~31~

338 20 14
                                    

18.06.2024r.

Pov. Fausti
Wczorajsza wizyta u ginekologa przebiegła pomyślnie. Z naszą córeczką jest wszystko dobrze. Rośnie i rozwija się prawidłowo, a jej energiczne zachowanie w brzuszku nie powinno nas niepokoić. Badania też wyszły w porządku. Nasza gwiazdka jest zdrowa i to najważniejsze. Trochę mnie to uspokoiło. Jest jednak jeden problem, lekarz poinformował nas, że nasza córka jest już praktycznie gotowa do przyjścia na świat. Pan Marek powiedział, że dzieci często rodzą się wcześniej i nie ma w tym nic złego, ale nie jest to też wskazane. Zapewnił jednak, że jeśli odbędzie się to wszytko w odpowiednich warunkach i z odpowiednią opieką, to wszytko będzie dobrze. Maluch w 8 miesiącu ciąży jest już w pewnym stopniu przystosowany do przyjścia na świat. Muszę jednak uważać i postarać się, aby utrzymać ją w brzuszku jak najdłużej. Czuję, że nie będzie to należało do najprostszych. Wolałam być już przygotowana na wypadek gdyby faktycznie rozwiązanie miało przyjść szybciej. Postanowiliśmy jechać dzisiaj z Bartkiem na zakupy, po niezbędne rzeczy, których nam jeszcze brakuje, a jest ich sporo. Właśnie porozmawiałam też szczerze z chłopakiem o tym jak się czuje. Wytłumaczyłam mu, że moje zachowania spowodowane są strachem i niepewnością, tego co będzie. Na szczęście chłopak mnie zrozumiał. Zapewnił mnie też, że niezależnie od tego co będzie zawsze mogę na niego liczyć. Kochałam tą jego dojrzałość i podejście do tak ważnych spraw. Mimo, że obawy i tak zostały to wiedziałam jednak, że mam wsparcie najważniejszej dla mnie osoby. Wiedziałam, że choćby cały świat się od nas odwrócił, dopóki jesteśmy razem nic nam nie straszne..
Jesteśmy właśnie w trzeciej krakowskiej galerii. Widziałam po chłopaku, że jest już zmęczony tymi zakupami, ale tego nie okazuje i twardo za mną chodzi
F: Bartuś jeśli chcesz możemy już wrócić do domu- powiedziałam spoglądając na bruneta
B: a mamy już wszytko?- spytał
F: nie, ale..
B: no właśnie- przerwał mi- czyli zostajemy póki nie będzie wszystkiego- uśmiechnął się
F: ale widzę, że już cię męczą te zakupy- oznajmiłam
B: słucham- oburzył się chłopak- po pierwsze wcale nie jestem zmęczony tylko się zamyśliłem- dodał- po drugie wolę chodzić tu teraz z tobą, niż sam gdy ty będziesz w szpitalu, a ja byłbym jak dziecko we mgle- kontynuował- a po trzecie jeśli ktoś tu może być zmęczony to tylko i wyłącznie ty- uśmiechnął się i złożył pocałunek na moich ustach
F: masz trochę racji- mruknęłam- jestem już trochę zmęczona i czuję że nogi mi już puchną- oznajmiłam
B: w takim razie zapraszam- chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku kanap
F: Bartek, ale nie mamy tyle czasu, za niedługo zamykają- oznajmiłam, gdy doszliśmy do miejsca spoczynku. Chłopak nic nie odpowiedział tylko zaczął chyba nad czymś myśleć
B: daj mi tą listę- powiedział nagle
F: co- mruknęłam
B: no zakupów- dodał- ty sobie odpoczniesz, a ja dokończę zakupy- oznajmił radośnie
F: przecież przed chwilą sam powiedziałeś, że jakbyś robił je sam to błądził byś jak dziecko we mgle- powiedziałam zdziwiona nagłą zmianą chłopaka
B: ale to co innego- przewrócił oczami- teraz tu jesteś i w każdej chwili mogę zadzwonić, albo nawet podejść- powiedział- po za tym powinnaś dać mi się wykazać- uśmiechnął się głupio, a ja nie mogłam mu odmówić
F: no dobrze- powiedziałam i wręczyłam mu listę
B: dziękuję- widziałam radość w jego oczach- za niedługo wracam- pocałował mnie w czoło i zniknął w tłumie. Nie sądziłam, że chłopak będzie miał taką chęć na robienie zakupów. Cieszyłam się jednak, że mogę choć chwilę odpocząć. Na liście nie zostało dużo rzeczy, także wiedziałam, że chłopak na pewno sobie poradzi.
Siedziałam już jakieś 20 minut i powoli zaczynało mi się nudzić. Telefon nie umiał zapewnić mi odpowiedniej rozrywki. Chociaż sama nie wiem co chciałbym robić. Chciałam być już w domu i wtulić się w mojego bruneta. Miałam ochotę na miły wieczór z chłopakiem, a nie nudny w jakiejś durnej galerii. Mój humor zmienił się z podekscytowanego, na bardziej przygnębiony. Sama nie wiem dlaczego, znaczy wiem.. Hormony. To był chyba największy problem mojej ciąży. Już nawet ból kopniaków małej mi tak nie przeszkadzał jak ciągłe zmiany nastrojów. No i jeszcze jedno.. Ciągła potrzeba korzystania z toalety. Właśnie przyszedł taki moment. Najgorsze w tym jest to, że nie da się tego wstrzymać, przez ciągły ucisk dziecka na te miejsca. Musiałam więc opuścić moje, nawet wygodne miejsce i ruszyć w poszukiwaniu toalety. Na szczęście nie było już dużo osób, także nie musiałam się przeciskać między ludźmi z moim wielkim brzuchem. Na horyzoncie widziałam już duży podświetlany napis toaleta. Już miałam skręcać w jej kierunku, ale nagle wyłonił się z niej wysoki mężczyzna. Nie przejęła bym się nim, gdyby nie to, że był to dobrze znany mi chłopak. Staliśmy bacznie przyglądając się sobie wzajemnie. Nie wiedziałam co powiedzieć, była to chyba ostatnia osoba, której bym się tu spodziewała. Chłopak chyba też był w szoku, stał bez słowa, co jakiś czas mierząc mnie wzrokiem
K: Fausti to naprawdę ty- szepnął w końcu, dalej jednak nie spuszczając ze mnie wzroku
F: Kuba- mruknęłam, dalej się w niego wpatrując. Poczułam się dziwnie w obecności chłopaka. Nie rozumiałam jednak dlaczego. Poczułam jakieś dziwne uczucie w sercu i taki jakby ścisk w gardle. Nie byłam w stanie wydusić z siebie, ani słowa. Zachowywałam się jak mała dziewczynka, która nie wie jak rozmawiać z dorosłymi. Brakowało mi języka w gardle
K: czyli to prawda- powiedział nagle chłopak- naprawdę jesteś w ciąży- dodał jakby smutno
F: ta-tak jakoś wyszło- było mi głupio, sama nie wiem czemu. Chociaż chyba wiem. W końcu nie często spotyka się swojego byłego i to jeszcze w takich okolicznościach. Nie widziałam go od miesięcy, a właściwie to już prawie rok. A teraz stał przede mną, przyglądając się mojemu aktualnemu stanowi
K: fa-fajnie- mruknął- gratulacje- uśmiechnął się
F: dziękuję- odwzajemniłam uśmiech
K: mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa- dodał, a ja w tym momencie zderzyłam się z rzeczywistością. Doszło do mnie, że przecież jestem. Jestem najszczęśliwsza na świecie. Mam kochającego partnera, gotowego na poświęcenia i będącego w stanie zrobić dla mnie wszystko. Niedługo będę miała wspaniałą córeczkę, która będzie idealnym dopełnieniem naszego szczęścia. Będziemy kochającą się szczęśliwą rodziną, a ja jak głupia zastanawiam się czy jestem szczęśliwa i czy powinnam to okazywać przed chłopakiem
F: nigdy nie byłam bardziej- uśmiechnęłam się szczerze do chłopaka, który też wydawał się bardziej szczery. Zrozumiałam, że moje ograniczenia w głowie nie pozwoliły mi się cieszyć moim szczęściem, przed osobą, z którą kiedyś mnie coś łączyło. Jednak nie robiłam nic złego. Nasze wspólne życie zakończyło się już dawno temu. Miałam prawo ułożyć sobie swoje na nowo. Problemem mógł być jedynie fakt, że jestem w ciąży z chłopakiem, o którego kiedyś kazałam mu się nie martwić. Nie miałam na to jednak wpływu. Miłość nie wybiera, a moja i Bartka pomimo przeciwności i losu, który nie zawsze był dla nas łaskawy, jest tak silna, że przetrwa wszystko. Byliśmy szczęśliwi i to było najważniejsze. Z Kubą rozstałam się w zgodzie i oboje byliśmy jego pewni, także nie może mieć do mnie pretensji
K: cieszę się, że wam się układa- powiedział nagle, poczułam się jakby czytał mi w myślach- że oboje jesteśmy szczęśliwi- uśmiechnął się, a ja zrozumiałam, że i on znalazł drugą połówkę swojego serca
F: cieszę się, że i tobie się układa- powiedziałam z uśmiechem
K: no powiedzmy- zmieszał się chłopak, a ja już nic nie rozumiałam. Chciałam się odezwać, ale zadzwonił mi telefon. To Bartek, musiałam odebrać, aby się nie martwił
F: halo Bartuś- czułam się przedzielona na pół, rozmawiałam z jednym jednocześnie przyglądając się reakcji drugiemu- tak już idę, byłam w toalecie- wiem, że trochę skłamałam, ale nie chciałam mu o tym mówić przez telefon. W ogóle nie miałam ochoty mu o tym mówić- dobrze spotkajmy się przy samochodzie- cieszyłam się, że zaproponował taką opcję, wolałam aby chłopacy na siebie nie wpadli. Nie przepadali za sobą, ale nie dziwiło mnie to- dobrze Bartuś ja już kończę i do ciebie idę- oznajmiłam chłopakowi i rozłączyłem się
K: okłamałaś go- powiedział z satysfakcją
F: nie po prostu nie chce, aby się martwił- oznajmiłam mu ze sztucznym uśmiechem- a teraz przepraszam, ale muszę lecieć- powiedziałam i chciałam ruszyć przed siebie, ale chłopak chwycił mnie za rękę- ała co robisz?!- krzyknęłam zdenerwowana
K: przepraszam nie chciałem, żeby cię zabolało- powiedział przygaszony i wtulił się we mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić, przyznam że nie było mi w ogóle komfortowo. Stałam z rękami ułożonymi wzdłuż swojego tułowia. Nie miała zamiaru odwzajemniać przytulasa. Czekałam tylko aż chłopak wypuści mnie z objęć- przepraszam, ale poczułem potrzebę przytulenia się do ciebie- powiedział odrywając się ode mnie
F: nie szkodzi- mruknęłam, szybko się od niego odsuwając- ale teraz naprawdę muszę już iść- oznajmiłam chłopakowi- cześć Kuba- powiedziałam nawet na niego nie patrząc i ruszyłam przed siebie, tym razem z sukcesem. Nie wiedziałam co mam sądzić o zachowaniu chłopaka. Zachowywał się jakby miał jakieś zaburzenia. Nawet trochę się przestarszyłam. Tym bardziej wiedziałam, że nie mogę o niczym powiedzieć Bartkowi, bo tylko go tym zdenerwuje. Zeszłam na parking i rozglądałam się za samochodem i moim chłopakiem. Nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu i chwycił za ramię. Miałam już najgorsze myśli w głowie, odwróciłam się i kamień spadły mi z serca
F: jezu ale mnie wystraszyłeś- powiedziałam patrząc na mojego Bartka. Niesamowicie mi ulżyło, gdy zobaczyłam, że to on. Bałam się, że to Kuba..
B: przepraszam nie wiedziałem, że się przestraszysz- powiedział
F: nie szkodzi- przytuliłam się mocno do chłopaka
B: hej wyglądasz na zdenerwowaną, coś się stało?- zapytał przejęty, musiałam udawać, że nic się nie stało, aby się niczego nie domyślił
F: nie, wszystko jest okej- uśmiechnęłam się do chłopaka- kupiłeś wszystko?- szybko zmieniłam temat
B: tak- uśmiechnął się- pokaże ci w domu- powiedział dumnie- a teraz chodź już do auta- dodał i chwycił mnie za rękę. Ruszyliśmy do samochodu i w ciszy kierowaliśmy się do domu. Dalej nie dawało mi spokoju zachowanie Kuby. Niby sprawiał wrażenie normalnego, ale czułam, że coś jest nie tak. Nie wiedziałam jednak o co może chodzić. Postanowiłam się tym dłużej nie przejmować, miałan teraz większe problemy. Musiałam zadbać o siebie i swoją rodzinę, a nie o kogoś, już tak mało znaczącego w moim życiu. Mimo wszystko życzę mu dobrze. Mam nadzieję, że kiedyś dojdzie do takiego momentu w życiu, że będzie szczerze szczęśliwy. Tak jak ja teraz u boku Bartka...

Autorka: cóż za spotkanie...
Dajcie znać co sądzicie🫣 z chęcią poczytam😅
Aha jeśli macie jakiś pomysł na propozycje imienia dla tej małej niewiasty, którą niedługo poznamy, to proszę was o pomoc, bo ja mam dużo pomysłów(aż za dużo) i chyba zaraz wylosuje na kole fortuny😝
Miłego kochani💋

~Despite the storms~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz