Rozdział 35- epilog

14.8K 301 76
                                    

Bella:

Po dotarciu do domu Alessandro zaniósł mnie na rękach do środka, od razu zbiegła się cała rodzina włącznie z Anną która trzymała dla mnie talerz ciepłego rosołu, ta kobieta jest nie do pobicia.
- nareszcie słońce znalazł Cię - zaczęła Lorena po czym mnie przytuliła
- witaj w domu Bello, cieszę się że wróciłaś do nas cała - dodał Michael i również mnie przytulił
- ja Cię kurwa kiedyś sama zajebie, nawet nie wiesz jakie piekło przechodziliśmy szukając Cię, a do Alessandro to nawet pitbull by nie podszedł - stwierdziła moja ukochana Viki, oj brakowało mi tego
- młoda bo zamknę Cię w piwnicy - wtrącił Alessandro a ja się zaśmiałam
- ok moi mili przejście proszę, muszę zbadać Belle - wyłonił się nagle Max z uśmiechem na twarzy - cieszę się że wróciłaś a czy cała i zdrowa to ja już to sprawdzę - dodał
- również się cieszę że Alessandro mnie odnalazł, ale pozwolicie że najpierw skorzystam z łazienki i Anno, umieram z głodu - mówiąc to uśmiechnęłam się delikatnie do wszystkich będąc cały czas na rękach Alessandro.
- kochanie Ty nasze, dla Ciebie to ja z kuchni nie wyjdę i nakarmię Cię pożądanie, bo nawet pod tą warstwą błota widzę że zmizerniałaś tam - mówiąc to poczułam jak Alessandro się trochę spiął
- dziękuję Ci Anno, wam wszystkim, a teraz kochanie błagam zanieś mnie do łazienki i proszę o ciepłą kąpiel - spojrzałam na niego zmęczona a on mnie pocałował
- dla Ciebie wszystko kochanie- stwierdził i ruszył na górę.
Kąpiel była czymś niesamowitym, dodatkowo dostałam już do wanny pierwszą porcję jedzenia i coś czuję że dzisiaj Anna nie da mi zasnąć. Po pełnej toalecie i wygrzaniu się w ciepłej wodzie, przyszedł Max
- dobrze Bello zacznijmy od tego, jak się czujesz?- zapytał Max siadając na krześle przede mną
- zmęczona, zmarznięta, bolą mnie nogi, nadal brzuch- powiedziałam o chyba wszystkich ważnych aspektach
- dobrze, Alessandro mówił że był tam jakiś pokój medyczny i wnioskuję że tam byłaś, czy coś Ci podawali ?- zapytał wyciągając z torby stetoskop i ciśnieniomierz
- byłam podłączona do kroplówek a gdy się wybudzałam to coś podawały mi jak to twierdziły na uspokojenie, ale po tym czymś zasypiałam od razu - odpowiedziałam przypominając sobie to wszystko i czułam jak Alessandro mnie obserwuję
- ok, wezmę krew na badania i sprawdzę czym Cię tam faszerowali, obejrzę też ranę którą miałaś przed porwaniem, jeśli będzie potrzeba to wezmę Cię na oddział - popatrzył na mnie i przeszedł do badania. Trochę mu to zajęło ale jak to powtarzał, chciał mieć pewność że jego przyszła podopieczna lekarka musi być zdrowa. Cieszę się że tak o tym mówi, to powoduję że bardziej chce iść na te medycynę.
- dobrze Bello wyniki krwi będę miał jeszcze dzisiaj wieczorem, dodatkowo przepiszę Ci coś na wzmocnienie teraz , masz bardzo osłabiony organizm, dodatkowo jesteś lekko niedożywiona, więc musisz teraz jeść w małych porcjach ale często, dodatkowo odpoczynek i niebawem pomyślimy o ćwiczeniach żeby po tej ilości leżenia tam i teraz wzmocnić mięśnie... na razie to tyle z mojej strony, Alessandro się Tobą zaopiekuje - mówiąc to wypisał mi receptę , spakował swoje rzeczy i ruszył do wyjścia
- dziękuję Max i do zobaczenia - powiedziałam machając mu
- do zobaczenia Bello- wychodzące poklepał Alessandro po ramieniu i poszedł. Mój narzeczony zaczął podchodzić do mnie powoli, a następnie już mnie całował, czułam że przelewa w to swoje nagromadzone emocję, tęsknotę, ale z mojej strony było tak samo.
- tak bardzo kurwa tęskniłem, odchodziłem od zmysłów kochanie, byłem jak obłąkany człowiek, bo Ty przechodziłaś piekło a nie było mnie przy Tobie- wyszeptał opierając swoje czoło o moje
- ale udało się nam Alessandro, jesteśmy już razem, a oni nie żyją - chwyciłam jego twarz w dłonie - teraz jesteśmy tylko już my - dodałam a on uśmiechnął się blado
- jak udało Ci się uciec skarbie i nie zrobili Ci tam nic złego?- zapytał sadzając sobie mnie na swoich kolanach a ja westchnęłam
- gdy pierwszy raz się obudziłam to była tam udawana pielęgniarka która chciała mi wmówić że znaleziono mnie na ulicy bo zostałam napadnięta i okradziona a ty nieistniejesz, oczywiście nie uwierzyłam w te bajki a później usypiały mnie gdy tylko się przebudzałam. Jednego dnia starałam się tego nie okazać że wybudziłam się po czym jak zorientowałam się że jestem sama w pokoju to nie czekałam na nic, od razu zaczęłam uciekać. Los mi sprzyjał i pokój był na dole więc nie miałam problemu z wyjściem przez okno, a później uciekłam do lasu i tam błądziłam długi czas, aż pojawiłeś się Ty na drodze.- wyznałam a on mnie przytulił
- na zawsze moja - powiedział czule i pocałował mnie w czoło
- na zawsze Twoja - odpowiedziałam mu i tak wtuleni oboje szczęśliwi zasnęliśmy.

Pół roku później:
- jak wyglądam Viki tylko szczerze - zapytałam stojąc przed ogromnym lustrem
- laska jak mój braciszek Cię zobaczy to nie wiem czy da radę pozbierać szczękę z ziemię, wyglądasz jak trylion dolców - powiedziała a ja chciałam płakać ze szczęścia- nawet o tym kurwa nie myśl, rozwalisz makijaż, jako Twoja druhna zabraniam Ci płakać - pokazała na mnie palcem i obie wybuchnełyśmy śmiechem. Nagle weszła Lorena i patrzyła na mnie ze łzami w oczach.
- wyglądasz kochanie cudownie, a tutaj mam mamy prezent dla Ciebie - mówiąc to Lorena wyciągnęła jakieś pudełko zza pleców - ten naszyjnik jest u nas od pokoleń, a ponoć ważne jest by w takim dniu mieć coś starego, dlatego chce Ci podarować ten naszyjnik na nową drogę życia.- a mnie ukazał się po prostu przepiękny złoty naszyjnik w sercem które było wypełnione niebieskim diamentem, po prostu wow. Lorena założyła mi go a ja spoglądając znowu w lustro czułam że teraz jeste perfekcyjnie.
- dziękuję Ci, to dla mnie wiele znaczy - przytuliłam ją a ona zaczęła płakać
- ej dobra bez dramy mi tutaj, dzisiaj jest wielki dzień Belli i mojego brata więc ruszajmy się jeśli nie chcemy się spóźnić - zarządził a Viki i wszystkie się zaśmiałyśmy.
Stojąc przed wielkimi drzwiami czuję lekki stres, ale gdy poczułam rękę Michaela wiedziałam że dam radę. Spojrzał na mnie  uśmiechem po czym wziął mnie i razem w rytm muzyki szliśmy przez cały kościół, z daleka widziałam już mojego Alessandro, który czekał na mnie już przed ołtarzem i wpatrywał się we mnie. To spowodowało że cały stres uleciał i zastąpiła go pewność, pewność że to z nim chce być do końca życia...

The end

Kochani, dziękuję wszystkim za to że jesteście ze mną. Każdy kto teraz to czyta, przeczytał całą opowieści, która mam nadzieję że się podobała. Czy rozstaniemy się na długo? Nieeeee, już niebawem pojawi się kolejna opowieść więc wypatrujcie info , a tak według Was to Alessandro czy Marco? Który skradł bardziej wasze serca?😄
Piszcie śmiało tutaj bądź na priv, buziaczki i do usłyszenia 😘

(nie)Pragnę Cię gangsterze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz