IV

1.2K 64 90
                                    

- Nie cierpię garniturów - warknąłem patrząc na swoje odbicie w lustrze. Seungmin siedział rozwalony na moim łóżku patrząc na mnie ze zdziwieniem - Rzuć mi jeszcze jedno takie spojrzenie to rzucę zaraz czymś w ciebie.

- Sory, ale nigdy w życiu nie widziałem cię w garniaku, nawet na pogrzebie rodziców byłeś w czarnych jeansach i koszuli. Wyglądasz... Wow - powiedział śmiejąc się chicho. Złapałem drewnianą figurkę przedstawiającą Shreka i rzuciłem nią w niego.

- Obiecałem - parsknąłem ponownie odwracając się w stronę lustra. Zerknąłem na zegarek na moim nadgarstku, i zdając sobie sprawę która jest godzina aż podskoczyłem w miejscu.

- Spóźnię się! - krzyknąłem łapiąc za torbę i telefon - Nie pytaj o której będę bo nie wiem ile pan wielebny Minho aka diabeł mnie puści.

- Boże, a ty wciąż swoje. Minho nie jest zły. Serio jak się bliżej poznacie to coś mi się zdaję że bardzo się polubicie - puścił mi oko śmiejąc się. Wystawiłem w jego stronę język.

- Biorę dzisiaj auto więc nie będę się dzisiaj tobą wyręczał.

- Świetnie bo mam plany na dzisiaj - powiedział uśmiechając się. Wstał szybko i podszedł do mnie. - A ty idź bo coś czuję że postoisz sobie w korkach.

Kiwnąłem głową sięgając po moja wieczną brązową torbę. Zszedłem po schodach na dół biorąc klucze z przed pokoju i ramoneskę. Założyłem czarne buty jako jedyne nie były eleganckie i wyszedłem z domu kierując się do garażu. Wczoraj znalazłem małą dróżkę prowadzącą wprost do firmy. Nie była to droga na skróty, jednak napewno szybciej się dostanę do firmy nią niż stojąc w korkach dwadzieścia minut.

Wsiadając do auta wyjąłem z torby legitymację pracownika by odbić ją gdy będę wjeżdżał na parking a następnie wchodząc do biura.

Odjechałem, zamykając za sobą kluczem bramę. Puściłem radio i słuchając wiadomości jechałem do pracy. Nie miałem siły a była ledwo dziewiąta rano.

Po wczorajszym dniu już nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Strachu? Złości? Złego traktowania ze strony szefa? Nie wiem.

Określenie iż bałem się jak diabli było doprawdy niczym. Nie do końca bałem się samego Minho, bardziej bałem się tego w jaki sposób traktuje swoich pracowników. Widać po nim że dla niego praca jest najważniejsza. Po samej postawie jego można się spodziewać że jest to jego część życia. Jest tajemniczy i praktycznie nic nie mówiący.

Po spędzeniu z nim wczorajszych dwóch godzin w jednym biurze jedyne zdania jakie ze soba wymieniliśmy a w zasadzie to on rzucił je do mnie to "idź po kawę", "zanieś to do sekretariatu", "odwołaj dzisiejsze spotkanie".
Nie mówił nic innego. Czasem przeklinał pod nosem i szybko wystukiwał coś na klawiaturze komputera. Odbierał też często telefony, jednak gdy prowadził rozmowę to wychodził z biura.

Nie wiedziałem czego mam się po nim spodziewać. Nigdy nie wiadomo co po takiemu porywistemu mężczyźnie chodzi po głowie.

Po niecałych dziesięciu minutach jazdy wjechałem na parking odbijając swoją legitymację przy bramie. Mały monitorek pokazał mi na którym piętrze i miejscu mam stanąć.

Firma sama w sobie wyglądała na mocno nadzianą i nowoczesną. Jednak dopiero człowiek pracujący tu zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo bogato tu jest. Strach jest dotknąć czegokolwiek.

Po dotarciu na miejsce i pozostawienie swojego auta w wyznaczonym dla mnie miejscu, skierowałem się do drzwi.

- Punktualnie - usłyszałem za sobą. Mimowolnie odwróciłem się by zobaczyć wysoka sylwetkę Minho. Jego głos dzisiaj był strasznie niski i zachrypnięty. Nie poznałem go za pierwszym razem.

Drive ~ minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz