Rozdział 10

13K 334 5
                                    

Alessandro:

Głupek, debil, idiota, kretyn!! Kurwa ona przeżywa dzisiaj ciężkie chwilę a ja zachowuję się jak ten ostatni niewyżyty nastolatek , a miałem powoli zbliżyć się do niej. Tylko jakoś przy Belli nie umiem racjonalnie myśleć, źle z Tobą Castello, bardzo źle. Jednak czy żałuję? Oczywiście że nie, ewentualnie mogę żałować że nie udało mi się jej pocałować!
- coś jeszcze szefie Wam potrzeba? Może mam zostać?- wyrwał mnie z zamyśleń Felix.
- możesz wracać, dzięki - jak zawsze odpowiedziałem bez emocji. Moi ludzie mają wiedzieć kto jest ich szefem i gdzie jest każdego miejsce, dlatego ja w swojej pracy nie jestem typem miłego człowieka
- dobrze, narka Bells - pomachał do Belli a ja chciałem na to ujebać mu te rękę, a tym bardziej widząc jak z uśmiechem Bella mu również pomachała, noo kurwa wiem kto już tak szybko się z nią nie zobaczy, będzie robił tyle poza domem. Gdy w końcu wyszedł spojrzałem szybko na Belle a ona chowała zakupy do lodówki, szafek...szczerze krzątała się po tej kuchni jak prawdziwa Pani tego domu i ten widok mi się podoba. Nagle zaczęła wyciągać garnki i inne potrzebne jej rzeczy po czym bez patrzenia na mnie oznajmiła
- Alessandro ja zrobię nam obiad a Ty proszę rozpal w kominku - i zaczęła coś kroić, wzdychnąłem ciężko i najpierw poszedłem przebrać się w dresy, trzeba porąbać pare pni, żeby mieć drewno do kominka. Schodząc na dół już czułem przyjemne zapachy z kuchni a Bella była tak skupiona że nie zauważyła jak wychodzę, albo udawała po tej sytuacji z niedawna. Poszedłem na tył domku, ponieważ tam w małej szopie zawsze były zostawiane pieńki na kolejny raz, wziąłem 5 dorodnych, siekierę i zacząłem je rąbać. To mnie trochę odprężyło, wyrzuciłem przy tym całą swoją frustrację...poukładałem porąbane drewno i zanim poszedłem do domu zdjąłem koszulkę która była cała już mokra. Na koszulkę położyłem sporą ilość porąbanego drewna i poszedłem do domu, gdy wszedłem Bella spojrzała na mnie i widziałem jak zamilkła a po chwili wypadła jej łyżka z ręki po czym dodatkowo wkradły się na jej poliki rumieńce. Noo i teraz wiem że jakoś działam na nią, to już coś. Błądziła wzrokiem po mojej nagiej, mokrej klacie
- zrób sobie zdjęcie piękna, na dłużej starczy - powiedziałem uśmiechając się łobuzersko
- starczy to może być uwiąd a Ty mógłbyś się ubrać, za chwilę podam obiad - powiedziała szybko i się odwróciła. No mam z tego ubaw, bo jej próby udawania twardej jakoś słabo jej wychodzą.
Z uśmiechem na ustach poszedłem do kominka i zacząłem w nim rozpalać ogień, ja ciągle czułem jak jest gorąco ale to chyba sprawka Belli, ona tak na mnie działa.
- auć, cholera - usłyszałem syknięcie Belli więc szybko tam podbiegłem. Szybko zawijała palec w ręcznik papierowy i przeklinała pod nosem
- pokaż to proszę - powiedziałem podchodząc do niej
- nie trzeba, dziękuję, zaraz to ogarnę - odpowiedziała nie patrząc na mnie
- nie bądź taka uparta i daj sobie pomóc Bella - byłem już za jej plecami - wiem jak nie przepadasz za widokiem krwi - wyszeptałem jej w ucho na co zadrżała...mmm coraz ciekawiej
- nic o mnie nie wiesz Alessandro, zmieniłam się- szepnęła i odwróciła się w moją stronę podając mi rękę. Widziałem jak ręcznik już był nasiąknięty jej krwią, więc najpierw chwyciłem ją w pasie i szybko posadziłem na blacie, pisneła na to
- nie patrz na to, za chwilę wracam idę po apteczke- powiedziałem szybko a ona od razu zamknęła oczy i przytakneła mi na znak zgody. Pobiegłem do łazienki na piętrze i wyjąłem apteczkę z szafki po czym ruszyłem na dół. Zastałem ją w tej samej pozycji jak wychodziłem, więc poszedłem i wziąłem jej rękę w swoją, zadrżała na mój dotyk co bardzo mnie cieszy
- wiem że cieszy Cię moja słabość ale daruj sobie te głupie uśmieszki - powiedziała cicho mając nadal zamknięte oczy...ja się pytam skąd ona wie że się uśmiecham?
- nie cieszy mnie Twoja słabość, nigdy mnie to nie cieszyło - powiedziałem opatrując jej palec. Gdy skończyłem naklejać plastry, podmuchałem i pocałowałem jej palec w który się skaleczyła i miałem wrażenie że minimalnie drgnęły jej kąciki ust ku górze - operacja zakończona sukcesem, palcjentka przeżyje - dodałem żartobliwie żeby rozładować te gęstą atmosferę
- dziękuję doktorze Castello, w ramach podziękowania za ratunek zapraszam na obiad - mówiąc to otworzyła powoli oczy i lekko się uśmiechnęła a ja myślałem że dostałem właśnie skrzydła i zaraz zacznę latać ze szczęścia kurwa! Bella uśmiechnęła i to do mnie!
- to chyba zacznę regularnie Panią ratować, Panno Russo - wziąłem ją w pasie i zdjąłem z blatu, stała przede mną patrząc mi w oczy, po chwili odchrzaknęła i wyminęła mnie
- umyj ręce a ja zaniosę nasz obiad - powiedziała szybko i już brała talerze. Raz dwa umyłem ręce i wnet pobiegłem do tego stołu, marząc o tym żeby znowu uśmiechnęła się do mnie. Usiadłem i spojrzałem na swój talerz, chryste danie wygląda jak z jakiejś topowej restauracji, stek z kością polany jakimś sosem i obsypany ziołami, do tego puree ale nie z ziemniakówa lekko czerwony kolor ma ale ułożone jak z jakiejś formy i pomidory z mozzarellą nosz jeśli będzie smakowało tak bosko jak wygląda i pachnie to ona zostaje moją żoną...znaczy no...
- nie jest zatrute Alessandro, możesz śmiało jeść - powiedziała wkładając sobie porcje do buzi
- podziwiałem po prostu to danie, wygląda obłędnie - odpowiedziałam i również włożyłem kawałek mięsa z  tym puree do buzi i o kurwa jego mać! Zajebisty kulinarny majstersztyk! Niebo w gębie! Kiedy ona nauczyła się tak gotować, przecież mogłaby pracować jako szef kuchni w najlepszych restauracjach a nie jako kelnerka w kawiarni no ja pierdole!- Bella dawno nie jadłem tak boskiego jedzenia - powiedziałem z pełną buzią na co ona się zaśmiała, tak cholernie pięknie się zaśmiała
- weź nie gadaj głupot - machnęła ręką
- kwiatuszku w tych kwestiach ja nie żartuje, to jest niebo w gębie, dlaczego mając taki talent kulinarny pracujesz jako zwykła kelnerka - zapytałem patrząc na nią a ona była tym zaskoczona
- tak jakoś wyszło, nie lubię się tym chwalić, sporo nauczyła mnie mama a po jej śmierci szkoliłam się namiętnie z jej przepisów. Jedna z nielicznych rzeczy po mamie które zabrałam ze sobą, całe pudło jej autorskich przepisów - uśmiechnęła się blado - ale dziękuję za miłe słowa i cieszę się że Ci smakuję Alessandro - i wróciła do jedzenia.
Postanowiłem że pomogę jej z pracą,mam kilku dobrych znajomych menadżerów topowych restauracji, więc nie będzie z tym problemu, a jak nie to kupie jej jakąś restauracje i dam w prezencie!

(nie)Pragnę Cię gangsterze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz