- § 33 -

1.2K 108 88
                                    

Jocelyn

Noc w hotelu spędziliśmy na oglądaniu filmu. A nawet kilku. Carl stwierdził, że nie chce siedzieć sam, więc już kilka minut po naszym przyjeździe, pokój mój i Jaya stał się też jego pokojem. Włączył wtedy znaleziony przez siebie film, który później razem z Jayem żwawo komentował. Jay cmokał z niezadowoleniem na przedstawione tam prawne wątki, a Carl ubolewał niemal nad każdą sceną, gdzie była ukazana mafia, mówiąc, że to przecież tak nie wygląda. Po chwili jednak dodawał „no tak, Włosi". To chyba miało być wyjaśnieniem tego wszystkiego.

Nie miałam pojęcia, kiedy zmęczenie wzięło górę i zasnęłam. Obudziłam się zdecydowanie zbyt blisko Jaya, czując jego szczelnie obejmującą mnie rękę. Carl za to leżał rozwalony na całym łóżku, chyba śliniąc moją połowę. Jedna jego noga spoczywała na mojej i jego brata.

Spali, wyglądając tak zdecydowanie zbyt... normalnie. Nie żebym się spodziewała, że na czołach będą mieli wypisane drukowanymi literami MAFIA, jednak wyglądali jak normalni bracia, cieszący się każdą najzwyklejszą chwilą.

Zamknęłam oczy, nie chcąc ich jeszcze budzić. Chciałam, by ta chwila spokoju trwała znacznie dłużej. Dla nas wszystkich.

Musiałam znowu zasnąć, bo kiedy otworzyłam oczy, Jay i Carl już nie spali, będąc teraz w trakcie rozmowy.

- La Sargo niedługo powinni dać nam znać, jak mają się sprawy. Ettore pewnie dostał już swój prezent.

Jay przytaknął na słowa brata.

- Dostał i pewnie wie, co będzie naszym następnym krokiem. - Jego spojrzenie opadło na moją twarz, ale jego kciuk nie przestał kreślić kojących okręgów na mojej ręce. - Obudziliśmy cię?

- Nie - odpowiedziałam, wciąż nie zmieniając swojej pozycji. - Która godzina?

- Zaraz będzie dwunasta i niedługo będziemy musieli się zbierać.

No tak, spotkanie z ich rodzicami.

Podniosłam się do pozycji siedzącej, przecierając jeszcze zaspane oczy. Musiałam pewnie wyglądać jak ledwo żywa.

- Właśnie, Jocelyn. - Głos Carla od razu zwrócił moją uwagę. - Ogarniałem wczoraj wszelkie opłaty i przy okazji opłaciłem twoje mieszkanie wraz z rachunkami. Jeżeli jest coś jeszcze, to daj mi znać, a załatwię to.

W jednej chwili całkowicie się rozbudziłam. Opłacił? To wszystko? I to jeszcze „przy okazji"?

Otworzyłam usta, chcąc powiedzieć, że wcale nie musiał i wszystko mu zwrócę, gdy tylko dostanę swoją marną wypłatę, ale palec Jaya znalazł się na moich ustach, uciszając mnie.

- Gdyby nie zrobił tego on, zrobiłbym to ja. Przyjmij chociaż tyle. Opłacenie kilku rachunków to naprawdę nie jest nic wielkiego.

Dla tych dwóch? Na pewno nie. Dla mnie? Była to kolejna ogromna pomoc.

Mimo to zmusiłam się, by rozluźnić spięte mięśnie i przytaknęłam.

- Dziękuję. To naprawdę duża pomoc. Będę miała więcej czasu, by znaleźć jakąś nową pracę.

Bo musiałam. Nie mogłam przecież polegać ciągle na nich. A ostatnio robiłam to zbyt często.

Dostrzegłam, jak bracia zerkają na siebie. To była jedynie krótka chwila, nim usłyszałam głos Carla.

- Nie przejmuj się tym na razie. Wszystko po kolei.

Jedna sprawa na raz. Ta mogła teraz poczekać na swoją kolej.

Sandersowie | TOM 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz