Bella:
Siedzę właśnie z Lorena i Viki w moim pokoju i analizuję to wszystko co się wydarzyło. Dlaczego ktoś tak bardzo pragnie mojej śmierci? To nie ma żadnego sensu, przecież moi rodzice zawsze pomagali innym, byli niesamowici więc dlaczego ktoś ich w tak bestialski sposób zamordował i teraz chce zrobić to samo ze mną?
- zwoje dupo Ci się przegrzewają - przerwała mi Viki
- słownictwo Victorio, słownictwo - upomniała ją Lorena grożąc palcem. Viki oczywiście przewróciła oczami na to wszystko - nooo....a teraz tłumacz się...Ty i mój braciszek?- zaczęła poruszać zabawnie brwiami a ja nie wiedziałam o co jej chodzi
- a możesz mnie oświecić co ja i Alessandro?- dopytałam a ta zaczęła się śmiać
- Chryste weź mi tu nie ściemniaj, no jesteście oboje dorośli więc luz, akceptuje to - stwierdziła a ja nadal nie ogarniam co siedzi w tej jej chorej głowie
- Viki naprawdę mów jaśniej albo walne Ci z poduchy - dodałam a ta teatralnie westchnęła
- gorzej jak z dziećmi!- wyrzuciła ręce w górę - patrzycie oboje na siebie jak w święte obrazki, Alessandro dla Ciebie zajeb....znaczy zabiję pół świata jak będzie trzeba - spojrzała na mamę z uśmiechem - w dodatku laska Twoje wyznanie że tylko przy nim czujesz się bezpiecznie...heloł bejbe, a najważniejsze nie skaczecie sobie do gardeł...no i kur...czaczki ten sweet buziaczek w policzek na koniec...nie wmówisz mi że nic między Wami nie ma!- zakończyła swój detektywistyczny monolog a ja patrzyłam na nią jak na kosmitkę, po czym wybuchłam śmiechem
- kocham Cię mój ty głupku ale błagam Cię ja i Alessandro?! Przypomnieć Ci jak było jeszcze do niedawna?- zapytałam z nadzieją że da mi święty spokój z tym
- właśnie Bella słowo klucz, do niedawna, teraz zmieniło się wszystko, ja to widzę, nawet ślepy to zauważy, ale ok...skoro twierdzisz że nic nie ma to luz wmawiaj to sobie dalej - wytknęła do mnie język i zaczęła się śmiać a Lorena patrzyła na mnie to na Viki i zapewne analizowała jej słowa, a ja chciałam zapaść się normalnie pod ziemię!
- jesteś niereformo....- i wybuch! Przerażający, głośny wybuch nastąpił! Viki krzyknęła,Lorena zatkała uszy a ja byłam w szoku, to wszystko moja wina, przeze mnie ktoś ich atakuję...może jeśli mnie dorwą to dadzą rodzinie Castello spokój? Pobiegłam do drzwi i jak przez nie wyszłam zakluczyłam je szybko żeby dziewczyny za mną nie pobiegły
- kocham Was, pamiętajcie o tym i dziękuję za wszystko - krzyknęłam do drzwi i puściłam się pędem, słyszałam jak krzyczą coś ale to nie miało już znaczenia. Wszędzie biegała ochrona, miałam nadzieję nie spotkać Alessandro bo to utrudni mi to co chce zrobić...wiem to głupota co robię, ale robię to dla nich. Widzę już drzwi więc biegnę szybciej
- Bella - słyszę Alessandro z oddali, cholera jasna. Stanęłam na chwilę i spojrzałam mu w oczy, pojedyncza łza spłynęła po moim policzku
- dziękuję za wszystko Alessandro- krzyknęłam i pobiegłam
- nieee, Bella!- krzyknął za mną i zaczął mnie gonić, wybiegłam przez drzwi i starałam się dotrzeć do bramy, jednak zostałam powalona w krzaki. Nie wiedziałam co się dzieje- dlaczego Bella? Coś Ty chciała zrobić?- zapytał z żalem w głosie a ja nie wytrzymałam i zaczęłam płakać
- bo przeze mnie macie kłopoty, przeze mnie jesteście narażeni na niebezpieczeństwo...więc jeśli mnie dopadną to uchronie Was, będziecie wtedy bezpieczni, więc puść mnie Alessandro, tak widocznie musi być - szarpałam się, płakałam a on przytulił mnie, wstał ze mną i pobiegł do domu. Zaprowadził do swojej sypialni po czym odebrał swój dzwoniący już dłuższą chwilę telefon
- tak...jest bezpieczna...ze mną....w mojej sypialni... spierdalaj młoda.... później pogadamy... goń się.... przekaż im że chce później pełny raport z każdym nano pierdolonym szczegółem - i rozłączył się. Spojrzał na mnie z wyrzutem ale i czymś czego nie umiem odczytać, zaczął podchodzić i gdy był już blisko, aż za blisko mnie wziął moją twarz w swoje ręce, oparł swoje czoło o moje i westchnął ciężko - Bella to był Twój najgłupszy pomysł w całym Twoim życiu, a miałaś już kilka głupich pomysłów...jak mogłaś tak w ogóle pomyśleć, niedawno jeszcze Cię ratowałem a teraz sama się wystawiasz na śmierć? Coś Ty sobie myślała że to coś da? Niee kochanie to zbyt skomplikowana sprawa żeby Twoja śmierć coś dała tak od razu więc błagam Cię Bella, kurwa nie rób mi tego więcej , nie przeżyje jeśli coś Ci się stanie, rozumiesz?!- mówił to tak poważnie...i kochanie? Mam tylko większy mętlik w głowie, nie wiem już co o nas myśleć...a w ogóle jest jakieś nas?uhhhhhh! Patrzył na mnie oczekując jakieś odpowiedzi, jakiejś reakcji, a ja nadal biłam się z myślami nie rozumiejąc jego zachowania.
- myślisz że chce umrzeć? Że chce dać się zabić?! Oczywiście że nie ! Ale to jedyne co przyszło mi do głowy Alessandro, ktoś zaatakował wasz dom , przeze mnie , więc skoro tak to wygląda to co miałam zrobić, siedzieć i czekać aż i Wam coś zrobią? - krzyknęłam zła a on patrzył z niedowierzaniem
- a pomyślałaś o rodzicach, o Viki o mnie kurwa co byśmy czuli jakby coś się Tobie stało? Bella kurwa nie tak łatwo nas zabić jesteśmy największą mafią we Włoszech i dobrze o tym wiesz!- teraz to on krzyczał zły
- właśnie tak się składa że chciałam to zrobić bo myślałam nie o sobie a o Was Alessandro, za bardzo mi na was zależy żeby patrzeć jak dzieje się wam krzywda przez moją osobę - odepchnęłam go z całej siły i obróciłam się do niego tyłem
- nie pierdol Bella gdybyś pomyślała o nas to nie wpadłabyś na tak genialny pomysł - dodał
- straciłam już jedna rodzinę Alessandro, drugiej nie pozwolę zabić, mam tylko Was i nie pozwolę żeby i Wam coś się stało, zrozum to w końcu!- krzyknęłam odwracając się do niego znowu przodem, zaczął podchodzić do mnie , więc ja się cofałam, oczywiście musiałam trafić na cholerną ścianę, więc on to wykorzystał i zablokował mi ucieczkę swoimi rękoma, kładąc je po obu stronach mojej głowy, oddech mi przyspieszył, serce zaczęło walić a żołądek się zacisnął... Chryste nie umiem przy nim racjonalnie myśleć i funkcjonować- o co Ci tak naprawdę chodzi Alessandro co? Czego Ty ode mnie chcesz, nie rozumiem Twojego zachowania względem mnie, do niedawna nienawidziłeś mnie a teraz troszczysz się, martwisz, dbasz...po co to wszystko!- wycedziłam przez zęby
- bo Cię kurwa kocham !…
CZYTASZ
(nie)Pragnę Cię gangsterze
RomanceOd zawsze wiedziałam że rodzina mojej przyjaciółki to mafia. Ale nie przeszkadzało mi to nigdy, w końcu Victoria i jej rodzice zawsze byli dla mnie jak drugą rodzina, mili, ciepli, życzliwi...ale jej brat uhhhh od kiedy sięgam pamięcią zawsze mnie w...