~8~

503 17 4
                                    

29.04.2024r.

Pov. Patryk
Bartek zaproponował wspólny obiad Wice. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Niby miałem ochotę go zabić, ale z drugiej strony byłem  szczęśliwy, że spędzę trochę czasu z dziewczyną. Mimo wszystko dziwnie się czułem przy niej, bo w końcu to ja ją zraniłem. Wtedy straciłem uczucia, a teraz czułem jakieś dziwne endorfiny w jej obecności. Moment w którym leżeliśmy na ziemi, przez upadek dziewczyny przyprawiał mnie o dreszcze. Chciałem aby ta chwila trwała wiecznie. Z zamysłu wyrwał mnie głos czerwonowłosej
W: to co jedziemy?- zapytała podchodząc do nas
P: gdzie?- wypaliłem- to znaczy na obiad czy do ciebie- język mi się plątał
B: Patryk chciał zapytać, czy chcesz, żeby odwiózł cię do domu, czy znajdziesz jeszcze siły na wspólny obiad- oznajmił mój przyjaciel, szturając mnie w ramię
P: tak właśnie to miałem na myśli- uśmiechałem się do dziewczyny
W: w sumie to zjadłabym w końcu coś porządnego- powiedziała uśmiechnięta, a moje serce zaczęło bić szybciej
B: no i super. Prawda Patryk?- zapytał
P: tak, tak- powiedziałem- daj tą swoją torbę i chodźmy- powiedziałem do Bartka, a ten tylko wzdychnął
B: ja mam jedną rękę sprawną, poradzę sobie- oznajmił- lepiej pomóż Wiktorii- dodał i popatrzył w jej kierunku
W: nie trzeba poradzę sobie-
P: nalegam- uśmiechnąłem się szarmancko, a dziewczyna w końcu się zgodziła. Szliśmy do samochodu w ciszy, co jakiś czas spoglądając na siebie z uśmiechem. Doszliśmy do auta i wsiedliśmy do środka- to dokąd jedziemy? Tym razem pytam o restauracje- oznajmiłem z uśmiechem
B: wiecie co, trochę zaczęła boleć mnie głowa- powiedział Bartek- mógłbyś odwieźć mnie jednak do domu?- zapytał a ja spojrzałem na niego pytająco
W: może chcesz wrócić do szpitala?- zapytała zaniepokojona Wika
B: nie nie spokojnie, to pewnie zwykłe przemęczenie- oznajmił chłopak- to co możemy tak zrobić?- zapytał patrząc na mnie
P: jasne- powiedziałem- a na pewno poradzisz sobie sam?- zapytałem zmartwiony
B: tak, pójdę spać i będzie lepiej, a wy nie psujcie sobie planów i jedźcie na ten obiad- uśmiechnął się i wtedy zrozumiałem, że coś kręci, ale nie chciałem tego drążyć przy Wice. Ruszyliśmy więc w kierunku mieszkania Bartka. Postanowiłem odprowadzić go do domu i przy okazji zapytać, o co mu chodziło.
B: pa Wiczka- powiedział Bartek wysiadając z samochodu
W: do zobaczenia Bartuś- odpowiedziała mu dziewczyna
P: zaraz wracam- oznajmiłem dziewczynie, a ta się uśmiechnęła- co ty odwalasz?- spytałem przyjaciela
B: yy otwieram drzwi- zaśmiał się
P: wiesz, że nie o to mi chodzi- powiedziałem- czemu nie jedziesz z nami i nie próbuj mi wmawiać, że boli cię głowa, bo widzę, że coś kręcisz- syknąłem w jego kierunku
B: bo widzę jak na siebie patrzycie- oznajmił ze spokojem- sam mówiłeś, że nadal ją kochasz
P: ale ona mnie nie- chłopak się zaśmiał
B: Patryk ty udajesz czy naprawdę jesteś taki ślepy?- spytał retorycznie- widzę jak na ciebie patrzy- powiedział a ja poczułem, że się czerwienie- a teraz nie każ jej już czekać tylko tam idź- pchnął mnie w kierunku wyjścia. Nic już nie powiedziałem tylko ruszyłem do samochodu. Byłem na niego wściekły, ale myślałem też o tym co mi powiedział. Co jeśli ma rację. No nic nie będę o tym teraz myślał, wolę cieszyć się chwilą
P: to co na co masz ochotę?- spytałem wsiadając do samochodu, a dziewczyna podskoczyła
W: jezu ale mnie wystraszyłeś- powiedziała z przerażeniem, po czym wybuchliśmy śmiechem- hym może carbonara?- zaproponowała uśmiechnięta
P: perfekcyjnie- odpowiedziałem i ruszyłem w kierunku najlepszej włoskiej restauracji. Co jakiś czas zerkałem na dziewczynę. Uśmiechała się pod nosem grzebiąc coś w telefonie. Była taka piękna w tej swojej niewinności. Jechaliśmy w ciszy, którą dziewczyna w końcu postanowiła ją przerwać
W: zrobił to specjalnie prawda- zaśmiała się
P: Bartek?- zapytałem, a dziewczyna kiwnęła głową twierdząco- pewnie tak- powiedziałem udając, że nie mam o niczym pojęcia, na co ona tylko się uśmiechnęła. Ponownie zapadła cisza. Zastanawiałem się czemu, dziewczyna zgodziła się na obiad tylko ze mną, skoro widziała, że Bartek zrobił to specjalnie. Podejrzewałem, że ma w tym jakiś cel. Liczyłem jednak, że mimo wszystko chce też spędzić, czas ze mną. Przecież gdyby nie chciała, to by jej teraz tutaj nie było. Rozmyślałem tak, aż w końcu dojechaliśmy na miejsce. Z tego wszystkiego zapomniałem, że trzeba tu zarezerwować stolik, na szczęście mieli akurat jeden wolny i po dłuższych namowach zgodzili się nas przyjąć. Lubiłem tą restauracje, kojarzyła mi się z najlepszymi czasami związku mojego i Wiki. Oboje zamówiliśmy to samo. Czekając na zamówienie chciałem jakoś zacząć rozmowę, tylko nie bardzo wiedziałem jak. Na szczęście dziewczyna mnie wyręczyła
W: dalej jest tu tak samo pięknie i klimatycznie- przerwała ciszę- kojarzy mi się z fajnymi wspomnieniami- dodała rozglądając się po restauracji
P: mi właśnie też- uśmiechnąłem się. Chciałem jej tyle powiedzieć, jednak wiedziałem, że nie mogę- kojarzy mi się z tobą, z nami- wydusiłem z siebie patrząc jej w oczy, dziewczyna chwyciła mnie za dłonie i się uśmiechnęła. Imponowało mi to, że jest taka śmiała. Nie rozumiałem jak kiedyś mogło mi to przeszkadzać. Chciałem trwać w tej chwili jak najdłużej. Jednak przerwał nam kelner przynoszący nam posiłek, przez co dziewczyna się speszyła i zabrała swoje dłonie z moich

Pov. Wika
Jedliśmy w ciszy. Jednak moje myśli nie dawały mi spokoju. Chłopak wzbudzał we mnie niesamowite emocje. Czułam się przy nim pewnie i bezpiecznie. Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek po naszym zerwaniu będziemy siedzieć wspólnie na obiedzie i to jeszcze sam na sam wpatrując się sobie w oczy. Gdy skończyliśmy posiłek chłopak zaproponował, żebyśmy przeszli się do parku nieopodal. Niepewnie, ale się zgodziłam. Był to mało zaludniony skrawek zieleni.
P: może usiądziemy- chłopak wskazał na ławkę przy mini fontannie
W: pewnie- ruszyliśmy w jej kierunku- jak tu pięknie- zachwycałam się widokiem na różowawe niebo
P: tak to prawda- powiedział- lubię to miejsce- oparł się o ławkę lekko mnie obejmując. Nie przeszkadzało mi to. Tęskniłam za jego dotykiem
W: często tu przychodzisz?- zapytałam przekręcając głowę w kierunku blondyna
P: przychodzę tu głównie, gdy muszę coś przemyśleć. To wyjątkowe miejsce- powiedział patrząc mi w oczy- a pokazała mi je nikt inny jak Kubicki- wzdychnął- podobno przychodził tu z Faustyną jeszcze za czasów starego genezie i starego domu. Wtedy, gdy  jeszcze nikt z nas nie podejrzewał jak to się zakończy- chłopak posmutniał
W: brakuje mi tego- powiedziałam smutno- masz z kimś jeszcze kontakt, no oprócz Bartka- zapytałam
P: raczej nie, czasem pisze ze Świeżym, czy Oliwierem, ale to już nie to samo- miał takie smutne oczy- brakuje mi ich czasem jak cholera, no ale chociaż mam Bartusia- uśmiechnął się lekko. Pomyślałam teraz albo nigdy
W: właśnie jak on sobie radzi?- zapytałam
P: nie radzi- powiedział szybko- jest lepiej, ale on dalej ją kocha i nie pozbędzie się tak szybko tego uczucia- powiedział- coś o tym wiem- dopowiedział patrząc na mnie
W: t-tak ja też- zadrżał mi głos, a chłopk położył mi rękę na kolano i zaczął nią jeździć góra dół, powodując tym u mnie dreszcze
P: żal mi go, pogubił się. Chciał o nią walczyć, ale chyba po mału traci nadzieję- powiedział smutno- a jak Faustyna?- zapytał po chwili. Wiedziałam, że nie mogę powiedzieć mu prawdy, ale nie chciałam też kłamać- tylko nie mów mi, że nie macie kontaktu, bo wiem że jest inaczej- oznajmił, a ja zastanawiałam się skąd
W: jak to?- zapytałam zszokowana
P: no co się tak patrzysz, nie trudno się domyślić, nawet mi- zaśmiał się- no to jak?- powtórzył pytanie
W: też się pogubiła- powiedziałam niepewnie- nie bardzo wie, czego chce od życia- kontynuowałam
P: to prawda, że wyjeżdża?- dopytał
W: teraz to raczej niemożliwe- rzuciłam bezmyślnie
P: dlaczego?- zapytał, a ja prawie wypaplałam jej największą tajemnicę
W: ma jakieś problemy z paszportem- powiedziałam niewiele myśląc. Na szczęście chłopk chyba to łyknął
P: myślisz, że są jeszcze jakieś szanse dla nich na bycie razem?- zapytał
W: nie wiem, ale w głębi duszy na to liczę- powiedziałam to co myślę- wydaje mi się, że to wszystko co się teraz dzieje nie jest przypadkiem i los ich jeszcze połączy w jedność- powiedziałam, dopiero potem myśląc, co dokładnie padło z mych ust
P: też tak myślę- powiedział- i mam nadzieję, że nie tylko ich- dodał przybliżając się do mnie. Pod wpływem wszystkich emocji jakie mi ostatnio towarzyszą, postanowiłam dać ponieść się chwili. Wbiłam się w usta chłopaka, a ten natychmiastowo oddał pocałunek. Był on pełen żalu i miłości, która nadal w nas była. Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Widziałam, że jemu też. Jednak żadne z nas nie chciało przerwać tego momentu. Całowaliśmy się aż zabrakło nam tchu. Oderwaliśmy się od siebie i wtuliliśmy mocno w swoje ramiona
P: brakowało mi tego- powiedział chłopak chwytając moją twarz w dłonie i patrząc mi głęboko w oczy
W: mi też, nawet nie wiesz jak bardzo- powiedziałam dławiąc się łzami. Siedzieliśmy tak przytuleni, patrząc sobie w oczy. Czas się dla nas zatrzymał. Nic nie miało dla mnie aktualnie znaczenia. Tylko ja i on- my...

Autorka: Za nami pierwszy wspólny tydzień. Dajcie znać co sądzicie tej książce.
                             Udanego tygodnia🩷

~Despite the storms~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz