Rozdział 8

13.1K 359 1
                                    

Alessandro:

Jasna cholera! Nie mam pojęcia co mnie podkusiło żeby wejść do łazienki gdy tam była! Kurwa gdy byłem tak blisko niej to chciałem, ale to tak kurewsko chciałem posmakować tych pełnych ust! Jednak zaskoczyła mnie pytaniem w co ja gram, Bella myśli że to pozory, że udaję, albo pewnie że to żart?! Czego się mogłem spodziewać, tyle numerów co jej odjebałem jako dzieciak. Może jak ją przeproszę za to w łazience to inaczej na mnie spojrzy? Pierdole, mogę być zjebanym gangsterem ale w domu zawsze rodzice wpajali nam miłość, szacunek, ciepło i umiejętność mówienia, dziękuję i przepraszam. Zawróciłem do jej pokoju a tam przy łóżku stała Viki, która jak mnie zobaczyła to spoważniała
- zabłądziłeś braciszku- zapytała z ironią w głosie
- nie sądzę - powiedziałem hardo, nie dam się tej małej zołzie podejść- podeszła do mnie i zmrużyła oczy, z tą miną myśli że wygląda groźnie, ale dla mnie wręcz przeciwnie
- posłuchaj sobie Alessandro - szeptała i dźgała mnie palcem w klate - możesz być sobie Capo, wielkim gangsterem ale jeśli skrzywdzisz Belle to osobiście Cię zajebie - dodała a ja patrzyłem na nią jak na kosmitkę
- o czym Ty kurwa gadasz młoda? - również szeptałem żeby Bella nas nie usłyszała
- nie pierdol mi tu Alessandro, myślisz że jestem ślepa? Znam Cię całe życie więc nie oszukasz mnie. Ale ostrzegam Cię grzecznie póki co, Bells jest dla mnie jak siostra i to nie jest Panienka na jedną noc i next pleas. Dlatego jeśli myślisz tylko fiutem to od razu sobie daruj - groziła mi moja siostra a ja chciałem się zaśmiać a później wytłumaczyć wszystko ale wtedy usłyszeliśmy chrząknięcie. Spojrzeliśmy w stronę skąd dochodził dźwięk a tam stała kurwa bogini! Mokre włosy, ubrana tak jakby chciała mnie kusić specjalnie no ja pierdole, zaraz nie wytrzymam i naprawdę rzucę się na nią.
- kurwa - powiedziałem pod nosem na co Viki się zaśmiała i szybko wyszedłem. Musiałem inaczej źle by się to skończyło, a w spodniach już czułem jak robi mi się ciasno przez nią. Poszedłem szybko do lazienki pod zimny prysznic, zamknąłem oczy i ciągle widziałem ją w tym skąpym stroju, a mój kutas zamiast ochłonąć to stał cały czas, kurwa nie mam dzisiaj wyboru, wziąłem go w rękę i zwaliłem sobie sam myśląc o Belli, wyobrażając sobie że to jej ręka jest na mnie!
- Bella!- krzyknąłem gdy doszedłem, oparłem czoło o ścianę kabiny i oddychałem ciężko - co Ty ze mną robisz Russo - zapytałem na głos po czym umysłem swoje ciało i poszedłem założyć spodnie. Musiałem iść się napić bo inaczej nie zasnę, schodząc na dół usłyszałem głośny śmiech z pokoju Belli i ja pierdole jej śmiech sprawił że serce zaczęło bić mi szybciej. Chciałbym słyszeć ten śmiech każdego pierdolonego dnia, to jest najlepsza muzyka dla moich uszu.  Nalałem sobie całą szklankę mojej ulubionej whisky i wypiłem ją na raz,  poszedłem spać i całą noc śniła mi się ona, czuję się powoli jak stalker czy coś.
Mając nadzieję że uda mi się rano zjeść razem z nią śniadanie, myliłem się, na obiadzie też jej nie było i tak samo na kolacji. Zacząłem się zastanawiać czy wszystko z nią dobrze, ale ochrona mi przekazała że cały dzień spędziła z Viki poza domem. Ok jutro też piegusku jest dzień, nie uciekniesz mi. Jakże mylne były moje kalkulacje ponieważ nie spotkałem jej przez kolejny dzień i następny też nie, aż nastała niedaiela kurwa a ja zacząłem popadać w paranoję! Odnoszę też wrażenie że ona nie chcę mnie spotkać i robi to specjalnie...ale z drugiej strony w końcu miała tylko tydzień urlopu więc możemy korzysta z niego. Zszedłem rano do jadalni i w końcu ją zobaczyłem, była ubrana cała na czarno, w rękach trzymała bukiet róż, o czymś zapomniałem? Niee urodzony ma za trzy miesiące więc to nie to. Spojrzałem na jej twarz i widziałem ogromny smutek, jasna cholera kogo mam zajebać żeby pojawił się tam uśmiech?!
- pojedziemy razem kochana, też złożymy na ich grobie kwiaty - usłyszałem nagle głos mojej matki.
- dzisiaj jest kolejna rocznica śmierci jej rodziców - powiedziała Viki, która pojawiła się nagle koło mnie- przeżyła ich śmierć strasznie i co roku jest to samo, cały dzień jest smutna, przygnębiona i jeździmy razem na ich grób. W ten sposób ją wspieramy w tym ciężkim dniu, więc proszę Cię o jedno, daj jej dzisiaj spokój - i poszła przytulić Belle, a może ja też chce ją przytulić, pocieszyć i odebrać chociaż trochę tego bólu? Nie zastanawiałem się nad tym co robię, pobiegłem się ubrać po czym dopytałem się ochrony na który cmentarz pojechali, więc ruszyłem w tamtą stronę. Nie pozwolę jej być samej chociaż na sekundę, gdy ona cierpi. Po drodze dostałem telefon od Roberto, to jeden z moich ludzi od transportu
- co jest, nie mam teraz czasu - zapytałem zaraz po odebraniu telefonu
- szefie jest problem z kontenerem z Malediwy, Został zrabowany - powiedział na wdechu
- co kurwa? Jak to do kurwy nędzy zrabowany?- krzyknąłem wkurwiony
- niech szef przyjedzie to sam zobaczy - dodał
- nie mogę teraz- warknąłem, kurwa!
- ale szefie...
- powiedziałem że teraz nie mogę do huja!- krzyknąłem na całe gardło, przerywając mu - zrób zdjęcia i spisz szczegółowy raport ile brakuję i wieczorem chce mieć wszystko na biurko - i rozłączyłem się , no ja pierdole co za kutas chce mi się narazić?!
Nie miałem czasu dłużej się zastanawiać nad tym teraz bo dojechałem na cmentarz. Wysiadłem szybko i poszedłem szukać Belli, po około 5 minutach szukania znalazłem ją, akurat moi rodzice i Viki ją przytulali i zaczęli odchodzić. Widziałem jak Bella odprowadza ich wzrokiem i gdy tylko zniknęli jej z pola widzenia ona upadła na kolana chowając twarz w swoje dłonie. Ruszyłem szybkim krokiem w jej stronę i pierdole słowa mojej siostry, nie dam jej dzisiaj spokoju, nie w takiej chwili gdzie potrzebuję wsparcia, albo chociażby rękaw w który się wypłacze. Gdy byłem już przy niej, uklęknąłem przy niej i oplotłem ją swoimi ramionami, wystraszyła się na początku i szybko spojrzała na mnie. Widziałem w jej oczach zaskoczenie, zdziwienie ale po chwili wybuchła ogromnym płaczem a mi serce nieomalże pękło
- ciii piegusku, jestem przy Tobie - i przytuliłem ją tak mocno jak tylko mogłem, jakbym chciał ją ochronić przed wszystkim.
- pomóż mi Alessandro- wyszeptała łamiącym się głosem - pomóż mi odnaleźć mordercę rodziców- popatrzyła na mnie a ja wiedziałem że dla niej przeszukam nawet piekło a odnajdę tego skurwysyna

(nie)Pragnę Cię gangsterze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz