XIV

1K 64 46
                                    

Zasypiałem na biurku patrząc na pustą kartkę. Jak ja mam zdać kolokwium skoro w tym momencie od dwóch godzin patrzę się w pustą kartkę, która miała być tylko planem do opisania pracy. Odchyliłem się na krzesełku głośno jęcząc. Nic mi ostatnio nie idzie.

Od tygodnia Minho parska na mnie, docina mi, wyzywa i ogólnie jest nieprzyjemny. Seungmin i Hyunjin dogadują się wyjątkowo dobrze i gdy tylko jestem obok nich czuję się jak piąte koło u wozu. Z Felixem kontaktu nie mam a brat mój zajął się sprawami w pracy. Nie mam kurwa nikogo z kim mógłbym spędzić wolny czas.

Mieszkałem wciąż u Minho czując się jak dodatek do. Nie narzekam że nie zaczepia mnie, czy nagle łapie za dupe, ale jednak wciąż chciałbym mieć z kim porozmawiać, albo się pokłócić. Sięgnąłem po telefon pisząc na mój grupowy chat z Jeonginem i Saną.

Ja: Idziemy na piwo?

Sana: Nie dam rady, ojciec trafił do szpitala muszę pomóc mamie ://

Ja: Jeongin?

I.N: No ale to przyjedź do mnie, nie chce mi się nigdzie wychodzić.

Sana: Bawcie się dobrze chłopcy!

Rozejrzałem się po pomieszczeniu odkładając telefon na biurko. Za oknem było już w miarę ciemno, no cóż była dwudziesta druga. Korea w listopadzie nie jest najcudowniejsza. Wstałem z obrotowego krzesła podchodząc do szafy. Przewiozłem na dniach kilka swoich ubrań bo nie mogłem chodzić w jednym i tym samym. Sięgnąłem po czarną bluzę stwierdzając że nie będę się fatygował zbytnio. Jadę tylko do Jeongina. W mały czarny plecak spakowałem ładowarkę i kilka rzeczy do higieny osobistej. Nie będę wracał po pijaku do domu, a już na pewno nie będę dzwonił po zagorzalca Minho.

Wyszedłem z pokoju ówcześnie zamykając go na klucz, nie znosiłem gdy ktoś właził mi do niego a najczęściej robił to Minho. Zszedłem szybko po schodach na dół i nie patrząc na nic wokół od razu skierowałem się do przedpokoju. Podczas zakładania butów usłyszałem niski wkurzony głos mężczyzny.

- A ty gdzie?

- Nie twój jebany interes.

- Mój.

- Kurwa nie. Wychodzę i tyle. Nie muszę ci się tłumaczyć.

- Wrócisz na noc? - spytał wściekły. Zakładając kurtkę spojrzałem na niego. Nie.

- Nie, nie wrócę. Zostaję u Jeongina na noc.

- A jak z pracą? Uporałeś się z nią? - posłałem mu błagający wzrok. On naprawdę miał mnie za idiotę.

- Niestety ale nie. Zrobię to pewnie dzień przed oddaniem. - wzruszyłem ramionami sięgając po klucze do samochodu. Od tygodnia wreszcie się do mnie odezwał.

- Daj temat to ci napiszę - zerknąłem na niego odwracając się. - Mówię poważnie Jisung. Widzę jak ci zależy bo nawet w pracy nad tym siedzisz, na dłuższą metę nie pogodzisz jednego z drugim a teraz już pomału zaczyna być to widoczne - patrzyłem na niego zdziwiony co chwilę mrugając oczami. Mężczyzna stał niewzruszony jakby słowa które przed chwilą powiedział byłyby conajmniej równo znaczne z "Zrobię ci kanapkę". God damn to była praca dyplomowa i należała tylko i wyłącznie do mnie.

- Nie Minho, dziękuję muszę ją to zrobić. Kolokwium mamy z podobnego tematu muszę się przygotować - powiedziałem cicho spuszczając głowę. - Ale naprawdę dziękuję.

- Jak chcesz - wzruszył ramionami po czym schował dłonie w kieszenie spodni i oparł się o framugę drzwi - Jak będziesz chciał żebym po ciebie przyjechał to pisz. Mam pracę więc będę dostępny. A jak nie to i tak napisz czy żyjesz jeszcze - pokiwałem głową po czym odwróciłem się i wyszedłem z domu. Stanąłem pod drzwiami biorąc cztery jak nie pięć głębokich wdechów. To było... Urocze.

Skierowałem się do garażu by wyjechać swoim samochodem. Denerwowało mnie to że garaż był wielkości mojego i Seungmina domu. Pierdolony bogacz.

Wyjechałem samochodem z posiadłości i ruszyłem w stronę domu Jeongina. W między czasie kupiłem młodemu jednorazówkę a sobie liquid bo w cardridgeu to aż pajęczyny się zalęgły. Wchodząc do domu chłopaka powitał mnie głośny śmiech jego mamy. Kocham panią Yang.

- Witam - powiedziałem podając Jeonginowi czteropak i jedorazówkę. Oczy aż mu rozbłysły. - Jak pani dzień mija? - uśmiechnąłem się szeroko do kobiety która odwzajemniła mój uśmiech wycierając ręce w fartuch przewieszony przez jej pas.

- A bardzo dobrze młody człowieku, właśnie robię wam chlebek ziołowy. Idźcie do sali kinowej w piwnicy. - zapomniałem że Yangowie spali na pieniądzach i mają w chałupie rzeczy i pomieszczenia których nie widać z zewnątrz.

- Okej, zostajesz u mnie na noc? - spytał brunet gdy szliśmy w stronę pokoju.

- Ta, raczej tak. Znowu się pożarłem z Minho. Nie wiem nie chce mieć już z nim dzisiaj styczności. - wzruszyłem ramionami wchodząc do pokoju. Postawiliśmy na małym stoliku przed wielkimi puchowymi sofami nasze dzisiejsze napoje. Na ścianie naprzeciwko był powieszony ogromny ciemny telewizor, natomiast cały pokój sam w sobie był wyciszony gąbkami. No marzenie.

- Mam już go dosyć. Przez to że się ciągle kłócicie to w pracy się na wszystkich wyżywa.

- Musi być jakiś inny czynnik jego zdenerwowania. - mruknąłem rzucając się na kanapę - Mam namyśli że w domu od rana lecą na mnie obelgi, potem w pracy nawet jak kichnę to mnie wyzywa się że jestem głośny. Potem wieczorem w domu, i tak w kółko. Jakby to nie miało końca. Coś się musiało wydarzyć że się tak zachowuje.

- Ciekawe... Może coś z jego rodziną?

- Nie sądzę, jego ojciec nie żyje a matka jest w europie. Nie ma rodzeństwa więc zasadniczo nie wiem... Może faktycznie to moja wina albo coś?

- Nah, nie gadajmy o tym - brunet zaśmiał się otwierając pierwszą puszkę piwa. Poszedłem w jego czyny - Co oglądamy?

- Szybcy i wściekli! - krzyknąłem odrazu śmiejąc się bo wiedziałem że po tym filmie moja passa do samochodów i wyścigów ponownie wróci.

- Od pierwszej części? - pokiwałem głową na co chłopak szybko wpisał frazę w wyszukiwarkę. Takie życie to ja rozumiem.

~~
Spojrzałem zdenerwowany na monitor swojego laptopa. Gdzieś w tle Sana się darła że jak to możliwe że jestem takim deklem i nic do mnie nie dociera. Jeongin się śmiał a ja piłem kole z puszki.

- Jest rano, wypiłem wczoraj chyba z sześć piw a ty się na mnie drzesz.

- Bo jesteś debilem! Jak można do chuja nie rozumieć takiego łatwego tematu?

- Nie wiem Sana. Może i jestem na prawie ale napewno nie z powołania - dziewczyna zaśmiała się. Przełączyłem okienko zamykając Worda, by zobaczyć mordy moich przyjaciół. Sana wyglądała jak wściekły królik natomiast Jeongin śmiał się do rozpuchu tak że teraz był już cały czerwony.

- Mogę? - odwróciłem się słysząc głos Minho. Stał ze wsuniętą głową pomiędzy drzwiami a framugą. Kiwnąłem głową po czym bez słowa wyszedłem z rozmowy z przyjaciółmi. - Chciałbym cię przeprosić.

- Co?

- No za moje nerwy. Ostatnio ciężko jest w firmie i krzyczałem na każdego kto zbliżył się do mnie. Nawet Logan kontaktował się ze mną tylko przez kamerkę na FaceTimie. Naprawdę przepraszam Ji.

Powiedział do mnie Ji.

- Nie no spoko, ale nie krzycz na mnie już nigdy w życiu ze jestem tylko problemem - powiedziałem odwracając się, jednak kątem oka zobaczyłem jak Minho przeciera twarz dłonią.

- Idź spać, jutro napiszesz tą pracę. Musisz się wyspać - rzucił po czym po prostu wyszedł z pokoju. Uśmiechnąłem się lekko. - A. - ponownie wszedł do mojego pokoju - Ładnie wyglądasz w mojej bluzie.

proszę nie dziękujcie
🩷😘

Drive ~ minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz