Bella:
- jak to biologiczni rodzice....- nic, ale to nic z tego nie rozumiałam. To nie prawda, ktoś chce mącić mi w głowie i zabić...a teraz twierdzi że wrócę niedługo do domu? To wszystko jest jakieś chore, nierealne, to nie ludzie oni są po prostu jak potwory. Dręczą mnie psychicznie, chcą mnie złamać i wykończyć...a ten list to podstęp....tak to na pewno to. Jednak patrząc na Alessandro zaczynam wątpić w moją teorię - Alessandro - mówię niepewnie a on westchnął. Nie,. nie, nie, nie to nie prawda, to nie może być prawda - Alessandro - powiedziałam pewniej
- porozmawiamy z moimi rodzicami w domu - powiedział smutno a ja chciałam w tym momencie zasnąć i już się nie obudzić bo to jakiś koszmar, cholerny koszmar!
- zabierz mnie do domu w tej chwili!- krzyknęłam a Alessandro podszedł i wziął mnie na ręce. Kierował się od razu do wyjścia za nami szła w milczeniu Viki i ochrona.
Całą drogę nikt z nas się nie odzywał i nie mam pojęcia czy to dobrze czy źle. Tym bardziej że wychodzi na to że Alessandro coś wie czego ja nie wiem i to mnie zabolało, że nie był ze mną szczery. Gdy dotarliśmy do domu chciałam wystrzelić jak z procy żeby iść i wyjaśnić to wszystko, ale powstrzymała mnie ręką Alessandro, spojrzałam na niego z żalem i smutkiem żeby wiedział że mnie zawiódł
- posłuchaj mnie kocha...
- nie! To Ty mnie posłuchaj!- krzyknęłam przerywając mu - zawiodłeś mnie Alessandro, wiedziałeś o tym i nic mi nie powiedziałeś. Jak mogłeś mi zrobić co!? Najpierw robisz jakieś pierdolone podchody do mnie, później mnie całujesz a na końcu wyznajesz miłość, ale nic nie wspominasz o czymś takim ?! Nic w tym nie ma sensu, myślałam że naprawdę jesteś ze mną, że mnie wspierasz i chcesz mi pomóc a Ty....
- sam krótko przed wypadkiem się dowiedziałem!- teraz to on krzyknął chwytając moją twarz w swoje dłonie - i od razu powiedziałam ojcu że ma z tobą porozmawiać, a jak wróciłem do Ciebie to nie mieliśmy czasu porozmawiać o tym bo sama wiesz co się stało więc nie osądzaj mnie przez jebany pryzmat naszej przeszłości bo mi kurwa na Tobie zależy jak na nikim innych i mam w planach wytłuc całe to kurwa jebane ścierwo które tak z nami pogrywa!- iiii pocałował mnie, tak inaczej, tak dziko, jak wygłodniałe zwierzę. Oddałam się temu, bo widziałam w jego oczach prawdę, szczerość i determinację...jak mogłam tak go osadzić po tym jak to on w ostatnim czasie stał się moją ostoją, moją oazą i moim wsparciem? Boże jaka ja głupia jestem, oderwałam się niechętnie oczywiście od jego ust i spojrzałam mu w oczy
- przepraszam Alessandro, nie chciałam, ale to mnie przerosło i nie wiem w co już i komu wierzyć...to...to staję się ponad moje siły - szeptałam a on znowu mnie pocałował ale teraz tak delikatnie, po czym przytulił mnie i zaczął głaskać moje plecy co pomogło mi się uspokoić
- nic się nie stało, rozumiem że to Cię przytłacza ale obiecałem że znajdę morderców Twoich rodziców i to zrobię, a nie wiemy czego dowiemy się po drodze w tej sprawie...ale jednego jestem pewien...tego że cokolwiek się nie stanie, zawsze będę Cię kochał - powiedział a mnie aż zmiękły kolana, dobrze że siedziałam. Po tym wyznaniu wyszedł z auta i już po chwili niósł mnie na rękach do domu. Ledwo przekroczyliśmy próg, a doskoczyli do nas rodzice Alessandro wraz z Anną
- jak się czujesz skarbie?- zapytała Lorena
- karmili Cię tam dziecko? Wyglądasz mizernie- dołączyła Anna, a Michael milczał patrząc na mnie.
- chyba musimy porozmawiać Michael - nie zwracałam uwagi na pytania ze strony kobiet, chciałam wyjaśnić wszystko. Widziałam jak bił się z myślami po czym kiwnął twierdząco głową
- a zatem chodźmy do gabinetu - mówiąc to odwrócił się i kierował się w stronę gabinetu. Alessandro i Lorena ruszyli za nim a ja na rękach mojego Alessandro....mojego? A nie ważne narazie, szłam z nimi. Czułam jak narasta we mnie stres, złość, niepewność, strach.... zaczęłam się bać tej prawdy, boje się że sama sobie z tym nie poradzę
- będę cały czas przy Tobie kochanie - wyszeptał mi na ucho Alessandro, jakby czytał mi w myślach
- nie waż się mnie zostawić chociażby na nano sekundę - zagroziłam mu a on się zaśmiał, to dało mi ciut pocieszenia. Gdy weszliśmy, Alessandro usiadł na swoim fotelu za biurkiem sadzając mnie na swoich kolanach, czułam jak żołądek robi fikołki i nie mam pojęcia czy to z nerwów czy z podniecenia przez niego. Jego rodzice patrzyli na nas dziwnie po czym Lorena puściła nam oczko
- Bello, nie miej nam tego za złe - zaczął Michael - twoi rodzice prosili nas o to byśmy nie mówili o tym nikomu, nawet Tobie...jednak sytuacja się zmieniła i czas byś poznała prawdę, całą prawdę....a prawdą jest że Russo nie są Twoimi biologicznymi rodzicami. Oni nie mogli mieć dzieci, Twoja mama była bezpłodna...Ciebie ktoś podrzucił prosto pod drzwi waszego domu z czarną różą i listem. Nas poprosili o pomoc w załatwieniu formalności po cichu... zrobiliśmy to dla nich widząc ile szczęścia i radości im przyniosłaś, byłaś dla nich darem z niebios, ponieważ przechodzili już załamanie przez to że nie mogli mieć dzieci.- powiedział po czym wręczył mi jakąś kartek. Otworzyłam ją i zaczęłam czytaćGdy przyjdzie dzień spłaty tego cudu, będziecie musieli wybrać między tym co słuszne a tym co ważne dla Was.
B.R.Nic z tego już nie rozumiem, to znaczy rozumiem że moi rodzice nie byli moimi rodzicami biologicznymi, ale o co chodzi w tym liście? Czuję jak glowa zaczyna mi pulsować, oparłam się plecami o tors Alessandro i przymknęłam oczy.
- wszystko dobrze kochanie?- zapytał z troską w głosie Alessandro
- nie mam pojęcia Alessandro...mam mętlik w głowie...to wszystko...to jest dla mnie za dużo, boje się co będzie dalej....a skoro chcą mnie sprowadzić tam to po jaką cholerę chcą mnie zabić i zabili moich rodziców?!- mówiłam szybko czując jak narasta we mnie bezradność i złość jednocześnie. Alessandro objął mnie całą swoimi rękoma i nie przeszkadza mi to ponieważ czuje że wspiera mnie .
- widzicie wiele lat zajęło nam szukanie pewnego punktu, dlaczego Twoja rodzina Bello i obawiam się że znam już odpowiedź na to pytanie - powiedział nagle Michael a każdy z nas spojrzał na niego wyczekując odpowiedzi...
CZYTASZ
(nie)Pragnę Cię gangsterze
RomanceOd zawsze wiedziałam że rodzina mojej przyjaciółki to mafia. Ale nie przeszkadzało mi to nigdy, w końcu Victoria i jej rodzice zawsze byli dla mnie jak drugą rodzina, mili, ciepli, życzliwi...ale jej brat uhhhh od kiedy sięgam pamięcią zawsze mnie w...