spojrzał na ułamek sekundy w moje oczy a po chwili na moje usta, czas się zatrzymał, serce zaczęło walić mi w takim tempie jakby miało zaraz wyskoczyć mi z piersi, żołądek czułam jak się zaciska.
Puk, puk, puk- przerwało nam pukanie do drzwi na co odskoczyłam od niego przerażona i pobiegłam je otworzyć. Jasna cholera, przecież jeszcze chwila i Alessandro, ten Alessandro Castello by mnie pocałował...
- cześć Bella przywiozłem Wam zakupy i rzeczy - przywitał się ze mną Felix, jeden z ochrony rodziny Castello
- pomogę Ci je wypakować powiedziałam szybko i wyszłam od razu na dwór.

(nie)Pragnę Cię gangsterze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz