Rozdział 6

13.8K 361 1
                                    

Alessandro:

Schodząc widziałem jak Viki staje w obronie Belli, która aż trzęsie się ze strachu, po czym poleciała na podłogę. Skurwiel popchnął ją i mierzy ręką na Belle,kurwa przepycham się przez tłum ludzi i kiwam ochronie żeby poszli ze mną. Niestety nie zdążyłem i Bella dostała policzek, czyli już wiem z kim zabawię się tej nocy w piwnicy. Zaczął szarpać Belle w stronę wyjścia, ale nie dałem mu już dalej działać. Oderwałem śmiecia od niej i rzuciłem nim w stronę ochroniarzy
- do piwnicy z gównem - krzyknąłem i już go zabierali. Podbiegłem do Belli która siedziała skulona pod ścianą, chciałem ją dotknąć ale od razu się cofnęła
- Bella, spójrz na mnie - starałem się do niej mówić spokojnie ale w środku myślałem że eksploduje - Bella, maleńka to ja Alessandro- nadal miała zamknięte oczy, wpadła mi jedna myśl do głowy - piegusku- dodałem i bingo, powoli podniosła swój przerażony i smutny wzrok, z oczu leciały jej łzy, wyciągnąłem w jej stronę rękę - chodź do mnie piegusku, zabiorę Cię stąd - patrzyła niepewnie na mnie- chyba nie tchórzysz piegusku - dodałem, miałem nadzieję że to na nią zadziałała i znowu się udało, położyła na moją rękę swoją, tak delikatnie, tak subtelnie a mimo to czułem kurwa dreszcz i prąd przechodzący nagle w tym miejscu. Spojrzałem jej w oczy i widziałem lekką ulgę więc nie myśląc dłużej pociągnąłem ją prosto w moje ramiona i przytuliłem. Spięła się cała na początku, ale po chwili jakby oddawała się temu uczucie, jakby też to czuła,jasna cholera muszę przyznać że w tym momencie nic, ale to nic kurwa się innego nie liczy, czas stanął w miejscu a ja trzymam te kruchą istotę w swoich ramionach i jest mi dobrze, piekielnie dobrze. Wstałem z nią trzymając na rękach i szedłem w stronę biura, po drodze podbiegła Viki do nas
- co z nią?- zapytała zmartwiona
- to twarda dziewczyna, myślę że dobry drink się przyda - odpowiedziałem patrząc na nią a ona była zaskoczona moją odpowiedzią. Gdy tylko zamknęliśmy za sobą drzwi od biura, chciałem ją posadzić na kanapie ale wtedy to ona mnie zaskoczyła i mocniej się wtuliła we mnie
- co jest Bella? Tutaj jesteś już bezpieczna- wyszeptałem jej do ucha
- nie chce zostać sama, nie chce - wyszeptała drżącym głosem a mi zmiękły kolana usiadłem razem z nią na kanapie
- nie będziesz piegusku sama - odpowiedziałem jej - młoda zadzwoń do barmana o drinki dla Was - spojrzałem na siostrę a ona mrużyła oczy na mnie, po czym wyjęła telefon i już zamawiała alkohol. Muszę przyznać że tak mogę siedzieć cały czas, z Bella wtuloną we mnie
- Bella powiedz mi tylko czy to ten śmieć co Cię skrzywdził?- zapytałem spokojnie a ona od razu podniosła głowę i spojrzała w moje oczy, Chryste zaraz od tego wzroku oszaleję. Wahała się nad odpowiedzią, widzę to po niej - pokiwaj głową chociaż jak nie chcesz mówić - dodałem kładąc swoją dłoń na jej policzek, kurwa to był odruch bezwarunkowy, spięła się znowu, wiec szybko cofnąłem dłoń a ona pokiwała głową twierdząco. Kolejny mały sukces - on już nie istnieje Bella, już go nie spotkasz- dodałem poważnie a ona po prostu znowu schowała się w moich ramionach. Po chwili przyszedł barman z całą tacą drinków, popatrzyłem wymownie na Viki
- no co? Musimy się odstresować a jeden drink mi w tym nie pomoże - powiedziała biorąc od razu drinka i wypiła połowę naraz. Przewróciłem oczami na to
- Bella, wypij też, naprawdę dobrze to Ci zrobi, a później zawiozę Was do domu- patrzyłem na nią a ona niepewnie podniosła się i chwyciła pierwszy z brzegu, upiła spory łyk po czym się skrzywiła - powiedz mi Victorio dlaczego w ogóle same poszłyście do klubu, bo rozumiem że to Twój pomysł - spojrzałem na siostrę a ona wywróciła oczkami
- będziesz mi prawił morały teraz?- zapytała z ironią
- kurwa Viki mogło to się źle skończyć a ty się wkurzasz że morały chce Ci prawić? Belli mogło się coś stać - właśnie mnie olśniło że dostała od tego ścierwa w twarz, szybko obejrzałem jej policzki i było widać mocny ślad na lewym policzku. Kurwa! Zanurzyłem szybko palce w jednego drinka i wyjąłem z niego kostkę lodu po czym przyłożyłem do policzka Belli. Syknęła na to ale nie cofnęła się - o tym Victoria mówię, cud że kurwa tylko tak się to skończyło.
- ale nie mogę patrzeć przez pryzmat tego zdarzenia i zabunkrować się w domu , Alessandro to chore by było - dodała wymachując rękoma
- ale pomyślałaś o Belli? Naraziłaś ją na to wszystko, wiesz jak się boi a mimo to ją wyciągnęłaś do klubu jeszcze gdzie pełno tu napaleńców upitych, no kurwa gratulację!- krzyczałem już no szlag mnie trafia
- zgodziła się i poszła dobrowolnie Alessandro...
- gówno mnie to obchodzi, o czym ty myślałaś - przerwałem jej wkurwiony już na maksa
- Alessandro - usłyszałem delikatny szept- Alessandro - znowu dodała a ja w tym czasie mierzyłem się wzrokiem z Victorią- Alessandro Rafael Castello spójrz na mnie do jasnej cholery!- krzyknęła Bella a ja na to od razu spojrzałem na nią a Viki zaczęła się śmiać - twoja siostra mówi prawdę, chciałam spróbować wyjść ze swojej skorupy i zgodziłam się na to wyjście, to nie jej wina, skąd mogła wiedzieć że on tutaj będzie - mówiła patrząc mi w oczy a ja przepadłem w jej oczach.
- po prostu się martwię Bells, nie darował bym sobie gdyby coś Ci...znaczy Wam się stało - wybrnęłam szybko a ta mała wredota Viki parskneła śmiechem
- aleś Ty troskliwy braciszku- zadrwiła a ja chciałem ją udusić gołymi rękoma
- ale dzięki Tobie nic nic sie nie stało, dziękuję Alessandro - Chryste moje imię w jej ustach brzmi tak seksownie i zmysłowo!- wracajmy do domu, proszę - dodała a ja wstałem z nią i ruszyłem do wyjścia.
Musieliśmy jechać z ochroniarzem ponieważ Bella nie chciała mnie puścić więc , jeden z moich ludzi robił za szofera. Gdy tylko wróciliśmy do domu poszedłem zanieść Belle do jej pokoju a z nami poszła Viki, położyłem ją ostrożnie na łóżku i spojrzałem w oczy
- później do Ciebie zajrzę, a teraz Viki z Tobą zostanie - delikatnie ją pogłaskałem po policzku i wyszedłem, noo to czas się zabawić.
Poszedłem najpierw po whisky a później zszedłem do piwnicy. Gdy tylko przekroczyłem próg zauważyłem gówno poobijane i leżące na podłodze
- witam Pana, Panie Malcolm Santos,  dzisiaj zabawiamy się jak nigdy i uwierz mi zrobimy rekonstrukcję pewnych zdarzeń ale z tą różnicą że to ty będziesz ofiarą- powiedziałem mrocznym głosem a w jego oczach widziałem czyste przerażenie, mmmm cudowny widok. Udawałem że coś wącham
- czujecie chłopaki - zapytałem ochronę - tak śmierdzi strach - zaśmiałem się a chłopaki mi wturowali, on dzisiaj spotka samego diabła...

(nie)Pragnę Cię gangsterze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz