~13~

566 22 18
                                    

13.05.2024r.

Pov. Fausti
Wika poszła otworzyć drzwi. Jednak po jej reakcji szybko zrozumiałam, że to nie pizza
W: c-co wy tu robicie?- zapytała dziewczyna jąkając się
?: jest Fausti?- zapytał jakiś męski głos. Przypominał mi kogoś, ale nie byłam pewna kogo. Dopiero gdy usłyszałam drugi głos zrozumiałam, co się dzieje
??: Wika wpuść nas, ja muszę z nią porozmawiać- usłyszałam głos znajomy mi bardziej niż jakikolwiek inny. Był to mój Bartuś. Gdy go usłyszała moje oczy zrobiły się szklane. Nie wiedziałam co robić. Chciałam, aby znał prawdę, ale nie żeby dowiedział się o niej w taki sposób. Tak bardzo chciałam się do niego przytulić i już nigdy nie puszczać
W: j-ja nie mogę- powiedziała Wika- zabierz go stąd, proszę cię- zwróciła się do Patryka
P: Wika nie mogę- oznajmił chłopak- nawet nie wiesz ile on na to czekał, tak łatwo nie odpuści
B: Wika błagam cię ja ją kocham- powiedział zrezygnowany- Fausti błagam cię, wiem że tu jesteś- tym razem zwrócił się wprost do mnie. Zamarłam, nie mogłam się ruszyć, ani nic powiedzieć. Słyszałam, że Wika weszła z nimi w jakąś potyczkę słowną. To kolejny raz kiedy moja przyjaciółka musi się za mnie tłumaczyć. Stwierdziłam, że nie mogę tak dłużej i pora spojrzeć prawdzie w oczy. Wyszłam zza winkla i patrzyłam na nich kłócących się w drzwiach. Byli tak zajęci swoimi wywodami, że nawet mnie nie zauważyli. Jeszcze mogłam się wycofać. Jednak miałam dość życia w kłamstwie nie mogłam tak dłużej
F: Bartuś- wydusiłam w końcu z siebie. Cała trójka spojrzała w moim kierunku. Bacznie mi się przyglądając. Obaj mężczyźni stali jak wrycy. Patrzyli na mnie. Jednak ich największą uwagę przykuła pewna rzecz, która zmieniła się we mnie najbardziej, której nie dało się już nie zauważyć
P: o kurwa- powiedział Patryk po dłuższej chwili- no tego to się nie spodziewałem- dodał. Patrzyłam tylko na bruneta, któremu zaczęły płynąć łzy. Chłopak nagle upuścił bukiet, który trzymał w ręce i uciekł. Tak po prostu stchórzył, nie dając mi się w ogóle wytłumaczyć. Łzy zaczęły kapać po mojej twarzy. Chciałam za nim pobiec jednak zrobiło mi się słabo i zatrzymałam się w futrynie drzwi.
W: Patryk zrób coś- krzyknęła do chłopaka, a ten w końcu się poruszył. Chwycili mnie pod ramiona i zaprowadzili na kanapę. Powoli dochodziłam do siebie. Jednak dalej łzy płynęły po moje twarzy
W: ale z niego idiota, jak on mógł tak po prostu uciec- mówiła Wika chodząc w kółko- myślałam, że jest inny- warknęła
P: nie dziw mu się- odpowiedział jej Patryk,  podając mi szklankę z wodą- pewnie zareagował bym podobnie, jakbym się  dowiedział, że dziewczyna, którą kocham jest..
F: ono jest jego- wyszeptałam przerywając mu, a chłopk prawie się zachłysnął
P: CO?!- krzyknął- jak to możliwe? jesteś pewna?- zapytał po chwili, a Wika walnęła go w ramię
F: Patryk za kogo ty mnie masz- oburzyłam się
P: przepraszam, nie o to mi chodziło- powiedział trzymając się za miejsce, w które oberwał od dziewczyny- po prostu pytam czy masz pewność?- ponownie zapytał
F: niczego nie jestem tak pewna jak tego- odpowiedziałam wycierając łzy- dowiedziałam się o tym tydzień przed naszym rozstaniem. Miałam zamiar mu powiedzieć, ale nie zdążyłam. Postanowiłam więc zniknąć z jego życia- zaczęłam dławić się łzami, a chłopak mnie przytulił
P: to zmienia postać rzeczy. On musi się dowiedzieć- powiedział
W: każ mu tu natychmiast wracać- powiedziała Wika patrząc z wyrzutami na Patryka
P: wyłączył telefon, jak mam to zrobić- odpowiedział jej
W: wymyśl coś, jak byłeś na tyle mądry, żeby go tu sprawdzić raz to zrób to drugi- powiedziała z ironią- jak wy się tu w ogóle znaleźliście?- zapytała zdenerwowana
P: ym no bo no wiesz- próbował coś powiedzieć
W: ŚLEDZILIŚCIE MNIE- krzyknęła Wika, która była już naprawdę bardzo wkurzona
P: no niby tak ale no nie do końca- próbował się tłumaczyć- nie mogłem dłużej patrzeć na to jak on cierpi- powiedział smutno. Nie byłam na niego zła, chciał po prostu dobrze dla swojego przyjaciela
W: co ja ci mówiłam Patryk, wszystko w swoim czasie ale nie przecież wielce pan wie lepiej- ponownie krzyknęła na niego
F: błagam was nie kłóćcie się- powiedziałam spokojnie- muszę go znaleźć i powiedzieć mu w końcu prawdę
P: on może być wszędzie- powiedział chłopak, a ja się załamałam. Wika przytuliła mnie do siebie i zaczęła przepraszać. Nie do końca rozumiałam dlaczego. Przecież to tylko i wyłącznie moja wina. To ja wolałam się ukrywać, niż powiedzieć prawdę. Ale teraz nie to jest najważniejsze. Teraz muszę odnaleźć Bartka i wszystko mu wyjaśnić zanim faktycznie stracę go na zawsze. Rozmyślałam dokąd mógł pójść, aż w końcu mnie olśniło
F: WIEM- krzyknęłam tak, że aż dziewczyna podskoczyła- park- wymamrotałam
W: jesteś pewna, że tam będzie?- zapytała
F: pewności nie mam, ale warto zaryzykować i  to sprawdzić- spojrzałam na Patryka
P: zbierajcie się- powiedział chłopak patrząc na nas- no dalej, zaczyna się ściemniać- dodał, a ja go uścisnęłam
W: nie myśl sobie, jeszcze się z tobą policzę- zagroziła mu dziewczyna, wychodząc z mojego mieszkania. Byłam im wdzięczna, że są teraz ze mną. Jechaliśmy w ciszy. Byłam poddenerwowana, nie wiedziałam jak chłopak zareaguje na prawdę. Bałam się, że nie będzie chciał nas znać, że stracę go na zawsze. Dojeżdżaliśmy do parku, a ja robiłam się coraz bardziej zestresowana
P: dalej nie podjadę. To najbliżej jak mogę- oznajmił chłopak
F: dziękuję- powiedziałam i otworzyłam drzwi
W: poradzisz sobie?- zapytała moja przyjaciółka
F: tak, trzymajcie kciuki- uśmiechnęłam się do nich i ruszyłam w kierunku naszej ławki. Całą drogę rozmyślałam co powiem brunetowi. Miałam nadzieję, że go tam znajdę. Gdy zbliżałam się do celu, ujrzałam męską sylwetkę siedzącą przy fontannie. Wiedziałam, że moja intuicja mnie nie zawiedzie. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do chłopaka..
F: tak myślałam, że cię tu znajdę- wydusiłam z siebie siadając obok niego- pora, abyś w końcu poznał prawdę- powiedziałam, a po jego poliku spłynęła łza, którą otarłam. Chłopak wzdrygnął się, gdy poczuł moją zimną dłoń- dobrze, a więc- kontynuowałam- nie wiem od czego zacząć- powiedziałam zrezygnowana
B: najlepiej od początku- powiedział i w końcu spojrzał w moim kierunku, a jego wzrok znowu powędrował w kierunku mojego brzucha
F: to nie tak- chwyciłam jego rękę
B: a jak?!- chłopak podniósł lekko głos i wyrwał swoją dłoń. W jego oczach ujrzałam niesamowity ból. Postanowiłam w końcu wydusić z siebie całą prawdę, którą ukrywałam już dobre 7 miesięcy
F: to twoje dziecko- powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy. Nie rozumiałam jak mógł pomyśleć, że jest inaczej- nigdy bym cię nie zdradziła. Jestem w ciąży z tobą- dodałam spoglądając na chłopaka, który momentalnie pobladł
B: co? ale jak to?- powiedział zdezorientowany ze łzami w oczach- żartujesz sobie?- dodał następne pytanie, a ja nie wiedziałam co sądzić po jego reakcji
F: nie żartuje, długo zbierałam się z tym, żeby ci o tym powiedzieć- oznajmiłam mu- ale nie chciałam psuć ci życia- dodałam skruszona
B: czyli już wtedy wiedziałaś
F: tak- powiedziałam krótko- wtedy też miałam zamiar ci powiedzieć, ale z tego  zrezygnowałam
B: ja nie miałem wtedy tego na myśli- powiedział cicho chłopak- gdybym tylko wiedział- spojrzał w moim kierunku
F: nie wiedziałam- zaczęłam zanosić się płaczem
B: ciii już cichutko- objął mnie- jestem tu z tobą- przytulił mnie do siebie- to dlatego chciałaś wyjechać- dodał po dłuższej chwili ciszy. Chyba zaczął łączyć fakty
F: ponownie tak- uśmiechnęłam się- chciałam zacząć nowe życie z dala od ciebie, żebyś przypadkiem nigdy się nie dowiedział- dodałam- bałam się, że jeśli ci powiem to mnie znienawidzisz i tak właściwie dalej się tego boje- chłopak otarł moje łzy
B: przepraszam- wydusił z siebie- zachowałem się jak palant- powiedział i złapał mnie za dłonie- masz prawo mnie nienawidzić- dodał a po jego twarzy słynęły łzy
F: chyba w takim razie zakochuje się w palantach- powiedziałam- słyszysz twoja mamusia zakochała się w palancie, który na dodatek jest twoim tatą- zaśmiałam się i przyłożyłam swoje ręce wraz z chłopka do brzuszka
B: to chłopiec czy dziewczynka?- zapytał niepewnie gładząc mnie po brzuszku
F: nie wiem- chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany- nie chciałam wiedzieć- zaczęłam- głupio mi to mówić, ale początkowo w ogóle go nie chciałam- powiedziałam ze łzami- później zrozumiałam, że to dziecko nie jest niczemu winne, wręcz przeciwnie jest cudem, który połączył nas już na zawsze. Zrozumiałam, że nie ważne czy będę z tobą czy nie, część ciebie zawsze będzie w moim życiu- chłopak otarł swoje łzy i wtulił się we mnie. Siedzieliśmy przytuleni do siebie, wspólnie płacząc. Chłopak ujął moją twarz w swoje dłonie
B: tęskniłem za tobą- spojrzał mi głęboko w oczy- każdego dnia byłaś w moich myślach, każdej nocy śniłem o tobie- kontynuował- mimo starań nie mogłem cię zapomnieć, nie chciałem. W głębi duszy czułem, że los jeszcze nas ze sobą połączy, tylko nie sądziłem, że w tak piękny sposób- popłynęły mu łzy- kocham cię Faustynka, nigdy nie przestałem- powiedział i wbił się w moje usta. To był pocałunek pełen, żalu i tęsknoty, ale przede wszystkim miłości, która żyła w nas przez te wszystkie miesiące. Nie przeszkadzały nam łzy płynące po naszych twarzach. Trwaliśmy pogłębieni w chwili, o której oboje tak marzyliśmy- aha jeszcze jedno- powiedział przerywając pocałunek- ciebie też kocham maluszku- powiedział i pocałował mój brzuch. Poczułam się najszczęśliwsza na świecie. Wtuliłam się w chłopaka i trzymając się za ręce oglądaliśmy zachód słońca. Nie wiedziałam jak teraz będzie wyglądać nasze życie, ale w końcu byłam u boku mojego ukochanego bruneta. Pewność, że mam go przy sobie zastępowała niepewność tego co będzie. Te urodziny okazały się być jednak jednymi z najlepszych..

Autorka: dajcie znać co sądzicie i czy wam się podoba. Zastanawiałam się nad zakończeniem tej części w tym momencie, ale chyba nie mam serca. Dajcie znać czy kończyć teraz czy jeszcze chcecie poczytać trochę moich wypocin🫶🏻
                                         

~Despite the storms~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz