~7~

443 20 0
                                    

29.04.2024r.

Pov. Fausti 

Dzisiaj w końcu mogę wyjść ze szpitala. Niby tylko zwykłe omdlenie a trzymali mnie aż trzy dni. Nudziło mi się już w tym szpitalu, przygnębiała mnie ta monotonność i brak koloru. Ale fakt, że jest wszystko w porządku mnie pocieszał. Wika miała być za pół godziny, mówiłam jej, że nie musi po mnie przyjeżdżać, ale dziewczyn się uparła. Czekałam już spakowana na lekarza, który miał przynieść mi wypis. Zaczęłam przeglądać instagrama, gdy do sali, w końcu przyszedł mężczyzna.

L: witam, proszę to pani wypis wraz ze wszystkimi wynikami badań- powiedział dając mi kartki- jak się panienka czuję?- zapytał 

F: w porządku, dziękuję- uśmiechnęłam się do mężczyzny 

L: proszę się oszczędzać i nie denerwować. Tak jak mówiłem spacery, świeże powietrze i zero stresu- spojrzał na mnie spod okularów 

F: oczywiście- teraz najważniejsze było nasze zdrowie. Byłam wdzięczna, że nie stało się nic poważnego. Postanowiłam stosować się do zaleceń lekarza. Największym problemem, może być jednak, że nie mogę się denerwować. Ostatnio jestem cała w stresie. A fakt, że Bartek mnie szuka dolał oliwy do ognia. Rozmawiałam z moją mamą, powiedziała, że nic mu nie powiedziała, ale gdy dowiedział się, że wyjeżdżam wydawał się zrezygnowany. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Czułam się jak hipokrytka, nie chciałam mu mówić, ale z drugiej strony chciałam, żeby był przy mnie. Chciałam aby był szczęśliwy, ale ze mną, z nami...

W: nad czym tak myślisz?- wystraszyłam się, nawet nie zauważyłam kiedy weszła do sali 

F: o hej Wiczka- podeszłam i ją przytuliłam- długo tak stoisz?- dopytałam

W: wystarczająco, żeby wiedzieć o czym rozmyślałaś- powiedziała patrząc mi w oczy. Skąd ona to wie. Czasami miałam wrażenie, że jest jakąś czarownicą i ma magiczne moce- gotowa?- zapytała 

F: tak, chyba wszystko mam- powiedziałam rozglądając się po pomieszczeniu- możemy iść- wyszłyśmy z sali i ruszyłyśmy do windy. Wika powiedziała, że nie musimy dzwonić po taksówkę, bo przed szpitalem był postój. Co znaczyło, że nie musimy się spieszyć. Więc, gdy wyszłyśmy z windy, postanowiłam  skorzystać jeszcze z toalety. 

Pov. Bartek 

Właśnie mam zmieniane ostatnie opatrunki i w końcu wychodzę z tego szpitala. Nie żeby było jakoś tragicznie, ale sam fakt pobytu tutaj mnie załamywał. Miałem dużo czasu na przemyślenie sobie paru kwestii. Głównie w moich myślach była Fausti. Zastanawiałem się czy los dał mi znak, abym o niej zapomniał, czy wręcz przeciwnie. Stwierdziłem, że życie zweryfikuje jak ma być, a ja będę czekał na rozwój sytuacji. W głębi duszy liczyłem, że będziemy jeszcze razem, albo chociaż będzie dane mi ją zobaczyć. Z zamysłu wyrwał mnie dźwięk przychodzącego SMS'a. Patryk napisał, że będzie za jakieś 10 minut. Postanowiłem, więc ruszyć do windy i poczekać na niego na świeżym powietrzu. Przy wyjściu ze szpitala moją uwagę przykuła jednak pewna dziewczyna, do której pomimo wahania postanowiłem podejść. 

Pov. Wika 

Siedziałam z nosem w telefonie, czekając na Fausti. Nagle zobaczyłam cień jakiegoś mężczyzny stojącego nade mną. Nie wiedziałam o co chodzi, bałam się spojrzeć w górę. Czułam na sobie jego wzrok, gdy ten w końcu postanowił się odezwać, a ja zamarłam 

B: Wika?- powiedział niepewnie, a ja spojrzałam w górę. Nie wiedziałam co robić, Fausti w każdej chwili mogła wyjść z toalety, Bartek mógł ją zobaczyć. Wiedziałam, że jeśli do tego dopuszczę, będę już martwa

~Despite the storms~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz