XV

1K 62 19
                                    

Jeżeli myślałem że moje życie jest okropne a ja boję się ludzi to się myliłem. Widząc idącego w moją stronę wkurwionego Minho i Chana wyglądającego tak samo jak on, zaczynałem zastanawiać się nad swoim własnym życiem. Patrzyłem przerażony na Seungmina jednak ten tylko wzruszył ramionami. Chłopak jęknął głośno na co zasadziłem mu kolejnego kopniaka w brzuch. Minho darł się coś do mnie jednak nie słyszałem co. Od tyłu Changbin złapał za moje ramiona a ja przerażony patrzyłem na wkurwiona dwójkę. No w tym momencie moje życie się chyba kończy. Ale... Let's start from beginning.

*6 godzin wcześniej*
Rzuciłem laptop na łóżko. Pogodziłem się z Minho, nawet zdarzyło się że podczas burzy i mojej cholernie bojącej się wszystkiego dupy poszedłem spać do niego.

Przyjąłem jego pomoc dotyczącą pracy pisemnej i byłem mu tak bardzo wdzięczny że przez ostatni tydzień przynosiłem mu kawę do biura. Ode chciało mi się jednak bo za dużo z tym zachodu.

Mój brat wyleciał do Londynu dwa dni temu, ponieważ nasza bardzo ważna informatorka musiała przełożyć wylot. Pan Kim dogadał się z moim bratem i stwierdzili że ten poleci do niej i ja o wszystko wypyta.

Ja miałem ochotę rzygać. Za tydzień mam osiem ciężkich kolokwium a nie wiem w co mam ręce włożyć. Za co się zabrać. Zabrakło mi doby by pogodzić ze sobą wszystko. Miałem okropną ochotę się zajebać i zapomnieć że coś takiego jak studia istnieją. Mimo iż Minho wykazał się i chyba praca przeszła u profesora, to kolokwium będzie jednym wielkim gównem.

Użalałem się tak nad sobą dopóki do pokoju nie wszedł mężczyzna i jak gdyby nigdy nic uwalił się koło mnie na łóżku.

- Co tam kochaniutki? - spytał zakładając ręce za głową. Przymknął oczy i lekko się uśmiechał. Wyglądał tak pięknie. Jego cera bez skazy, wyrównane idealnie brwi, i malinowe usta które w tym momencie były lekko uśmiechnięte. Prosił się.

- Nie umiem nic na kolokwium - powiedziałem opadając głową na poduszkę. Znaczy miałem taką nadzieję że jest tam poduszka ale zamiast tego przyjebałem z całej pety w ramę łóżka. Zasyczałem głośno szybko się podnosząc i dotykając tyłu głowy. Minho śmiał się ciężko jednak po chwili widząc że mój stan się nie poprawia a ja zacząłem panikować podniósł się, zabrał moją rękę z głowy po czym sam, bardzo delikatnie dotknął miejsca uderzenia.

- Będzie guz, przeżyjesz - skomentował następnie ponownie wrócił do pozycji w jakiej się znajdował minutę temu. - Ogarnąłeś chociaż łacinę?

- Nie. Ale umiem chociaż prawo sądowe. Wiem też jak postępować gdyby prawnicy postanowili dobrać nam się do dupy - posłałem mu dumny uśmiech. Brunet spojrzał na mnie po czym po prostu zachichotał. Kurwa, Lee Minho zachichotał. Świat się wali.

- Łacinę też musisz mieć opcykaną. Nie darują ci, a zwłaszcza na pierwszym kolokwium.

- A ty na jakich studiach byłeś że wiesz? - spytałem kładąc się obok chłopaka tym razem jednak uważając by nie przyjebać głową.

- Też na prawie. Najgorsze było prawo podatkowe i terytorialne. Będziesz to miał dopiero na drugim roku. Ojciec wymagał ode mnie bym był idealnym dzieckiem, od małego mi wpajał że mam iść na prawo. Chciał mnie nawet wysłać do liceum w LA. Matka szybko wybiła mu to z głowy mówiąc, że nie pozwoli by jej syna oddalono ją o niemal dobę.

Patrzyłem na niego zszokowany. Chłopak w pewnym momencie gdy opowiadał zaczął bawić się kosmykami moich włosów. W moim brzuchu motyle toczyły walkę na miecze. Przymknąłem powieki stale słuchając co chłopak do mnie mówi. To była właśnie jedna z chwil, gdy zapominałem że Minho to mój szef, że go nienawidzę, i że on ma serce i uczucia.

Minho ma bardzo duże popędy wobec mnie pod względem seksualnym. Nie raz się zdarzyło że jedyne czego ode mnie chciał to bym mu się wreszcie poddał i dał wyruchać. Jednak ja o wiele bardziej lubiłem momenty takie jak te, gdy wychodzi z niego mały misio chcący się przytulać.

- Dobra młody, muszę iść do pracy - powiedział, przez co się przestraszyłem i nagle zerwałem. - Zostań w domu Ji. Wyśpij się. - powiedział ciepło po czym gdy wstawał zabrał mojego laptopa i dopilnował bym był przykryty. Odprowadziłem go do drzwi wzrokiem, i lekko się uśmiechnąłem.

Pierdolony Lee Minho.


*

Patrzyłem zestresowany przed siebie. Czekałem na autobus bo wyjątkowo nikt nie ma jak mnie odebrać z uczelni a wcześniej zabrał mnie tu Minho, więc dupa. Telefon zawibrował mi w dłoni więc zerknąłem szybko na wyświetlacz. Reszta potoczyła się zbyt szybko. Ktoz założył mi worek na głowe, potem wyrwał telefon. Darłem się i krzyczałem. Jednak szybko zaczynałem odczuwać dziwny zapach. Zaczęło mi brakować tlenu aż chyba w końcu straciłem przytomność.

MINHO POV's

- Kurwa mać - warknąłem rzucając telefon w ścianę. Bangchan spojrzał na mnie, lekko speszony jednak po chwili widząc jak wkurwiony jestem nawet się słowem nie odezwał. - Han Jisung gdzie ty jesteś - spojrzałem na zegarek na moim lewym nadgarstku. Od dwóch godzin powinien chociaż dać znać życia. Logan mi mówi że go w domu nie ma.

- Minho uspokój się - powiedział Changbin kładąc swoją rękę na moich plecach. Usiadłem na sofie za mną chowając głowę w dłonie. Czy świat aż tak mnie nie nawidzi że musi mnie tak karać? Boże co ja ci zrobiłem. - Nic mu napewno nie jest, może jest u Seungmina? Hm? Dzwoniłeś do niego już? - no raczej.

- Ta, nie ma go. Natomiast jest zrozpaczony Hyunjin.

- Ten to ma problemy. Mógłby się przespać z Seungminem i zapomnieć o tym wszystkim a nie. - zerknąłem na Chana widząc jak jego mina lekko się zmieniła w grymas.

- Changbin do chuja zamknij się - warknął Hyunjin wchodząc do pomieszczenia. Wyglądał, olśniewająco. Jego wcześniej blond włosy teraz były już czarne. Ubrany był w luźne dresowe spodnie i koszulkę na ramiączkach, na to miał tylko jeansową kurtkę, która odsłaniała jego prawe ramię. Chwilę później do pomieszczenia wszedł Seungmin śmiejąc się, podczas rozmowy przez telefon. Cień nadziei się zapalił, że to Ji, szybko jednak zgasł bo po słowach "Też cię kocham babciu" zrozumiałem że to bunia Mina.

- Znaleźliście go? - spytał brunet siadając obok mnie.

- Nie.

- Macie jakiś pomysł gdzie mógł iść? - spytał Bangchan rozkładając się na sofie.

- No jedynie gdzie mógł iść to do Seungmina, Jeongin jest na wyjeździe służbowym bo znowu go wysłałem z moją pracownicą, jego brat jest w Londynie. Miał wrócić autobusem. - powiedziałem lekko wypuszczając powietrze z ust. Palić. Chce mi się fajki. Wyciągnąłem rękę po paczkę papierosów które leżały na stoliku kawowym, zapalniczkę i popielniczkę. Odpaliłem szybko papierosa zaciągając się najmocniej jak potrafię.

- Dzwoniłeś na uczelnię?

- Zaraz po telefonie do ciebie - powiedziałem wypuszczając dym z ust - Powiedzieli że wyszedł chwilę wcześniej.

Zapadła między nami cisza. Nagle mój telefon zawibrował więc odrazu rzuciłem się do niego. Na ekranie widniało jedynie powiadomienie o wiadomości z nieznanego numeru. Wszedłem niemal odrazu i to co zobaczyłem aż mną wstrząsnęło.

Han siedział związany na krześle, w pół przytomny. Znajdował się jakby na wielkiej hali, w której panował półmrok. Tylko lampka błyskowa z którą zostało wykonane zdjęcie dawało jakiekolwiek światło.

Pod zdjęciem widniał jeden krótki cytat z bajki dla dzieci.

"Znajdź mnie jeśli potrafisz"

CDN.

Drive ~ minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz