XI

1.1K 58 65
                                    

Przejechaliśmy przez ogromną bramę. Jeżeli ja zafascynowałem się samą bramą, to definitywnie jestem biedakiem. Im dalej jechaliśmy tym bardziej byłem w szoku. Moja buzia była tak rozdziawiona że spokojnie połknąłbym stado much. Jechaliśmy przez dużą drogę z ciemnej kostki brukowej. Dokoła było pełno drzew. Niby było ciemno jednak blask bogactwa rozjaśniał ciemną drogę. Z pośród drzew w pewnym momencie wyłonił się Ciemnobrązowy dach. Myślałem że to dom. Budynek był tak ogromny że zmieściłby wszystkie auta Seungmina. Wcale się nie myliłem co do aut, ponieważ po przejechaniu kawałka dalej okazało się że to był warsztat. Nie byle jaki warsztat.

- Mam trzydzieści pięć aut. - powiedział nagle Minho wyciągając mnie z mojego osłupienia - Dwa są w naprawie w europie a reszta w podziemiach. Tutaj jest tylko piętnaście z wszystkich. Więc nie przejmuj się o swoje auto, jakieś ci pożyczę - puścił mi oczko a ja myślałem że zwariuję.

Brunet jednak nie przejmował się tym faktem i jechał dalej. Nie minęły trzy sekundy a znaleźliśmy się przed bardzo nowoczesnym domem. Myślałem po wyglądzie zewnętrznym całej posiadłości, że dom będzie wyglądał jak księcia zbudowany jeszcze wieki temu. Jednak mocno się zdziwiłem widząc prostokątno-kwadratowy dom z wielkimi szklanymi oknami.
Przed wejściem przy schodach czekało dwóch mężczyzn ubranych w czarne garnitury. Oboje wyglądali bardzo schludnie i elegancko tak jakby właśnie nas wyczekiwali. Wróć. Zasadniczo oni to robią.

- Nie przejmuj się nimi, to tylko wartownicy. Co chwilę się zmieniają. Nawet do końca nie pamiętam jak mają na imię.

Spojrzałem na bruneta który dziarsko zaparkował przed domem. Wysiadł z auta podając jednemu z mężczyzn kluczyki. Otworzyłem drzwi wysiadając i rozglądając się dokoła. Dech w piersiach zamarł. Wszystko wyglądało idealnie. Jak już wcześniej wspomniałem jestem biedakiem to krzyczy i piszczy. Zszedłem za Minho po schodach do góry. Bałem się wejść do środka. Skoro z zewnątrz wszystko wygląda idealnie to jak w środku?

Minho otworzył wysokie ciemne drzwi wpuszczając mnie przodem. Niemal od razu zdjąłem buty wsuwając na stopy ciemnoszare ciapcie. Minho powiesił swój płaszcz na wieszaku po czym przejął ode mnie moją kurtkę. Rozejrzałem się po przedpokoju. Mały schludny nie banalny.

- Chodź przedstawię cię najważniejszym osobą do których możesz się zawsze zwrócić o pomoc gdyby mnie nie było w pobliżu - brunet położył swoją dłoń na moich plecach pchając mnie lekko. Szedłem w miejsce wskazane przez Minho. Dom był nieziemski.

Wielki korytarz prowadził wprost do jak zgaduję kuchni i innych mniejszych pomieszczeń. Schody które prowadziły w górę rozgałęziały się niemal po środku domu. My natomiast najprawdopodobniej kierowaliśmy się w stronę salonu. Nie myliłem się. Pomieszczenie to było tak wielkie że pomieściło by stado koni. Na samym środku stała wielka sofa otoczona kilkoma mniejszymi fotelami. Na ścianie wisiał wielki telewizor, a pod nim stała długa komoda najprawdopodobniej z jakimiś pierdółkami. Gdy spojrzałem w lewo zaatakowały mnie wielkie szklane okna. Stał jeden wielki stół i kominek. Kredensy wypełnione rozmaitymi trunkami i gwóźdź programu czyli trzy koty wylegające się przy kominku. Jeden z nich wstał podchodząc do Minho.

- A więc witaj. Resztę domu odkryjesz po pracy. Logan! Joosa! - zawołał po czym niemal od razu podbiegły dwie osoby. Mężczyzna i Kobieta. Mężczyzna ubrany był podobnie do panów z przed domu, Joosa natomiast wyglądała najnormalniej na świecie. W każdym razie tak jak się nie spodziewałem że ktoś będzie tak wyglądał. - To jest Jisung. Prosiłem was przez telefon żebyście zorganizowali mu pokój. Gotowe?

- Tak - powiedział mężczyzna uśmiechajac się - Witaj Logan jestem. - przedstawił się kłaniając. Zrobiłem niemal to samo od razu.

- Pierdolicie z tymi formalnościami. To jeszcze dzieciak! Joona - powiedziała kobieta podchodząc w moją stronę - Słodki jesteś - pisnęła czochrając moimi włosami.

Drive ~ minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz