Rozdział 13

11.7K 304 1
                                    

Bella:

Co ja sobie myślałam całując Alessandro?! Przecież tak nie powinno być, to nie powinno się wydarzyć...nie żebym żałowała bo jego usta są takie....chryste takie miękkie a zarazem gorące... ughhhh!! Aczkolwiek bardziej zaskoczył mnie fakt że Alessandro oddał pocałunek...po czym ja zwiałam jak taki tchórz. Nie zmrużyłam oka przez całą noc rozmyślając o tym co się wczoraj wydarzyło...i na całe moje szczęście rano musiałam jechać do pracy, a fakt iż Alessandro spał tak uroczo i słodko pomógł mi w tym żeby wyjechać bez widzenia się z nim. I chociaż napisał mi niedawno że nie żałuję tego pocałunku co nie pomogło mi dodatkowo bo wprowadziło tylko dalszy mętlik w głowie to przyjęłam jego propozycję o odebraniu mnie z pracy. Zawsze łączyła nas niechęć i nienawiść a teraz...no właśnie co teraz nas łączy, to co się dzieje między nami to jakaś siła która nas ciągnie w swoją stronę? Dlaczego to musi być tak skomplikowane i niezrozumiałe? Na szczęście nie mam już dłużej czasu się zastanawiać nad tym wszystkim ponieważ dzisiaj w pracy jest jakaś masakra. Od trzech godzin biegam od stolika do stolika, a że jestem na zaminie z moją "ulubioną" kelnerką czyli Panną Alison Star to wiem że będzie tylko gorzej. Od samego początku nie polubiłam się z tą lafiryndą ... Chryste jak ona się puszcza na prawo i lewo i po skosie też to się w głowie nie mieści! I jak to ona zawsze mówi jeśli facet ma hajs to jest godny jej uwagi, jeśli nie ma hajsu to nara. M.A.S.A.K.R.A! To ma kisiel zamiast mózgu i zastanawiam się już czasem, czy ona ma jeszcze cokolwiek naturalnego czy już wszystko ma sztuczne. I zapewne jedyny cud który trzyma ją nadal w tej pracy to fakt iż brat szefa, czyli ojciec lafiryndy macza palce w mafi. Gdyby nie to , to Greg szef kawiarni dawno wywalił by ją bez mrugnięcia okiem.
- Izabella stolik numer 15, 21 i 7 są na nowo zajęte, więc przestań się opierdalać i leć ich obsłużyć - zapiszczała tym swoim śmiesznym głosem koło mojego ucha Alison
- a ty co będziesz w tym czasie robiła że nie możesz obsłużyć ani jednego z nich?- zapytałam patrząc na nią z niesmakiem
- ja idę w końcu na zasłużoną przerwę, więc narka pokrako - iiii... poszła, a ja zostałam sama na tym polu bitwy, biegałam kolejne godziny jak nienormalna. Oczywiście w takich chwilach muszą poraz setny skończyć się lody więc pobiegłam szybko na zaplecze do chłodni żeby uzupełnić braki i wtedy drzwi zamknęły się. Osz kurwa! przeraziłam się i szybko podbiegłam do drzwi a one ani drgnęły! Usłyszałam tylko śmiech tej idiotki i już wiem że ona macza w tym swoje tipsy
- Alison do jasnej cholery otwórz te cholerne drzwi, to nie jest śmieszne!- krzyknęłam głośno
- a widzisz ja się uśmiałam!- odkrzyknąła mi i nastała cisza... poszła sobie i mnie zostawiła w chłodni? Nieee, to nie możliwe! Zaczęłam wołać o pomoc, walić i kopać w drzwi ale na nic to było. Kurwa! A może najpierw poproszę Alessandro o pomoc w usunięciu takiego pustaka? Ciekawe ile kosztowała by taka usługa, może dałby mi rabat! cholera to kusząca wizja, świat byłby lepszy a matka natura wdzięczna. I muszę przyznać że mój dzisiejszy uniform składający się z czarnej bluzki z krótkim  rękawem i do tego czarna spódnica przed kolano i mały różowy fartuszek nie pomaga mi w tej chłodni. Po dłuższym czasie zaczęłam odczuwać skutki zbyt długiego siedzenia tutaj, szczeka już mi się trzęsła z zimna, rękoma pocierałam ramiona ale to nic nie dawało. Kolejne chwilę miałam wrażenie że trwały wieczność! Czułam już jak boli mnie ciało z zimna i powoli nie miałam siły się rozgrzewać...i wtedy usłyszałam krzyk zza drzwi
- gdzie ona jest?!...nie denerwuj mnie kurwa Alison, gdzie!- nie myśląc dłużej zaczęłam wołać o pomoc
- Greg! Pomocy, jestem w chłodni!!- krzyknęłam trzęsącym się głosem. I alleluja, drzwi się otworzyły a w nich stanął Greg, mój szef. Jak tylko mnie zobaczył od razu zdjął swoją marynarkę i ją nałożył na mnie po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego biura. Tam posadził mnie na krześle i wyszedł by po chwili wrócić z wielkim kubkiem gorącej czekolady. - dddziękuje Ggggreg - trzęsłam się niemiłosiernie i od razu wzięłam się za picie tego ciepłego napoju.
- jak to się stało Bella, wyjaśnij mi bo do jasnej cholery nie umiem tego pojąć!- powiedział zdenerwowany, a taki zawsze z niego wesołek i optymista
- nnie mmam pojęcia Ggreg, poszłam po lody i drzwi się zamknęły. Krzyczałam, kopałam w drzwi ale nikt się nie zjawił - wyjaśniłam a on na mnie spojrzał z politowaniem, zapewne domyśla się czyja to sprawka.
- jedziemy do szpitala, musi obejrzeć Cię lekarz - zmienił nagle temat
- nnie ttrzeba, ddam rrade - szczenka normalnie aż mi się telepała z zimna
- to polecenie służbowe, jedziemy i koniec. Weź swoje rzeczy i tak jest już późno więc nie wrócisz dzisiaj do pracy.- powiedział stanowczo i wstał od biurka. Ja poszłam posłusznie na trzęsących się nogach po rzeczy i już po chwili jechaliśmy do szpitala. Przypomniało mi się że Alessandro miał mnie odebrać dzisiaj więc szybko napisałam do niego wiadomość

Do Pajac:(hmmm chyba czas zmienić tę nazwę pomyślałam)

Alessandro miałam mały... Incydent w pracy i jadę z szefem do szpitala, nie wiem jak długo tam będę więc nie ma sensu żebyś przyjeżdżał 🙂

Gdy tylko wysłałam wiadomość my już byliśmy pod szpitalem, Greg szybko mnie zaniósł tam po czym zaczęły się badania. Lekarze przykryli mnie pod specjalne koce i ogrzewali ponieważ moja temperatura ciała spadła do 30 stopni Celsjusza, dodatkowo podali ciepłe kroplówki. Oznajmili mi że mam hipotermię i przez parę dni zostawią mnie tutaj na obserwacji...nie no rewelacja! Co jeszcze losie dla mnie masz?!
Zostałam szybko przewieziona na sale i gdy już chciałam wyjąć telefon żeby zadzwonić do Viki i poprosić ją o przywiezienie jakiś rzeczy usłyszałam krzyk dobiegający z korytarza
- gdzie ona kurwa jest! - Alessandro?
- jest już późno i nie wolno odwiedzać pacjentów - to zapewne jakaś pielęgniarka
- nie interesuje mnie to, pytam poraz ostatni, gdzie jest Bella, zabieram ją do domu a tam będzie czekać na nią lekarz ze wszystkim co potrzebne!- noo ewidentnie Alessandro jest wkurzony. Po sekundzie drzwi do mojej sali się otworzyły a w nich stanął sam właściciel krzyków
- Bella - wyszeptał i podbiegł do mnie zamykając mnie szczelnie w swoich ramionach, uniosłam głowę ku górze zatapiając się w jego oczach
- Alessandro - chciałam powiedzieć coś więcej ale przyłożył swój palec do moich ust
- ciii słońce, zabieram Cię do domu, nasz lekarz już jedzie i tam się Tobą zajmie - powiedział to tak delikatnie, tak czule że aż się rozpłynęłam
- dziękuję - tylko tyle dałam radę powiedzieć nim stało się coś co mnie zaskoczyło, oj i to bardzo....

(nie)Pragnę Cię gangsterze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz